„Miłość pokazuje nam, kim chcemy być, wojna zaś – kim jesteśmy” – od tych słów zaczyna się bestsellerowa powieść „Słowik”, uznana za książkę roku przez „New York Timesa” i czytelników portalu Goodreads. Hannah, wrzucając nas w rzeczywistość wojenną, każe skonfrontować się z prawdą o sobie samym: czy jesteśmy bohaterami czy tchórzami? Czy w obliczu próby będziemy lojalni wobec najbliższych czy dopuścimy się zdrady?
Rok 1940, Francja. Do kraju wkracza niemiecka armia, a mieszkańcy stają przed wyborem: zostać i walczyć o wolność, narażając przy tym życie swoje i bliskich, czy uciekać. Podobny dylemat wkrada się w życie dwóch sióstr, 19-letniej Isabelle i o dziesięć lat starszej Vianne, które różni w zasadzie wszystko – wiek, światopogląd, system wartości. Pierwsza z nich dołącza do ruchu oporu i każdego dnia jest świadkiem okrucieństwa i poniżenia ze strony wroga. Druga zostaje zmuszona przyjąć pod swój dach niemieckiego kapitana. To właśnie nie wojna, a skomplikowana relacja kobiet jest osią narracji.
Literatura współczesna nie może narzekać na brak historii rozgrywających się podczas drugiej wojny światowej. „Słowik” Kristin Hannah jest jednak pozycją wyjątkową, głównie za sprawą olbrzymiego ładunku emocjonalnego, jaki wywołuje w czytelniku. Nie bez znaczenia jest także rys autentyczności zachowany w książce – przy tworzeniu głównego wątku autorka inspirowała się historią 19-letniej Andrée de Jongh, belgijskiej bojowniczki ruchu oporu, która pomagała w zorganizowaniu trasy przerzutowej dla uciekinierów z obozów jenieckich. „Słowik” to hołd złożony kobietom, które bez szukania bez rozgłosu i poklasku walczyły o wolną Francję ramię w ramię z mężczyznami. To także nobilitacja zmagań z codziennymi trudnościami, z którymi podczas wojny borykały się matki, córki, żony. Zdobywanie pożywienia, ukrywanie żydowskich dzieci, opatrywanie rannych – a wszystko to w nieustannym poczuciu zagrożenia o życie swoje i bliskich. „Opowiadanie historyjek to działka mężczyzn. Kobiety żyją dalej. Dla nas ta wojna była czymś innym niż dla nich. Kiedy się skończyła nie brałyśmy udziału w paradach, nie dostawałyśmy medali, nie wspominano o nas w książkach historycznych. W czasie wojny robiłyśmy to, co do nas należało, a gdy się skończyła, pozbierałyśmy kawałki i zaczęłyśmy żyć od nowa” – pisze Hannah, dając do zrozumienia, że zbyt długo przemilczane były bohaterskie czyny kobiet.