Rodzice pogrążyli się w milczącym czekaniu. Niektórzy stoją oparci o ścianę w myślach odliczają czas. Inni przysiedli na schodkach i zapatrzyli się w ekrany telefonów. Tylko ich błyszczące czoła zdradzają zdenerwowanie. A może to tylko nietypowe jak na Londyn upały.
Jeden z ojców nie wytrzymuje:
– Już dziesięć po, powinni wychodzić – mówi półszeptem, za przez pozostałych zostaje bezdźwięcznie skarcony wzrokiem.
W końcu drzwi się otwierają i z lekkim ociąganiem wychodzą uczniowie, w białych koszulach i szkolnych mundurkach. Właśnie zakończył się egzamin GCSE z języka polskiego.
Czuję się Polką i czuję się stąd
– Bardzo lubię uczyć się języków, na GCSE zdaję trzy języki obce – mówi urodzona w Wielkiej Brytanii Ola. Oboje rodzice są Polakami. Chodziła do polskiej szkoły sobotniej, dlatego o wyniki egzaminu się nie boi. Uśmiecha się promiennie do taty, który wreszcie oddycha z ulgą.
– Z żoną od początku dbaliśmy o to, żeby mówić do niej po polsku – mówi z dumą ojciec Oli.
– Nie rozumiem rodziców, który na siłę próbują rozmawiać z dzieckiem po angielsku, kalecząc ten język. Dzieciaki angielski załapią szybko w szkole, w przedszkolu, na placu zabaw. A język polski, jeśli nie jest używany, wyleci im z głowy. I jak potem się z rodziną dogadają? – pyta.
Ola ma dopiero 14 lat, ale chciała sprawdzić się już teraz.
– W przyszłym roku będę miała dużo innych egzaminów. Teraz mogę się skupić na nauce do przedmiotów obowiązkowych – tłumaczy.
O zaletach zdawania brytyjskich egzaminów z języka polskiego mówi Krystyna Olliffe, prezes Polskiej Macierzy szkolnej:
– W czasie egzaminu GCSE z języka polskiego, do którego można podejść rok wcześniej, uczniowie mają szansę przekonać się, jak będą przebiegały inne egzaminy, ponieważ wszystkie testy z języków są zaprojektowane tak, aby były porównywalne, a w konsekwencji równoważne– zachęca.
Ola uwielbia polskie komedie romantyczne. Dużo także czyta po polsku, ale raczej międzynarodowych autorów. Zaczytuje się w kryminałach Cobena. Mieszka na Finchley. Ma trochę znajomych Polaków, ale większość i tak to Anglicy.
Na pytanie czy bardziej czuje się Polką czy Brytyjką, Ola odpowiada bez wahania: „Polką, od zawsze Polką.”
– Język, kultura, zwyczaje, to wszystko jest we mnie bardzo głęboko. To dziwne, bo jednocześnie czuję się, że jestem stąd – śmieje się.
Two A i one B
– Mi przede wszystkim zależy na punktach. Dzięki nim mogę mieć większe szanse niż inni moi rówieśnicy – mówi bez ogródek Oliwia. Język polski jest w puli nieobowiązkowych przedmiotów do wyboru. Można go zdawać na poziomie GCSE, angielskiego odpowiednika egzaminu gimnazjalnego. Dodatkowe punkty przydają się przy aplikowaniu do college’ów.
– Nasi uczniowie zdając egzaminy, czy to A-Level, czy GCSE, mają zaliczony dodatkowy przedmiot i wiele uczelni zalicza go do punktacji przyjmując kandydatów. Choć Anglicy nie zawsze mówią o tym głośno, bardzo sobie cenią te dodatkowe zaangażowanie, wynikające z chęci podtrzymania mowy ojczystej, bo to świadczy o harcie ducha. W ten sposób polscy uczniowie mają większe szanse dostać do najlepszych szkół – dodaje prezes Polskiej Macierzy Szkolnej.
Oliwia, lat 15, od 8 lat chodzi do polskiej szkoły sobotniej, co bardzo sobie chwali.
– To mi bardzo pomogło, gdyż egzaminy wyglądały dokładnie tak samo jak testy, które rozwiązywaliśmy na zajęciach. Znałam zatem dokładnie strukturę wszystkich zadań – tłumaczy piękną literacką polszczyzną, jakby wciąż trwał egzamin.
Jak zapewnia, nie stresowała się, była pewna swoich umiejętności. Bała się tylko, że spóźni się na egzamin, ponieważ do POSK-u jechała aż z Wembley.
– Język polski był moim pierwszym językiem, ale jednak z angielskim lepiej mi idzie, ponieważ całą szkołę uczyłam się po angielsku – dodaje.
Krystyna Olliffe potwierdza, żeby młodzież, która wcześniej chodziła do szkoły sobotniej zdaje egzaminy bardzo dobrze.
– Gdy uczniowie przygotowują się na własną rękę, trochę błądzą po omacku. Na przykład na egzamin ustny GCSE przychodzą nieprzygotowani, bo nie wiedzieli, że muszą przygotować przemowę. Albo na A-Level czytają lektury, oglądają filmy, ale nie wiedzą jak je interpretować. W szkole są do tego przygotowani – mówi.
Mama Oliwii jest Polką, ojciec pochodzi z Pakistanu. Odkąd z nimi nie mieszka, w domu mówi się tylko po polsku. Ma też samych polskich znajomych. Kiedyś była zuchem, ale zrezygnowała z nadmiaru innych zajęć pozalekcyjnych.
– Myślę, że ten egzamin to także satysfakcja dla mojej rodziny, że jako osoba wykształcona w Londynie, dbam o swoje polskie korzenie – podkreśla.
Do Oliwii dołączają koleżanki, pytają, jak odpowiedziała na pytania testowe.
– Zaznaczyłam two A i one B, I dunno… – wzrusza ramionami.
W Polsce czuję się kochany
– Zdecydowałem się na zdawanie egzaminu, bo moim drugim językiem jest język polski, a w szkole nie mamy polskiego i chciałbym mieć dowód, że go znam – zaznacza 14-letni Yaw. Jak twierdzi, egzamin nie był trudny, ale część pisemna nie poszła mu dobrze. Yaw mówi biegle po polsku, ale pisać nauczył się dopiero w tym roku.
– Przygotowywałem się w domu, z książek do GCSE. Dużo czytałem. Moja mama mi pomagała. Na pewno wakacje w Polsce mi pomogły, bo codziennie rozmawiam tam po polsku i oglądam stare polskie komedie. „Rejs” to moja ulubiona – uśmiecha się.
Yaw także pochodzi z mieszanej rodziny. Mama Polka, Tata Ghanijczyk. W wielokulturowej dzielnicy Hackney w Londynie ma kolegów oraz koleżanki z całego świata.
– To najbardziej różnorodne narodowościowo miejsce na ziemi. Dla mnie człowiek to człowiek – mówi. – Moi przyjaciele wiedzą, że jestem w połowie Polakiem. Wszyscy lubią Polaków i jestem z tego dumny.
Prezes Polskiej Macierzy Szkolnej podkreśla zalety bilingualizmu.
– Młodzież dwujęzyczna szybko się uczy się kolejnych języków obcych, ponieważ jest przyzwyczajona do myślenia w dwóch językach równolegle. Poza tym język polski w dużej mierze oparty jest na łacinie, podobnie jak hiszpanki i francuski. To również duże ułatwienie, ponieważ uczniowie dostrzegają związki pomiędzy tymi językami – tłumaczy.
Dla Yaw’a ważne są polskie tradycje. Nie wyobraża sobie świąt bez Wigilii. Czuje się Polakiem, bo w Polsce mieszka cała rodzina mamy.
– Tam czuję się kochany – podkreśla.
Gdy zamyka oczy i myśli o Polsce, jego pierwsze skojarzenia to: ryby, kiełbasa i rodzina.
– Podoba mi się atmosfera w Polsce. Wydaje mi się, że ludzie są weseli i że kochają ten kraj, a w Londynie ludzie nie dbają o to co jest wokół nich, raczej myślą o sobie – opowiada. – W Polsce mam tych samych przyjaciół od wielu lat. Widzimy się zawsze jak jestem w górach, w Zubrzyku. Mógłbym mieszkać w Polsce, ale na razie nie mam takich planów.
Myślę bardziej po angielsku
Kacper także ma 14 lat. Na egzamin przyjechał aż z Hendon, jednak jak mówi jego mama, „czym jest godzina wobec tutejszych odległości!”
– Łatwe było – mówi nonszalancko, ale nietęga mina zdradza, ze egzamin był dla niego dużym stresem.
Chodził do polskiej szkoły tylko przez rok, kiedy miał 5 lat. Potem rodzice zrezygnowali.
– Moim zdaniem dziecko 5-letnie chłonie wszystko jak gąbka. Tymczasem on się przez rok niczego nie nauczył – tłumaczy mama Edyta.
– Po wakacjach, gdy wrócili do tych samych książeczek, które on już znał i były dla niego nudne, stwierdziłam, że nie widzę przyszłości dla niego w tej szkole. Nie żałuję tej decyzji. I mam nadzieje, że nie pożałuję, jak zobaczę wyniki! – żartuje.
Wraz z mężem zdecydowali się wysłać syna na lekcje hiszpańskiego, a polskiego mama uczyła chłopca w domu.
Kacper mógł próbować za rok, ale zdecydował się zdawać już teraz, bo po raz ostatni egzamin jest przeprowadzany według starych zasad.
– Teraz wszystkie przykładowe testy są dostępne, a w przyszłym roku to jest jedna wielka niewiadoma – mówi pani Edyta.
– Osoby, które co roku podchodzą do egzaminów z języka polskiego w ramach angielskiego systemu edukacji to ambitna młodzież, którzy poważnie myśli o swojej przyszłości. Jestem przekonana, że im dłużej się uczą języka polskiego, poznają polską kulturę i historię, tym są bliżej Polski – podsumowuje Krystyna Olliffe.
Nad pytaniem, czy czuje się Polakiem, Kacper długo się zastanawia.
– Nie wiem, ale myślę bardziej po angielsku – odpowiada w końcu.
Magdalena Grzymkowska