27 lipca 2018, 14:26 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Kard. Adam Kozłowiecki: Polski ksiądz, a Zambijczyk

W Afryce budował hierarchię kościoła w Północnej Rodezji. Otwarcie sprzeciwiał się podejściu kolonialnemu, wychodząc z założenia, że jak ludzie są wykształceni, to są wolni, są niezależni – mówi Katarzyna Cesarz, kustosz Muzeum Kardynała Adama Kozłowieckiego w Hucie Komorowskiej oraz przedstawicielka Fundacji im. księdza kardynała Adama Kozłowieckiego „Serce bez granic” w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

 

Skąd zainteresowanie historią życia polskiego misjonarza w Afryce?

– To zaczęło się w roku 2007. Biskup Edward Frankowski jedzie do Lusaki na pogrzeb księdza kardynała Adama Kozłowieckiego, który pochodził z Huty Komorowskiej, diecezji sandomierskiej. Jedzie na ten pogrzeb i zauważa, że Afrykańczycy z ogromną czcią i oddaniem żegnają kardynała. Nie płaczą, nie lamentują, tylko już wtedy powtarzają, że kiedyś czekali na kardynała po dwa trzy miesiące, pół roku. „Teraz wystarczy westchnąć i już z nami jest”, mówią. Okazało się, że oni pochowali go w opinii świętości. Gdy biskup Frankowski wraca do Polski, działając pod natchnieniem zostawia swoje rzeczy, a do walizki zabiera rzeczy kardynała.

26 marca 2008 roku zostaje założona fundacja. Pięciu kapłanów i dwie osoby świeckie chcą odbudować dom rodzinny kardynała. Nawet mieszkańcy zapomnieli, że ród Kozłowieckich miał swoją posiadłość, piękny neogotycki pałacyk i oficynę dworską oraz ciekawą zabudowę folwarczną. W 1955 roku został on rozebrany, ponieważ konserwator nie wyraził zgody na konserwację. Taka była nienawiść. Z pozostałych materiałów zbudowano okoliczne domy oraz szkołę, która notabene w 1999 roku przyjęła imię kardynała Adama Kozłowieckiego.

Zaczęliśmy dowiadywać się coraz więcej o tym człowieku. Profesor Ludwik Grzebień, jezuita z Krakowa, przyjaciel kardynała, udostępnił nam mnóstwo dokumentacji, które on sam opracowywał i sam napisał książkę o Adamie Kozłowieckim, spisując jego korespondencję, od przyjazdu kardynała do Afryki, czyli od 1946 do 2007 roku, czyli z 61 lat.

Jednak wśród Polaków postać kardynała nie jest wystarczająco znana.

– Urodził się 1 kwietnia 1919 roku, jak sam się śmiał na prima aprilis. W wieku 10 lat mały Adam czuje powołanie, chce zostać jezuitą i ojciec wysyła go do Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Po maturze Adam zrzeka się całego majątku i rozpoczyna studia najpierw w Starej Wsi, potem w Krakowie i Lublinie. Kiedy już jest wykwalifikowanym nauczycielem, wybucha wojna. Pierwsze chwile wojny spędza na dworcu w Hyrowie, gdzie udziela sakramentów św. ofiarom wojny. Jest przerażony, tym co się co się dzieje. To wszystko jest opisane w książce „Mój ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939-45”, który napisał zaraz po wyjściu z obozów. W Krakowie zostaje aresztowany, przetrzymywany na ul Montelupich razem ze swoimi braćmi. Następnie Wiśnicz, potem Auschwitz. Przez cały okres wojny w tych hitlerowcach, tych esesmanach, widzi miłosierdzie. Jak ktoś go nie kopnie drugi raz, jak ktoś da napić się szklankę wody to on jest wdzięczny. Twierdzi, że to nie ich wina, oni ulegli szatanowi, stanęli po złej stronie i uwierzyli w zło. Po wojnie spotyka swojego oprawcę ubeka w Wiedniu na ulicy. Podaję mu rękę, idą na ciastko i kawę. I przebacza. Całe życie powtarzał, że nienawiść jest bezsensowna, że tylko miłość buduje i tworzy.

Po wojnie profesor Kot z Uniwersytetu Jagiellońskiego doradził mu, aby wyjechał do Afryki. W 1946 roku ląduje tam jako kapłan, w 1955 roku zostaje biskupem, a potem w 1959 arcybiskupem. Pod koniec życia w wieku 87 lat otrzymał nominację od papieża Jana Pawła II na kardynała, za swoje zasługi na rzecz misji.

W Afryce buduje hierarchię kościoła północnej Rodezji, kolonii angielskiej. Budował hierarchię kościoła, która była pod protektoratem królowej Elżbiety II. Otwarcie sprzeciwiał się podtrzymywania analfabetyzmu wśród tubylców, zakładał szkoły, sierocińce, seminaria, kościoły. Sprzeciwiał się podejściu kolonialnemu, wychodząc z założenia, że jak ludzie są wykształceni, to są wolni, są niezależni. A królowa Elżbieta, jak usłyszała, że Adam Kozłowiecki zwracał uwagę, że czarny biskup musi mieć te same warunki lokalowe co biały, bo przecież nie różnią się niczym, sprawa obiła się o uszy królowej, wówczas ona machnęła ręką i powiedziała: „ Zróbcie jak on chce, bo on ma rację”.

