Most Szechenyi łączący Budę z Pesztem strzegą cztery drzemiące lwy. Wydają się one cokolwiek znajome, i nic dziwnego, bo wzorowano je na lwach z Trafalgar Square. To wspomnienie architektów i głównych inżynierów tego mostu, z których jeden był Anglikiem, drugi Szkotem, ale obaj nosili to samo nazwisko: Clark. Gdy most został otwarty w roku 1849 było to jedno z najnowocześniejszych, najwspanialszych osiągnięć techniki na świecie. Na dodatek stał on się symbolem przebudzenia narodu węgierskiego. Rok 1849 to zwycięski start Węgrów w niepodległość po rewolucji 1848. Symbol połączenia miasta i narodu: most, który do dziś i zachwyca i wspaniale funkcjonuje.
Atrakcje nadziemne i podziemne
Szechenyi był pierwszym stałym i trwałym mostem przecinającym Dunaj w Budapeszcie. Od chwili jego otwarcia miasto stało się jednością, a Buda i Peszt: prawdziwie Budapesztem. Gdy przejdziemy przez niego ponad wartkimi, szerokimi nurtami rzeki w stronę zielonych wzgórz i zamku znajdziemy się w najstarszej części i pierwszej stolicy Węgier: Budzie. Tutaj w roku 1242 przeniósł stolicę i zbudował swój zamek król Bela IV. Skromne początki i fundamenty zostały całkowicie zasłonięte wspaniałym, barokowym pałacem, który dziś zajmuje pół wzgórza. Od roku 1870 nie trzeba się już wspinać by ten budynek obejrzeć z bliska. Starczy ustawić się w szybko posuwającej się kolejce do kolejnego super-nowoczesnego obiektu z XIX wieku: windy- kolejki linowej zwanej „funicular”. Dwa wagoniki jeżdżące w górę i w dół napędzane były początkowo silnikami parowymi, teraz elektrycznie, jeżdżą cichutko sterowane automatami. Mimo tego wyglądają dokładnie tak samo jak ponad sto lat temu. Na drewnianych ławkach, z pięknym połyskiem, zmieści się w każdym wagoniku do 24 osób. Ta kolejka linowa to jeden z pierwszych w kolekcji obiektów Budy wpisanych na listę dziedzictwa światowego UNESCO. Wzgórze Zamkowe to istna skarbnica najstarszych, najciekawszych zabytków stolicy Węgier. Od czasów Beli IV Buda była siedzibą królewską i centrum rządowym. Obecnie to część Budapesztu, gdzie można przewędrować nie tylko kilometry urokliwych uliczek ale i…28 km podziemnych tuneli, jaskiń i korytarzy. Gorące źródła, odkryte i wykorzystywane już przez Rzymian wydrążyły większość tych podziemnych szlaków. Z 200 jaskiń możemy wejść do dwóch najbardziej znanych: Palvology i znajdującej się nieco dalej Szemlohegy. W obu możemy się latem dobrze ochłodzić bo stała temperatura wynosi tam przez okrągły rok 11 stopni. Jeśli się chcemy przy okazji i napić to warto wstąpić z wycieczką do wydrążonych w piaskowcu korytarzy piwnic winnych marki Torley. Ten znakomity „szampan” węgierski produkowany i przechowywany jest tu od 1880 roku. Kto woli krajobrazy naziemne powinien koniecznie skorzystać z kolejki wąskotorowej jeżdżącej po lasach na szczytach wzgórz Budy. To osobliwość z czasów komunistycznych, zbudowana w 1951 roku dla pionierów i przez pionierów (radziecki odpowiednik harcerstwa). Obsługą linii od początku jej istnienia zajmowały się dzieci (prócz motorniczych) w wieku od 10 do 14 lat. Latem możemy zabrać ze sobą piknik i powędrować pomiędzy kolejnymi stacyjkami. Kolejka Pionierów (obecnie Dzieci) zabierze nas z wielkiego, światowego miasta w lasy i wzgórza w kilka chwil.
