Była jedną z niewielu polskich aktorek, które zaistniały w kinie brytyjskim. Wielokrotnie występowała w filmach Kena Russella. Do współpracy zaprosił ją Luchino Visconti. Dzięki rolom w ich filmach Izabella Teleżyńska wyrobiła sobie artystyczną markę. O jej dokonaniach wielokrotnie wspominał „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”. Pisali o niej m.in. Tamara Karren, Lesław Bobka i Maciej Cybulski. Odejście aktorki nie zostało szerzej zauważone przez media. Przypadająca w tym roku piąta rocznica śmierci jest dobrą okazją, żeby przypomnieć jej sylwetkę.
W Polsce
Urodziła się w Warszawie w 1928 r. w rodzinie ziemiańskiej. Ojciec, Zygmunt Powała-Dzieślewski był oficerem. Matka Halina pochodziła ze szlacheckiej familii Ejsmondów. Po wybuchu wojny Dzieślewskim udało się wyjechać z kraju. Przez Włochy i Francję trafili na Wyspy Brytyjskie. Wojna rozdzieliła rodziców. Ojciec pozostał w Anglii, a matka z córką powróciły do Polski. Matka wyszła ponownie za mąż za gen. Gustawa Paszkiewicza.
Izabella poszła na studia aktorskie. Studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Po trzech latach przeniosła się do Krakowa, gdzie w 1953 r. zrobiła dyplom. Tam zauważył ją Mieczysław Kotlarczyk. Dostrzegł w niej obiecującą aktorkę i zaangażował do Teatru Poezji. W Krakowie wzięła ślub z lekarzem Alojzym Teleżyńskim, urodziła córkę. Wkrótce wyjechała do Warszawy. Przez kilka sezonów występowała na deskach Teatru Dramatycznego. Grała sporo, role może nieduże, ale wyraziste, i pod kierunkiem znakomitych reżyserów: Konrada Swinarskiego, Bohdana Korzeniewskiego i Ludwika René. Warszawscy widzowie mogli ją zobaczyć m.in. w „Iwonie księżniczce Burgunda” (1957, rola Izy) Gombrowicza oraz w „Wizycie starszej pani” (1958, Córka Alfreda Illa) Dürrenmatta.
Miała dobre warunki zewnętrzne – śródziemnomorski typ urody, efektowną sylwetkę, mocny głos. Toteż zazwyczaj obsadzano ją w rolach kobiet pełnych wdzięku, ciekawych życia, uosabiających powab młodości.
Spotkanie z Russellem
W 1961 r., podczas pobytu w Wielkiej Brytanii, postanowiła pozostać w Londynie i nie wracać do kraju. Powrót do aktorstwa nie był łatwy. Wprawdzie znała język angielski, ale mówiła z obcym akcentem. Musiała znaleźć dorywcze zatrudnienie, gdyż miała na utrzymaniu siebie i córkę. Pierwszą znaczącą rolą w Anglii, w jakiej wystąpiła, była królowa Henrietta Maria, francuska małżonka Karola I Stuarta, w kostiumowym serialu BBC pt. „Witch Wood” (1964). Wkrótce przyszły kolejne propozycje. W ciągu roku zagrała w kilku serialach i telewizyjnych adaptacjach. Role mniejsze i większe. Przybrała pseudonim Iza Teller, gdyż był łatwiejszy dla brytyjskiej widowni.
Najważniejsze okazało się spotkanie z Kenem Russellem. W owym czasie należał on do najbardziej znanych brytyjskich reżyserów, a jego twórczość cieszyła się zainteresowaniem krytyki. Teleżyńska i Russell poznali się jesienią 1964 r., gdy reżyser poszukiwał aktorki z obcym akcentem do roli w filmie telewizyjnym o francuskim kompozytorze Claudzie Debussym („The Debussy Film”, 1965). Rolę otrzymała. Co więcej – okazało się, że obydwoje reprezentują podobny typ artystycznej wyobraźni i Russell zaczął ją angażować do kolejnych projektów. W sumie zagrała u niego w ośmiu filmach, zarówno telewizyjnych (np. „Dante’s Inferno”, 1967) jak i fabularnych („Billion Dollar Brain”, 1967; „The Devils”, 1971). Najciekawszą kreację stworzyła w „The Music Lovers” (1970), głośnej swego czasu biografii Piotra Czajkowskiego. Wcieliła się w postać Madame von Meck, bogatej protektorki rosyjskiego kompozytora. Jej filmowym partnerem był amerykański gwiazdor Richard Chamberlain. W ujęciu Teleżyńskiej pani von Meck była romantyczną damą, błyskotliwą i tajemniczą, która darzyła Czajkowskiego nieodwzajemnionym uczuciem. Gra Polki spotkała się z uznaniem krytyków. Russell chciał, żeby Izabella wystąpiła pod swoim nazwiskiem, a nie pod pseudonimem. Miało to sugerować, że rosyjską arystokratkę rzeczywiście zagrała Słowianka. Rozgłos filmu sprawił, że tak już pozostało i miejsce Izy Teller zajęła Izabella Telezynska.
U Viscontiego
Występy w filmach Russella stały się dla Teleżyńskiej przepustką do kina najwyższej próby. To właśnie w „The Music Lovers” wypatrzył ją Luchino Visconti, potomek władców Mediolanu, i zaprosił do udziału w planowanej ekranizacji „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. Miała zagrać ciotkę pisarza. Wrażenie robiła już sama obsada: Alain Delon, Simone Signoret, a przede wszystkim Greta Garbo w epizodzie królowej Neapolu. Wielka szkoda, że film nie powstał. Włoski reżyser nie zapomniał jednak o Teleżyńskiej i obsadził ją w „Ludwigu” (1972). To zrealizowana z rozmachem opowieść o szalonym królu bawarskim Ludwiku II (1845-1886). Visconti dał Polce sporą rolę Królowej Matki. Grała w towarzystwie znakomitych aktorów: Helmuta Bergera (w tytułowej roli Ludwika), Romy Schneider i Trevora Howarda. Zdjęcia kręcono m.in. w Bawarii.
– Suknia, którą nosiłam w scenach koronacji, była haftowana prawdziwym złotem i kosztowała majątek – wspominała aktorka. – Nie zapomnę pierwszego dnia na planie. Visconti widząc mnie zawołał: „Ach, Regina Madre!”, podszedł, szarmancko pocałował w dłoń i osobiście wprowadził do środka.
Włoski reżyser myślał o dalszej współpracy z Teleżyńską, chciał ją widzieć w obsadzie ostatecznie niezrealizowanej adaptacji Czarodziejskiej góry Thomasa Manna.
Aktorka charakterystyczna
Role u Russella i Viscontiego sprawiły, że o polskiej aktorce sporo się mówiło. Pisała o niej prasa. Na zaproszenie Andrzeja Wajdy w 1978 r. przyjechała do Polski, żeby wystąpić w filmie produkowanym przez jego zespół. Propozycja była interesująca – rola matki głównego bohatera w adaptacji opowiadania Lwa Tołstoja. W obsadzie m.in. Krystyna Janda i Andrzej Seweryn. Niestety, film „Bestia” Jerzego Domaradzkiego nie spełnił pokładanych nadziei. Szkoda, bo w opinii krytyka Aleksandra Ledóchowskiego stworzyła jedną z ciekawszych postaci w tym filmie. W latach siedemdziesiątych regularnie pojawiała się na ekranie, ale z czasem otrzymywała coraz mniejsze zadania aktorskie. Taka jest proza życia.
W sumie wystąpiła w 40 filmach, kinowych i telewizyjnych. Grała obok tak znanych aktorów, jak Michael Caine, Anthony Hopkins, Glenda Jackson, Ben Kingsley, Vanessa Redgrave. Ze względu na typ urody i obcy akcent obsadzano ją w rolach cudzoziemek. Grała Francuzki, Hiszpanki, Niemki, Słowianki i Żydówki. Pomagała jej w tym znajomość kilku języków, m.in. francuskiego, hiszpańskiego i niemieckiego. Często oferowano jej role drugoplanowe i epizody. Pozornie mogły wydawać się mało atrakcyjne, dlatego starała się, żeby czymś przykuwały uwagę. W rezultacie angażowano ją do różnorodnych przedsięwzięć. Grała w dramatach, komediach, horrorach i filmach kostiumowych. Dwukrotnie zaprosił ją do współpracy ceniony reżyser telewizyjny Waris Hussein, który obsadził ją m.in. w serialu o George Sand pt. „Notorious Woman” (1974).
Jeśli w Polsce była przede wszystkim aktorką teatralną, to zagranicą grała głównie w filmie i telewizji. W angielskim teatrze wystąpiła tylko raz (w komedii „The Killing of Sister George” w Palace Theatre w Watford). Jak twierdziła, scena była dla niej dużym wysiłkiem fizycznym i łatwiej mogła skupić się przed kamerą. Z różnych powodów nie podjęła współpracy ze środowiskiem polonijnym, chociaż Leopold Kielanowski (wieloletni prezes ZASP za Granicą) miał jej złożyć propozycję roli.
USA, Argentyna i znowu Londyn
Pod koniec lat siedemdziesiątych wyjechała z Wielkiej Brytanii. Początkowo przebywała w USA, gdzie udało jej się zagrać typową dla siebie charakterystyczną rolę w komedii pt. „Pandemonium” (reż. Alfred Sole, 1982). W znalezieniu agenta pomogły bardzo dobre referencje, jakie otrzymała od Kena Russella. Potem, nieoczekiwanie, zniknęła z ekranów. Z powodów rodzinnych wyjechała do Argentyny, gdzie mieszkała jej córka. Okazało się, że w Argentynie filmy z jej udziałem były znane. Jako „aktorka Russella i Viscontiego” udzieliła wywiadu miejscowej telewizji, a w kilku pismach ukazały się artykuły o niej. Niestety, w ślad za tym nie pojawiły się propozycje ról.
Grać zaczęła dopiero po powrocie do Londynu w latach dziewięćdziesiątych. Pojawiła się w kilku filmach i serialach, ale nie były to duże zadania aktorskie. Z widzami pożegnała się dobrze zagraną rolą matki Saddama Husajna, dyktatora Iraku, w brytyjsko-amerykańskim serialu „House of Saddam” (reż. Alex Holmes, 2008).
Zmarła w Londynie, 12 kwietnia 2013 r. W pamięci miłośników kina pozostały jej dwie najbardziej znane role – Madame von Meck oraz Matki Ludwika bawarskiego. Fragmenty tych, i innych ról, będzie można zobaczyć w filmie dokumentalnym poświęconym życiu i karierze Izabelli Teleżyńskiej, który przygotowuje jej córka Aleksandra.
Artur Patek