Historia jego życia jest jak scenariusz filmu

– Dokładnie, dlatego taki film powstał! „Serce bez granic. Rzecz o kardynale Adamie Kozłowieckim.” I pokażemy go na wystawie w Londynie. Film nakręcony przez Pawła Zarzyckiego, który 10 lat po śmierci kardynała jedzie do Afryki. W jednej ze scen były prezydent Kaunda, który mówi, że Północna Rodezja stała się wolną Zambią właśnie dzięki Adamowi Kozłowieckiemu. A gdy Zambia uzyskała niepodległość, którą kardynał wspierał od początku w 1964 roku, po złożeniu rezygnacji, zażądał od papieża przyjęcia czarnoskórego biskupa. Bo widział, że ten kraj ma swoich ludzi do pełnienia posługi.

Bardzo szlachetna postawa.

Kiedy opowiadał o swojej karierze kardynała, mówił: „Nienawidzę tej złotej klatki, bo zamiast być z ludźmi, do których jestem powołany, jestem z papierami.” On się męczył przy biurku. Jak tylko zrobił to, co mógł, uciekał do buszu i był ze swoimi ludźmi. Bo wiedział, że to jest im potrzebne, a nie papiery. A przy okazji bardzo wykształcony i elokwentny. Jak spotykał się z ambasadorami, nagle wyprostowywał się, stawał się godny i szlachetny. Potrafił się w każdej sytuacji doskonale zachować. Te maniery nabyte w dzieciństwie jeszcze mu zostały. Był to prawdziwy książę Kościoła. Jak przyjeżdżał po raz pierwszy po 1946 roku do Huty Komorowskiej, pamiętał swoich dawnych sąsiadów, znajomych. Mówił do nich po imieniu, żartował sobie. Ktoś chciał go pocałować w pierścień, a on na to: „Nie wygłupiaj się! Przecież jestem normalny!” Honorowa konsul generalna RP w Lusace pani dr Maria Ogonowska-Wiśniewska twierdzi, że nigdy nie robił problemu, żeby się z nim umówić. Zawsze był do dyspozycji, aby omówić sprawy bieżące. A jednocześnie był bardzo zasłużony. Został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski i orderem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Otrzymał również Zambijski Order Wolności oraz Order Legii Honorowej rządu francuskiego. Jednak był na tyle pokorny, że gdy został kardynałem, mówił: „Zapraszają mnie do wielu miejsc, ponieważ pewnie im na zdjęciu czerwonego koloru brakuje!” W swojej wielkości był bardzo skromny, dając nam wspaniały przykład i wzór postępowania.

Kardynał Adam Kozłowiecki mówił o sobie, że był Zambijczykiem. Śmiał się, że jest takim arcybiskupem – „zapchajdziurą”, bo gdzie trzeba to spowiada, chrzci, bierzmuje… Ale zawsze w Zambii. Miał propozycję, żeby zostać w Rzymie, akurat w kościele świętego Andrzeja na Kwirynale, żeby miał tam spokojną starość. Jednak on wiedząc, że na misji w Afryce brakuje kapłanów, idzie do najbiedniejszej wioski w Czingombe, w Zambii i tam ostatnie swoje 15 lat życia. Wszystko, co miał, oddawał. W naszym muzeum każdy, kto przyjdzie, to zobaczy: dosłownie 9 koszul, 9 par spodni, sweterek i skarpetki. Tylko tyle, co miał. Cały czas był w podróży, cały czas na walizkach i cały czas oddany sprawie.

A teraz wystawa o nim podróżuje po świecie.

– Rozpoczęło się od Dachau, pojechaliśmy do Świątyni Pojednania, gdzie była pokazana wystawa i odbyła się konferencja. Byliśmy w parlamencie Unii Europejskiej w Brukseli, byliśmy z wystawą w Sejmie RP, w Senacie kilka razy. Byliśmy w Lipsku, byliśmy w Afryce, w Muzeum Narodowym w Lusace w Zambii. Teraz spróbowaliśmy sił, w roku 2017 roku napisaliśmy taki wniosek do Ministra Spraw Zagranicznych, że chcielibyśmy pokazać na 10-lecie śmierci kardynała, wystawę papieżowi i sam Franciszek zaprosił wszystkich do obejrzenia tej wystawy. Wystawę zrobiliśmy na Uniwersytecie Urbanianum w Rzymie, w Polsce była tez na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jesteśmy też na etapie tłumaczenia na język angielski książki „Ucisk i strapienie”, żeby też rozszerzyć wiedzę o II wojnie światowej. W najbliższym wystawa czasie pojedzie do Oświęcimia do Centrum Dialogu i Modlitwy. A teraz będziemy w Londynie. Wernisaż wystawy odbędzie 21 sierpnia br. o godzinie 18:30 w Galerii POSK, gdzie także zostanie pokazany film Pawła Zarzyckiego „Serce bez granic. Rzecz o kardynale Adamie Kozłowieckim.” Na który serdecznie zapraszamy.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_