Już sama nazwa tej niewielkiej wioski w hrabstwie East Sussex niedaleko od Eastbourne sprawia, ze zastanawiamy się nad jej pochodzeniem. Brzmi ona z francuska i nieco tajemniczo. Jednak chyba nikomu nie przyszłoby do głowy, że w tym ukrytym przed światem miejscu znajduje się olbrzymi zamek oraz prawie kosmiczne krajobrazy byłego obserwatorium astronomicznego. Zielone kopuły rzucają się w oczy dopiero przy wjeździe z niewielkiej polnej drogi poza wsią: Wartling Road i tak naprawdę trzeba się trochę naszukać i popytać miejscowych jak tam dotrzeć. Jednak i fantastyczny zamek oraz olbrzymie teleskopy warte są zachodu. Pojawiają się w tym sielsko-angielskim krajobrazie zupełnie nieoczekiwanie i po prostu zaskakują swoim nadzwyczajnym rozmachem, pięknem i nagłym odkryciem.
Fatalne polowanie i „romantyczne” ruiny
Pierwsza myśl, jak zapewne pojawi się w głowie wielu przybyszom do zamku Herstmonceux to: czy jest prawdziwy? Czy to tylko jakaś disnejowska prawie rekonstrukcja bajkowego dworu? I dlaczego taki wspaniały zabytek jest tak skrzętnie ukrywany przed światem skoro mógłby być niezłą konkurencją dla zamków, do których ustawiają się kolejki turystów? Otóż jest on jak najbardziej autentyczny i wygląda prawie dokładnie tak samo jak w roku 1440 kiedy to zakończono jego budowę i otoczono fosą. Jego właścicielem był weteran bitwy pod Agincourt oraz skarbnik króla Henryka IV, Sir Roger de Fiennes. To on sprowadził z Flandrii rzemieślników, którzy potrafili na angielskiej ziemi wyprodukować cegły o niezwykłym różowym kolorze. Jest to pierwsza na Wyspach budowla wykonana z tego materiału na taką ogromną skalę. Jego nazwa pochodzi od nazwiska pierwszych panów tej okolicy: Monceux oraz nazwy niewielkiej wówczas osady „Hyrst” oznaczającej w anglosaksońskim „zalesione wzgórza”. „Hyrst” z czasem przerobiono na Herst. Pani Monceux wniosła w posagu tę okolicę i od tej pory należała ona przez wiele pokoleń do rodziny Fiennes. Zajmowali oni kluczowe pozycje w hrabstwie i na dworze królewskim. Zamek od początku miał być imponującą siedzibą rodową, choć wystylizowano go na obronny. Już wtedy otoczono go parkiem oraz ogrodami z murami, utrzymującymi ciepło. Hodowano tam owoce, warzywa, róże, wonne lilie i obowiązkowo zioła. Ten ogród wspaniale zrekonstruowano, ozdobiono nowoczesnymi rzeźbami i można się z wielką przyjemnością zagłębić w jego pachnące alejki. Prócz ogrodu zamek jest otoczony lesistym parkiem. Wcześniej były to hektary lasów do polowań. Te ostatnie okazały się zgubną namiętnością dla Thomasa Fiennes. W roku 1541 pognał on za wspaniałym okazem jelenia aż do graniczącego z Herstmonceux lasu królewskiego. Thomas nie tylko ubił zwierzaka, ale także nadleśniczego króla oraz trzech jego pomocników. Henryk VIII zasiadający wówczas na tronie i także namiętny łowca, nie mógł darować takiego afrontu. Nie tylko skazał 24-letniego Thomasa na powieszenie, ale i skonfiskował zamek z przyległymi dobrami. Fiennes pozostawił po sobie wdowę z trojgiem dzieci. To dzięki jej staraniom i korzystnym małżeństwom dobra zostały zwrócone rodzinie w roku 1558 i pozostały w ich rękach aż do roku 1708. Jeden z kolejnych właścicieli, Roger Hare-Naylor uległ naleganiom żony Henrietty, pani o wybujałych skłonnościach romantycznych, by z zamku zrobić „malowniczą ruinę”, choć był to jeszcze solidny budynek. Za namową architekta wyburzono ściany wewnętrze, co oczywiście przyśpieszyło rozpad konstrukcji. W 1777 roku zamek już był ruiną, ale niezbyt malowniczą. Na szczęście lub nie, romantyczna Henrietta nie dożyła do czasu kiedy mogłaby to sama ocenić. Budynek, a właściwie jego zewnętrze mury, przechodziły z rąk do rąk aż do roku 1946, kiedy to zakupiła zamek Marynarka Królewska.
