01 lipca 2017, 10:01 | Autor: admin
Gra na instrumencie jest dla mnie niezbędna jak oddychanie

 

Z Przemysławem Dembskim – pianistą oraz dyrektorem The Masters Music School, który 9 lipca wystąpi w Jazz Café czasie finału loterii na rzecz Polskiej Fundacji Kulturalnej rozmawia Magdalena Grzymkowska.

 

Od niedawna występujesz w nowej roli dyrektora artystycznego profesjonalnej szkoły muzycznej w Londynie The Masters Music School.

– Moja rola sprowadza się do absolutnie wszystkiego naraz: muszę rekrutować nauczycieli, ustalić program nauczania, zajmować się marketingiem. Dodatkowo sam uczę. Oczywiście robiłem to już wcześniej na małą skalę, jak każdy muzyk, w związku z czym mam pewne doświadczenie, ale obecnie wyzwania są dużo większe. Teraz jesteśmy na etapie docierania z ofertą edukacyjną do lokalnych szkół. Tu spotykamy się z pewnym oporem, ponieważ te mają własny program zajęć. Lekcje prowadzone w lokalnych music departments są raczej na niskim poziomie, odpowiadającym raczej ognisku muzycznemu, a nie profesjonalnemu nauczaniu.

W naszej szkole uczniowie oprócz umiejętności gry na instrumencie zdobywają wiedzę na temat teorii muzyki, kompozytorów, kontekstu historycznego utworów, które grają, a wszystko to pod okiem nie hobbystów, ale muzyków-praktyków, którzy mają odpowiednie wykształcenie, występują, i nagrywają płyty. Próbujemy przekonać naszych potencjalnych uczniów, że zatrudniając amatora wydają może trochę mniej na jedną lekcję, lecz proces zdobywania kolejnych etapów umiejętności jest dwa albo trzy razy dłuższy, a jakość zdobywanej wiedzy jest niższa. Zadziwiające jest to, że w Wielkiej Brytanii są świetne konserwatoria muzyczne, ale poniżej poziomu akademickiego nie ma zadowalającego systemu kształcenia muzycznego. Istnieją różne sylabusy, które jednakowoż są bardzo ogólne i nie docierają do sedna zagadnien. Być może dlatego na brytyjskich uniwersytetach muzycznych jest tak mało Brytyjczyków… Dlatego my mamy ambicję stworzenia specjalistycznej szkoły muzycznej.

 

Szkoła znajduje się na Ealingu, w zachodnim Londynie, w budynku po dawnym lokalu gastronomicznym…

– … który przeszedł całkowitą tranformację. Cały projekt od początku do końca jest nasz. Sami projektowaliśmy studyjne i dźwiękoszczelne ściany akustyczne, rozkład sal oraz wystrój wnętrza. Sale, w których prowadzimy zajęcia są nowoczesne i komfortowe zarówno dla uczniów jak i nauczycieli. Choć sami fizycznie gwoździ nie wbijaliśmy kosztowało nas sporo pracy i wysiłku, aby to wszystko sensownie rozplanować!

 

A jak to wszystko się zaczęło?

– Jeden z rodziców moich uczniów dość prężnie działa w branży biznesowej. Nie ma nic wspólnego z muzyką, ale gdy usłyszał o tym pomyśle, spodobał mu się i postanowił pomóc poprzez znalezienie funduszy na jego realizację. Zawiązaliśmy spółkę, a ja dostałem zadanie, aby w ramach istniejącego budżetu sprawić, żeby projekt stał się opłacalny.

 

I faktycznie staje się opłacalny?

– Po roku funkcjonowania mamy 120 uczniów! Jesteśmy otwarci 7 dni w tygodniu, przy czym najbardziej popularnym dniem na naukę jest sobota. W tym momencie już na sobotę rano nie mamy żadnych miejsc! W ramach kursu mamy obowiązkowe 4 lekcje w miesiącu. Jednak zachęcamy uczniów do przychodzenia na zajęcia częściej niż raz w tygodniu, bo wtedy w połączeniu z regularnymi ćwiczeniami w domu mają większą szansę na zauważalne efekty. Zwłaszcza, że w trakcie lekcji uczymy nie tylko gry na instrumencie, ale również teorii muzyki czy zapisu nutowego. Po każdym semestrze uczniowie dostają od nas raport o postępach, certyfikat udział w trzech koncertach oraz świadectwo na koniec roku. Przygotowujemy naszych uczniów do zdawania angielskich egzaminów. Nowością jest system stypendialny bezpłatnej nauki w naszej szkole, który kierujemy do osób utalentowanych lub z widocznym potencjałem. Jesteśmy na etapie przesłuchań i zapraszamy wszystkich zainteresowanych!

Dużo jest w szkole Polaków?

– Tak, myślę że względu na lokalizację na Ealingu, ale nie stanowią większości. Zależy nam, aby w przyszłości nawiązać współpracę z polskimi szkołami sobotnimi. I w tym miejscu pozwolę sobie na mały apel do dyrekcji tych placówek: razem możemy zrobić fantastyczne rzeczy!

Wśród osiemnastu nauczycieli naszej szkoły mamy czterech Polaków – oprócz mnie uczą również Anna Szałucka, Klaudia Baca oraz Ewa Tytman-Csiba, która uczy i fantastycznie administruje szkołą. Ponadto mamy wykładowców z całego świata – od Singapuru po Meksyk. Prowadzimy lekcje śpiewu oraz gry na fortepianie, gitarze, ukulele, perkusji, saksofonie, skrzypcach i arabskiej mandolinie oud. W ofercie mamy również kurs przeszklony Little Genius łączący edukację ogólną z muzyczną. Lekcje gry na instrumentach dla osób w każdym wieku odbywają się na trzech poziomach: Standard, Pro oraz Elite. Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że nasi uczniowie mają od 3 do 80 lat!

 

Więcej jest osób, które mają już jakieś umiejętności, czy tzw. „świeżaków”?

– Co mnie bardzo cieszy – początkujących jest najwięcej! W czasie pierwszej darmowej lekcji, staramy się ocenić, czy istnieje szansa na owocną współpracę. Następnie sugerujemy, jaki kurs dla danej osoby byłby najlepszy. Pamiętajmy, że nauka muzyki, oprócz oczywistej radości z gry na instrumencie, daje nam mnóstwo korzyści. Podczas gry na instrumencie pobudzamy wszystkie obszary mózgu – odpowiedzialne za czytanie, za zapamiętywanie, za słuchanie, za koordynację motoryczną, za myślenie abstrakcyjne i wiele innych. Są to korzyści identyczne jak z trenowania sportu połączone z zaawansowanych rozwojem intelektualnym i zaangażowaniem większości zmysłów. To powoduje, że młody grający człowiek rozwija się bardzo szybko i w wielu kierunkach. Gra na instrumencie rozwija wyobraźnię i wrażliwość, uczy kreatywności, odpowiedzialności i determinacji, a także kształtuje osobowość. Nauka profesji muzyka wymaga dużo samodyscypliny. Nie wystarczy ćwiczyć 10 minut raz w tygodniu. Niestety czasem ciężko to wytłumaczyć dzieciakom, które wychowują się w czasach „instant”, gdzie wszystko można dostać natychmiast i bez większego wysiłku.

 

Jakie macie plany na przyszłość?

– Wszystkie nasze działania prowadzą do wypracowania wysokiej pozycji na rynku i uksztaltowania rozpoznawalnej marki. W przyszłości chcemy rozwinąć swój własny autorski program nauczania, własne podręczniki i metody, jak również system egzaminów, do których mogłyby podchodzić osoby z zewnątrz. Chciałbym, abyśmy do oferty szkoły włączyli zajęcia stricte teoretyczne. Przymierzamy się do organizacji własnego festiwalu. Moim osobistym marzeniem jest to, aby dyrektor artystyczny mógł w przyszłości na co dzień więcej rozmawiać o muzyce, a mniej o biurokracji.

 

Szkoła musi Cię bardzo pochłaniać… Czy masz czas na własne projekty?

– Oczywiście, nie jest to łatwe ale staram się znajdować na to czas. Gra na fortepianie jest dla mnie niezbędna jak oddychanie. Mam mnóstwo pomysłów, które na razie odkładam do szuflady, ale gdy znajdę trochę więcej czasu będę chciał je zrealizować.

 

Za tydzień będzie można Cię zobaczyć i usłyszeć w czasie Finału Loterii na rzecz Polskiej Fundacji Kulturalnej.

– Ponieważ spotykamy się z w Jazz Café chciałbym zaproponować program lżejszy i nie do końca konwencjonalny. Trochę jazzu i klasyki… Myślę, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie! Gorąco zapraszam!

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_