Komunizm i tanie gadżety zalewające zachodnie rynki – z tym głównie kojarzą nam się Chiny, najpotężniejsza gospodarka świata, kraj zamieszkały w sumie przez 56 grup etnicznych. Marcin Jacoby, sinolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, przedstawia nam własną wizję najludniejszego państwa świata, które kryje w sobie wiele sprzeczności i niejednoznaczności.
W ciągu ostatnich trzydziestu kilku lat Państwo Środka z poturbowanego, przeludnionego kraju Trzeciego Świata, nagle stało się liderem, poważnym konkurentem Stanów Zjednoczonych. Chińczycy są dumni ze swojego kraju, chętnie podkreślają pochodzenie, chlubią się tym, że około stu milionów obcokrajowców uczy się ich języka (uznawanego przecież za jeden z najtrudniejszych na świecie). Jacoby dokonuje demontażu stereotypów, jakie powstały wokół Chińczyków: pokazuje ich obyczaje, kulturę, zagląda do kuchni, świątyni, nawet łóżka. Zestawia Chiny Cesarskie z Chińską Republiką Ludową, objaśnia skomplikowane relacje z Tajwanem i Hongkongiem. Mimo olbrzymiej sympatii do tego kraju, autor nie omija trudnych i kontrowersyjnych kwestii, nawet jeśli przedstawiają one mieszkańców w złym świetle:„Przeciętny Chińczyk żyje w informacyjnym akwarium, dość obszernym i ładnie urządzonym, i jeśli tylko nie rozpędzi się za bardzo i nie uderzy w którąś z jego szklanych ścian, może nigdy nie odczuć, że to życie w zamknięciu” – pisze badacz. Niektóre problemy, z jakimi borykają się Pekińczycy czy Kantończycy można zauważyć także w Polsce – z bagatelizowaniem zagrożeń płynących z zanieczyszczenia środowiska na czele.
„Chiny bez makijażu” nie wymagają wiedzy wstępnej, autor cierpliwie prowadzi czytelnika za rękę – zaczyna opowieść od geografii, trochę historii, po język, pismo i kwestię tożsamości. Próbuje także dotknąć spraw bardziej skomplikowanych, tyczących się choćby kłopotliwego dziedzictwa Mao czy polityki jednego dziecka. Osobny rozdział poświęcony jest także relacjom polsko-chińskim, które zwłaszcza na przestrzeni ostatnich kilku lat nabrały rozpędu. Książka napisana jest lekkim, przystępnym językiem, daleko jej do naukowego, nudnego wywodu. Pozycja ta będzie zatem odpowiednia dla każdego, nawet dla tych, którym Chiny kojarzą się głównie do tej pory z jedzeniem ryżu i jeżdżeniem na rowerach w szpiczastych kapeluszach.