Gwiezdne widoki
W roku 1957 na tereny parkowe wprowadziło się Królewskie Obserwatorium Astronomiczne. Wtedy to powstały olbrzymie teleskopy, z których kilka pozostało do dziś po przeprowadzce tej instytucji do Cambridge w 1988 roku. Jednak największy z nich: teleskop „Isaak Newton” o aperturze aż 254 cm, pojechał w znacznie cieplejsze regiony bo do La Palma na Wyspach Kanaryjskich. Jego opuszczona kopuła jest widoczna z daleka. W pozostałych budynkach obserwatorium urządzono interaktywne Centrum Wiedzy, do którego zjeżdżają się szkolne wycieczki. Bardziej dorośli studenci zaś udają się na wykłady i zajęcia do zamku. Ten zrekonstruowany już i w środku, i na zewnątrz budynek, chciał kupić dla swojej żony w romantycznym geście kanadyjski chemik, biznesmen i filantrop Alfred Bader. Żona jednak okazała się pragmatyczna i powiedziała, że „za dużo byłoby sprzątania” i w związku z tym pan Bader przekazał Herstmonceux swojej Alma Mater czyli Queens University Ontario. Dziś mieszkają i uczą się na zamku studenci tej uczelni objęci programem studiów zagranicznych. Dlatego ten wspaniały dwór jest oazą ciszy i spokoju wśród angielskich pół, a nie turystyczną atrakcją, choć jego piękne lasy i ogrody można zwiedzać.
Średniowieczny recykling
Choć do zamku wstęp jest ograniczony to na pewno zastaniemy otwarty kościół parafialny Herstmonceux pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Ta nazwa oraz położenie na wzgórzu wskazuje na jeszcze saksońskie początki tego budynku. Z cmentarza otaczającego kościół rozciągają się prześliczne, zielone krajobrazy okolicy. Ale nie tylko ze względu na widoki warto tam zajrzeć. Znajdziemy tam imponujący grobowiec dwóch rycerzy prawdopodobnie z 1480 roku. Przedstawiać ma on dwóch Tomaszów Fiennes i Dacre: panów na zamku. Tylko, że tak naprawdę figury owe pochodzą ze średniowiecznego… recyklingu. Grobowe posągi zakupił tanio Lord Dacre i dorzucił od siebie herbowe zwierzęta u stóp oraz przemalował tarcze. Pochodziły one najprawdopodobniej ze złupionego i zlikwidowanego przez Henryka VIII klasztoru w Battle. Mimo tego są imponujące, szczególnie po ostatnim malowaniu. Drugą atrakcją kościoła jest urocza rzeźba aniołka czy też amorka opierającego się o wazę. Przypisuje się ją francuskiemu rzeźbiarzowi: Goujon. Skąd i dlaczego wzięła się w kościele nie wiadomo. Z pewnością jednak ubogaca to nieco surowe wnętrze. Kościół obecny powstawał już od roku 1180; z tego okresu pochodzi wieża kryta jak za dawnych czasów dębowym gontem. Dlaczego budynek ten znalazł się tak daleko od centrum wsi i jej dwóch pubów nie wiadomo. Być może to wieś „odchodziła” pomału od kościoła, a także i zamku, w stronę głównego traktu. Na zwiedzanie Herstmonceux trzeba przeznaczyć przynajmniej cały dzień. Ogród i park jest pełen niespodzianek: ogromnych, starych kasztanowców, stawów pokrytych liliami wodnymi, rododendronów. Są ławeczki z widokami, a także i „folly” z ogródkiem gdzie możemy przysiąść na piknik nawet w czasie deszczu. „Folly” to czysto ozdobne budynki, ornamenty parkowe. Warto wybrać się w ten cichy zakątek East Sussex by odkryć jego naprawdę imponujące tajemnice.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders