11 września 2017, 11:46
Trzymaj się boćku!

Jechałem właśnie samochodem, przede mną sunął w korku sznur innych aut wypełnionych turystami wracającymi z wakacji nad morzem do domów. Padał deszcz, wiał silny wiatr i było bardzo zimno. Szkoda, że wrzesień przywitał nas taką kiepską pogodą. Rozumiem, że po wakacjach zawsze trzeba wrócić do pracy, do znienawidzonego kierownika działu sprzedaży, do domu, do gotowania obiadów i regularnego koszenia trawników. Trzeba odwieźć dzieci na ósmą do szkoły. Ja wszystko to rozumiem, ale chciałbym, żeby pogoda też to rozumiała i nie witała nas od razu jesienną szarugą.

Może warto by ustanowić jakąś przejściową porę roku, może wprowadzić do kalendarza dodatkowy, trzynasty miesiąc? Miesiąc między sierpniem a wrześniem, takie przedłużone wakacje z ciepłą letnią pogodą i skróconym tygodniem pracy. Na przykład w pierwszym tygodniu nowego miesiąca obowiązuje zasada: sześć dni wolnego, jeden dzień pracy. W drugim tygodniu odpowiednio: pięć/dwa i tak dalej, aż do września, kiedy tydzień wygląda już normalnie: od poniedziałku do piątku robota, a potem wyłączamy telefony służbowe na całe 48 godzin! To byłby znacznie przyjemniejszy powrót do rzeczywistości. Zamierzam opatentować mój pomysł i zgłosić go do rozpatrzenia przez Komisję Europejską. Znając jej tempo pracy spodziewam się, że zostanie on rozpatrzony po roku 2047.

Dobre i to, może skorzystają na tym moje prawnuki. Ale wróćmy do samochodu i korka, w którym tkwiłem.

Nagle, mijając słup energetyczny omal nie wjechałem z wrażenia na chodnik. Dopiero klakson ostrzegawczy innego samochodu przywrócił mnie do życia. Na słupie, który mijałem, stał… bocian. Prawdziwy, żywy nie plastikowy. Stał, moknął w deszczu i patrzył z góry na sznur ciągnących samochodów. Co w tym dziwnego? Ano to, że boćka o tej porze roku nie powinno tam być. Bociany odlatują na zimowisko do Afryki w drugiej połowie sierpnia. Ich odloty są poprzedzone widowiskowymi ptasimi sejmikami, na których gromadzi się w stadach po kilkadziesiąt ptaków.

Pewnego dnia wewnętrzny imperatyw nakazuje im wystartować w długą podróż na południe. I tak znikają z polskiego krajobrazu na prawie 8 miesięcy.

Bociany białe zawsze podróżują w grupie i nie słyszałem, aby jakiś pojedynczy ptak pokonał ogromną, liczącą 10 tys. kilometrów podróż do południowej Afryki na zimowisko. A więc ten samotnik, którego widziałem na słupie, został w Polsce, skazany na przezimowanie w takim okropnym klimacie. Brrr, aż zrobiło mi się żal chłopa. (Właściwie dlaczego chłopa? Przecież równie dobrze mogła to być dziewczyna…). To był tak smutny widok, że aż postanowiłem napisać o tym tekst. Może kogoś jeszcze – poza mną – wzruszy widok samotnego, porzuconego przez resztę stada bociana?

Jeśli znajdzie się chętny wolontariusz do zaopiekowania bocianem, z przyjemnością podam adres miejscowości, gdzie go ostatnio widziałem.

Może ten felieton ogrzeje i poruszy ludzkie serca? Może od tego ciepła zmieni nam się klimat? Może we wrześniu będziemy mieli lato, wodę w Bałtyku o temperaturze +25 stopni, czyste błękitne niebo i zieleń za oknem? A właściwie dlaczego tylko we wrześniu? A co z październikiem, listopadem i grudniem? Pod koniec roku wpuścimy na chwilę zimę, żeby na Boże Narodzenie było trochę śniegu dla dzieci a po nowym roku zaraz niech wraca lato, długi dzień i ciepła pogoda. Koniec z jesiennymi depresjami, długimi deszczowymi wieczorami i wichurami.

To moje fantazje? Nie! Jeśli uwierzymy, że lato nie musi się kończyć ostatniego dnia sierpnia, to przecież może trwać przez cały rok.

Cholera, żeby tylko bocian chciał w to uwierzyć… Nie wiem, czy on czyta moje teksty, może podjadę do niego w przyszłym tygodniu z dawką optymizmu i czegoś do jedzenia. Chociaż, dopóki nie spadnie śnieg, on zawsze znajdzie coś dla siebie. A potem? Trzeba go będzie złapać i na zimę przechować u dobrych ludzi. Kilka lat temu poproszono mnie o pomoc do innego bociana, który też nie odleciał na zimę do ciepłych krajów. W ostatniej chwili przed nadejściem mrozów udało mi się go schwytać i przenieść do zaprzyjaźnionego gospodarstwa rolnego na wsi. Tam zamieszkał z miejscowymi kurami i kaczkami. Nie wiem, czy wywiązał się z tego jakiś ptasi romans, ale na pewno bocian bezpiecznie doczekał do wiosny.

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_