Truizmem jest dzisiaj stwierdzenie, że żyjemy w epoce wizualnego przesytu. Bezdeń przeróżnych informacji obrazowych atakuje nas zewsząd, zachęcając, drażniąc, prowokując i uwodząc. Uwolnione z jakichkolwiek form kontroli, obrazy wwiercają się na różne sposoby w świadomość odbiorców. Dodatkowo, próbę porządkowania otaczającej nas ikonosfery utrudnia fakt, że w naszej jaźni nieustannie rozkwitają wyobrażone prawie-obrazy, tylko czasem poddające się kontroli, najczęściej jednak nieuporządkowane, krnąbrne, migotliwe i przelotne. Towarzyszy im wspólny cel – chęć zdobycia władzy nad naszym umysłem, otoczenie go szczelnym kokonem widzialności, wytyczenie kierunków działania dla ślepo podążającej za nimi naszej woli. W rezultacie tego oddziaływania świat jawi się nam jako nawarstwienie strumienia obrazów wewnętrznych i zewnętrznych, wielokrotnie sprawiających, iż fikcja staje się wiarygodnością, a realność iluzją.
Jakże zatem powinien postępować artysta wizualny, świadomy pułapek wzmożonej obecności obrazów, unikający fałszywych gestów, dążący do tego, aby nie powiększać istniejącego chaosu i nadmiaru, a jednocześnie chcący skonstruować znaczący i sensowny komunikat? Musi działać ostrożnie, redukować zbędne elementy, uważnie wsłuchiwać się w swój wewnętrzny zmysł „percepcyjnego smaku”, podpowiadający mu wybór właściwej ścieżki realizacyjnej i selekcję artystycznego instrumentarium. Oszczędnie nimi gospodarując, powinien tworzyć takie dzieła, które zarejestrują niezwykłość świata i jego przystawalność do wewnętrznych artystycznych wizji, a jednocześnie wyrażać coś istotnego dla odbiorcy przy pomocy zrozumiałych środków.
Kierując się takim uniwersalnym przesłaniem podąża Elżbieta Owczarek. Jest absolwentką Wydziału Sztuki Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. K. Pułaskiego, autorką kilku indywidualnych wystaw malarstwa, w których wyraziła swoją własną koncepcję aranżowania struktury wizualnej obrazów, komponując je ze szczególnym uwzględnieniem roli koloru w organizowaniu formy dzieła. Sugestywna orkiestracja barw jest dla niej najodpowiedniejszym środkiem do uchwycenia tego, co ciągle umyka lub zostaje przytłoczone nadmiarem bodźców bez znaczenia. Jak sama stwierdza, fascynuje ją to, co nieuchwytne, nieopisane, nienazwane. Każda z technik, które stosuję, umożliwia mi głębsze zrozumienie natury światła, koloru i przestrzeni. Pomaga łączyć w jedno to, co tworzone i to, co doświadczane. Jedynie to, co jest przedmiotem własnej empirii wydaje się jej ważne w przeprowadzaniu artystycznych eksperymentów. Odwołując się do swoich wewnętrznych presupozycji artystka wybiera techniki i aranżuje takie przedstawienia, z których ekspanduje wielki ładunek metafizyczności, a przy tym ujawnia się zwodniczość definiowania świata realnego…
Podobnie rzecz ma się i tym razem, na wystawie „Zatrzymać siebie. Światłem malowane”, zorganizowanej w Galerii POSK w Londynie, czynnej w dniach 2.02 – 17.02.2018. Zostały na niej zaprezentowane fotografie Elżbiety Owczarek wykonane w technice światłografii, utrwalone promieniami UV na płytach lub wydrukowane w technologii fine art na papierze Hahnemuhle Photo Rag. Towarzyszy im film zmontowany przez Łukasza Matkowskiego, zrealizowany przy pomocy tych samych kadrów fotograficznych (rozszerzonych ilościowo do około 40) i specjalnie skompilowana do tego muzyka autorstwa Katarzyny Figat. Wspólnie tworzą koherentne multimedialne widowisko. Na zestaw fotografii składa się zbiór 26 obrazów zakomponowanych w kształcie kwadratu o tej samej wielkości (50×50 cm), eksploatujących powtarzający się motyw – migotliwą koniunkcję dwóch kół, wchodzących w relacje bliskości i odrębności, rozświetlonych wiązkami barwnych świateł. Jedynie w przypadku kilku z nich koła ustępują deszczowi kolorowych świetlistych iskier, przecinanych ognistymi smugami. Obrazy te zostały zarejestrowane przy pomocy czułego aparatu fotograficznego pracującego w programie bardzo krótkiego czasu naświetlania, sięgającego kilku milisekund. Nieuzbrojone oko obserwatora nie jest w stanie dostrzec tak efemerycznych zjawisk, jest to możliwe jedynie dzięki zastosowaniu maszyny. Uwidaczniające się dzięki temu struktury wizualne utworzone zostały poprzez rejestrację krótkotrwałych świateł oświetlających obiekty znajdujące się na białej blasze umieszczonej w ciemnej przestrzeni, z wykorzystaniem naturalnych zakłóceń ośrodka naświetlania – pary, cieczy, pyłu, etc. Artystka kontynuuje te eksperymenty z tworzeniem obrazu od czasu studiów na Wydziale Sztuki, gdy prowadziła badania nad materią fotograficzną pod kierunkiem prof. Aleksandra Olszewskiego i dra Szymona Piasty. Swoje światłografie pokazywała już kilkukrotnie, między innymi w 2017 roku w Galerii Lufcik w Domu Artysty Plastyka w Warszawie, w ramach zbiorowej wystawy „Chleb powszedni”, a wcześniej na indywidualnej prezentacji „Obrazy wędrujące do wnętrza” w Centrum Łowicka w Warszawie.
Aktualna wystawa dowodzi, że technika oraz motyw utrwalany w tych dziełach są dla Autorki bardzo istotne, skoro decyduje się na ich powtórzenie i kontynuację. W ogólnym zarysie na kompozycję kadru składają się centralnie umieszczony motyw koła oraz dopełniająca je ciemna przestrzeń otoczenia. Jedynie w kilku przypadkach koło znika i zastępują je mgławicowe rozbłyski i wiązki świateł. Przyglądając się im w skupieniu, nietrudno dostrzec, że dominująca w kadrze, achromatyczna przestrzeń aktywizowana jest drobnymi refleksami barwnymi. Przecinają one powierzchnię koła oraz jego dopełnienie rozbłyskując niekiedy feerią barw chromatycznych, kiedy indziej wprowadzając delikatną ingerencję pojedynczego tonu, prowadząc za każdym razem do rozbicia monotonii kolorystyki i powtarzalności motywu. W niemal wszystkich obrazach cyklu w zarysie sylwety koła następuje wyodrębnienie się jego stałego fragmentu – ostrego wycinka, przypominającego Księżyc w fazie nowiu. Ostry sierp półksiężyca jest jaśniejszy niż ciemny korpus pozostałej części koła, choć w kilku przypadkach różnica waloru jest ledwie dostrzegalna, wydaje się być bardziej efemerycznym zjawiskiem niż konkretnym faktem. Wytwarza to dylemat – jak należy traktować te dwa elementy, jako dopełniające się do całości części składowe czy też niezależne indywidua? Niezależnie o tego jak je interpretujemy, wędrując wzrokiem po kolejnych obrazach obserwujemy różne stadia przenikania się światła i ciemności. Wpatrując w zestawione w kadrach elementy wizualne wyczuwamy, że artystce zależy na prześledzeniu związków zachodzących pomiędzy światłem i kolorem, odkrycie szczególnego momentu konstytutywnego, w którym immaterialna jasność światła przeistacza się w fizyczną konsystencję koloru, przezwyciężając nicość ciemności – niebytu.
Wypada zastanowić się nad takim właśnie doborem instrumentarium środków plastycznych i ujawniającego się przy ich pomocy przesłania ideowego. Zastosowanie tych, a nie innych kształtów, form i kolorów może być przejawem dezynwoltury autora, ale też rezultatem celowej, długofalowej artystycznej strategii. Rezygnując z działania czysto autograficznego (własnoręcznego wykonania obrazu) na rzecz wykorzystania aparatu fotograficznego (wytwarzającego sekwencyjne obrazy techniczne) Elżbieta Owczarek potęguje ilość powstających wersji tego samego motywu i przez to zwielokrotnia możliwość wyboru tych, które są najodpowiedniejsze. Rozszerza też skalę diapazonów tonacji barwnych. Dzięki temu proces twórczy zostaje skierowany w obszar nadrzędny wobec czysto fizycznej realizacji obrazu, w przestrzeń kompletacji, namysłu i wariantowania. W istocie bowiem, idée fixe Autorki staje się doszukiwanie się uniwersalnego wyjaśnienia zagadki koloru, jako faktoru wynikającego z użycia światła, pozostającego poza materialnością obiektów i dzięki zastosowanej technice nie przeistaczającego w cielesność farby. Metafizyczność zjawiska barwnego sprawia, że wymyka się ono porządkującym je intelektualnym formułom, jest czystym fenomenem percepcyjnym. Fakt ten w obrazach artystki jest dodatkowo podkreślany przez obecność w nich motywu koła i kwadratu, figur doskonałych, wyznaczających pojęcie środka, centrum, odwołujących się do znaczeń pozapercepcyjnych, sytuujących się w porządku kosmicznym, a nie ziemskim, przez które przenikają świetliste znaki-symbole. Ich obecność jest łącznikiem między światem duchowym i materialnym, bo chociaż światło nie jest materialnie namacalne, to jednak daje się opisać przy pomocy materialnego obrazu. Film i muzyka towarzyszące pokazowi potęgują to poczucie, wspólnie wprowadzając nas w ekstatyczny trans, co sprawia, że pokaz obrazów Elżbiety Owczarek długo pozostanie w naszej pamięci.
Tekst: Kazimierz M. Łyszcz
Anna Sobol
Kunsztowny, wnikliwy opis fenomenu Światłografii Elżbiety Owczarek jest wartością samą w sobie – gratuluję zarówno autorce, jak i recenzentowi.