Rok 2017 można uznać za rok końca trwającej dekadę zapaści finansowej w wymiarze światowym. Wszystko wskazuje na to, że trend wzrostowy utrzyma się także w roku 2018. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że w wymiarze globalnym wzrost gospodarczy wyniesie 3,7%. Na ten wysoki wskaźnik „pracują” przede wszystkim gospodarki wznoszące się. W krajach wysoko rozwiniętych jest on o co najmniej 1% niższy. W większości krajów rozwiniętych gospodarczych w ostatnim roku nastąpił spadek bezrobocia – w grupie siedmiu najbardziej uprzemysłowionych gospodarek świata (G7) spadł poniżej 5%, a więc do poziomu lat 70. XX wieku.
W przeciwieństwie do tamtej dekady, która naznaczona była wysoką inflacją, będzie ona niska i utrzyma się w większości krajów rozwiniętych poniżej 2% w skali rocznej. Wzrostowi gospodarczemu sprzyjać będą utrzymujące się nadal niskie bankowe stopy procentowe. Bank Anglii podniósł ostatnio podstawową stopę procentową do 0,5%. Uczyniła to także amerykańska Rezerwa Federalna, podnosząc oprocentowanie do 1,5%. Daleko jednak do sytuacji sprzed lat 20-30, kiedy stopy procentowe były w granicach kilkunastu procent.
Ci, którzy przewidywali upadek euro, muszą poczuć się zawiedzeni – europejska waluta umocniła się, a wzrost gospodarczy państw należących do tej strefy wynosi 2,6% i jest wyższy od amerykańskiego. Jednocześnie w krajach należących do tej strefy oprocentowanie wynosi 0,05%, co sprzyja inwestycjom, czego najlepszym dowodem jest to, że co miesiąc w strefie euro przybywało 200 000 miejsc pracy.
Jak na tym tle wygląda sytuacja Wielkiej Brytanii? I dobrze, i źle. W ostatnich dniach 2017 r. notowania na giełdzie londyńskiej osiągnęły rekord – to na ogół dobry wskaźnik na przyszłość. Wzrost gospodarczy był podobny jak w innych krajach europejskich – rok 2017 zakończył się wzrostem na poziomie 1,8% i utrzyma się zapewne na tym poziomie przez następne lata. Bezrobocie spadło do 4,3% – to najniższy wskaźnik od 1975 r. W dwóch ostatnich miesiącach roku zanotowano blisko 800 000 wolnych miejsc pracy. Można się z tego cieszyć, ale jest druga strona medalu – tak niskie bezrobocie wskazuje na to, że większość przedsiębiorców woli zatrudniać pracowników niż inwestować w nowe technologie. Takiemu typu wzrostu towarzyszy powolny wzrost wynagrodzeń. Wzrost płac jest obecnie wciąż niższy niż był 10 lat temu – między sierpniem a październikiem średni wzrost wynagrodzeń wyniósł 0,4%. Także inflacja, która przekroczyła 3% w skali rocznej jest wyższa niż przewidywano. To z pewnością wynik Brexitu – po referendum kurs funta znacznie spadł, co odbiło się na wzroście cen. Warto przypomnieć, że w roku 2016 inflacja była poniżej 1%, przy czym wzrost inflacji odnotowano już w ostatnich miesiącach tego roku.
Stosunkowo wysoka inflacja (nadal znacznie niższa niż w ostatnich trzech dekadach XX wieku) i bardzo wolny wzrost płac sprawiają, że poziom życia przeciętnej rodziny jest obecnie niższy niż był przed kryzysem finansowym 2008-2009. I właśnie to obniżenie się poziomu życia jest obecnie największym problemem. Niepewności związane z negocjacjami brexitowymi nie wróżą dobrze, bo nadal kurs funta może spadać, a tym samym inflacja będzie „zjadać” podwyżki płac.
Pomimo gospodarczych zawirowań związanych z Brexitem Wielka Brytania jest nadal atrakcyjnym miejscem do mieszkania. Co prawda nie wiadomo jak długo utrzyma się obecny rząd, bo pani premier zafundowała jazdę po bandzie, rozpisując przedterminowe wybory i choć dotarła do mety, to mocno poobijana. Droga do Brexitu także jest wyboista. Pamiętajmy jednak, że jest to nadal kraj spokojny i to pomimo aż trzech poważnych zamachów terrorystycznych, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnim roku – liczba przestępstw jest obecnie niższa niż była 20 lat temu, przy czym spadły zarówno przestępstwa z użyciem przemocy jak i pospolite włamania. Ulice wielkich miast są na tyle spokojne, że nikt nie boi się wracać do domu późną nocą. Nic nie wskazuje na to, by miało dojść do zamieszek, jakie miały miejsce w 2011 r.
Ogólnej dobrej kondycji finansowej i gospodarczej świata, w tym Wielkiej Brytanii, towarzyszą mocne zawirowania na scenie politycznej. Niejasna sytuacja w Niemczech, gdzie nadal nie ma rządu, kłopoty Hiszpanii po nielegalnym referendum w Katalonii, których nie rozwiązały późniejsze wybory w tym regionie, a także zapalna sytuacja na Bliskim Wschodzie i w niektórych krajach afrykańskich, a także wojna na Ukrainie, nie napawają optymizmem. W dodatku na czele kilku państw stoją politycy, których działania są dość nieprzewidywalne. Wladimir Putin szykuje się na nową kadencję i nic nie wskazuje na to, by ktoś mógł mu przeszkodzić, bo ewentualnych konkurentów załatwia na drodze prawnej, zarzucając im pospolite przestępstwa, co uniemożliwia kandydowanie. Dyktator Korei Północnej może zafundować nam kolejną latającą zabawkę. Co paradoksalne, klucz do rozwiązania koreańskiego problemu znajduje się nie w rękach amerykańskiego prezydenta, ale chińskich przywódców, którzy użyją wytrychu, gdy poczują, że ich interesy ekonomiczne w tej części świata są zagrożone. Czy stanie się to w 2018? Nikt nie jest w stanie przewidzieć. Donald Trump odkąd stał się mieszkańcem Białego Domu zaskoczył kilkakrotnie swoimi decyzjami, ale jednocześnie okazało się, że Kongres i amerykańska konstytucja są na tyle skutecznymi narzędziami, że potrafią go przyszpilić do ziemi jak uczynili to Lilipuci z Guliwerem. Jak mówi stare przysłowie, to co najbardziej nieprzewidywalne w polityce, to wydarzenia. Oby było ich jak najmniej podczas całego 2018 roku.
Julita Kin