Zamkowe opowieści
Historia zamku na wzgórzu Budy jest historią całego państwa węgierskiego. Od plemion Madziarów do dnia dzisiejszego. Burzony, rozbudowywany i przebudowywany obecną sylwetę uzyskal w latach 1749-1769. W średniowieczu była to siedziba Sigismunda, władcy imperatora Świętego Imperium Rzymskiego, wtedy najwspanialszy gotycki pałac w Europie. W XV wieku stał się siedzibą włoskiego renesansu, a to dzięki małżonce króla Mateusza: Beatrice. Sprowadziła ona swoich najznakomitszych rodaków by upiększyli i uświetnili jej dwór. Po najeździe Turków zamek podupadł i podczas walk z wojskami chrześcijańskimi stał się świadkiem scen iście dantejskich. W rozstrzygającej bitwie (1686), wieża Stefana, w której muzułmanie trzymali zapasy prochu została trafiona pociskiem armatnim. Wybuch był tak ogromny, że woda wystąpiła z brzegów Dunaju i olbrzymia fala zalała stanowiska obronne Turków. W samym wybuchu zaś zginęło ponad 1500 żołnierzy cesarstwa Ottomanów. Niestety zamek ucierpiał tak bardzo, że musiał zostać wyburzony.
Polscy eksperci i cud Madonny
Cesarzowa Maria Teresa podjęła się odbudowy siedziby królewskiej w Budzie. Do nowego barokowego budynku najpierw sprowadziła zakonnice, które uznały, że komnaty są zbyt świetne jak na ich potrzeby, potem przeniosła uniwersytet. Studentom miejsce to również niezbyt odpowiadało i w roku 1783 wynieśli się z powrotem do Pesztu. W końcu po rewolucji węgierskiej dla zamku nastały złote czasy. Odbudowano go w najbardziej ekstrawaganckim i zdobnym stylu rokoko i barokowym. W XIX wieku odbyły się tam uroczystości koronacyjne cesarza Franciszka Józefa, co oczywiście pociągnęło jeszcze bardziej bujną rozbudowę, dekorację sal, kaplic, holi i pokoi. Niestety ten fantastyczny wystrój możemy dziś oglądać tylko na zdjęciach. Zamek został zniszczony w czasie drugiej wojny a potem systematycznie dewastowany przez komunistów. Dopiero w roku 1952 rząd węgierski podjął decyzję o odbudowie, do której zaproszono ekspertów światowej sławy czyli polską delegację pod kierownictwem Jana Zachwatowicza. To dzięki nim możemy dziś oglądać ten wspaniały budynek. Obecnie w jego wnętrzu mieści się Biblioteka Narodowa oraz trzy muzea. W pobliżu zamku znajdują się najważniejsze instytucje rządowe i siedziba prezydencka. Usianymi pomnikami uliczkami (warto zatrzymać się przy przystojnym huzarze), z domami od średniowiecza po wiek XX, dojdziemy do kolejnej wspaniałości Budy. To kościół św. Macieja, wybudowany jeszcze w 1015 roku, obecnie jednak wyglądający jak czysta fantazja na temat gotyku z kolorowym, bajkowym dachem. W czasach okupacji tureckiej był to główny meczet stolicy. Wspomniana wcześniej bitwa z roku 1686 skłoniła wielu muzułmanów do gorączkowych modlitw o zwycięstwo. Gdy zgromadzone rzesze biły pokłony, wybuch prochu szarpnął murami i nagle odsłonił zamurowaną niszę gdzie stała piękna, ukryta figura Madonny z Dzieciątkiem. Ten cud przesądził o kapitulacji tureckiej. Kościół został gruntownie przebudowany i ozdobiony w XIX wieku przez architekta-artystę o oryginalnym stylu (i imieniu): Frigyesa Schulka. Jest on również autorem Baszty Rybackiej. Pięknego, pełnego ukrytych przejść tarasu przy kościele z siedmioma wieżami. Każda z nich reprezentuje inne madziarskie plemię. Buda to część Budapesztu, która może zająć nas kompletnie sama w sobie. Od jaskiń, po leśne wędrówki, od ogromnego zamku po bajkowy kościół, ta część stolicy Węgier na pewno zasługuje na uważne i dłuższe spojrzenie.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders