Za parę tygodni ukaże się książka pióra Sir Dermota Turinga bratanka Sir Alana Turinga, osławionego brytyjskiego kryptologa Enigmy. Dla każdego Polaka jest to oczywiste jak ABC, że to myśmy rozszyfrowali Enigmę. Anglicy uważają odwrotnie – oni naszą rolę umniejszają do 0,001%.
Otóż w swej książce bratanek Turinga staje w naszej obronie. Pisze o absurdalnym kulcie swego stryja, o którym jeszcze 10 lat temu w ogóle nikt nie słyszał. Dodaje, że arogancja angielska uniemożliwiła głębokie naukowe zbadanie wkładu Polaków. Pisze, że bez pracy Polaków Turing by niczego nie rozszyfrował.
Gwoli sprawiedliwości dla Polaków bratanek buntuje się przeciw kultowi stryja. Opowiada o wielkim posągu z brązu wystawionym Turing’owi na Uniwersytecie Surrey w Guildford , na którym Turing nigdy nie pracował. Mało tego, nie miał żadnego związku z nim. Żeby zaakcentować ironię sytuacji podkreśla, że Henryk Zygalski, który był czołową postacią grupy polskich naukowców/kryptologów Enigmy, po wojnie pracował na tym uniwersytecie. Na tyle Turing przebadał losy Zygalskiego, że opisuje pobłażliwe, kąśliwe uwagi brytyjskich profesorów względem naszego polskiego bohatera (zresztą brytyjskiego też) „zdarza mu się wykazać pewne oryginalne myślenie”!!!
W międzyczasie sam Turing „jest przedmiotem kultu, który już przekroczył granice absurdu”.
Od niego właśnie zaczerpnąłem tytuł dzisiejszego felietonu „Angielskie absurdy!” Żeby żaden z moich czytelników nie pomyślał, że jestem rasistą anty-angielskim. Oni sami o sobie tak piszą! Ha-ha!
Więc bratanek „wielkiego” Turinga odkrywa nas, naszą rolę. Ja podążam tą samą drogą. Od zawsze wiedziałem o pilotach w Bitwie o Anglię. Od 50 lat parę razy w ciągu roku składam hołd pod ich pomnikiem na Northolt. Tak robi też wielu Polaków i Anglików tu na Wyspach. Ale im bardziej się zbliżam do tematu Bitwy o Anglię, im więcej faktów odkrywam, tym bardziej dochodzę do wniosku (a studiowałem historię na uniwersytecie), że nie jest tak, że myśmy Anglikom „pomogli” czy, że „się przyczyniliśmy”. Nie! Myśmy bitwę wygrali, nikt inny – i daliśmy Angolom zwycięstwo w prezencie. 60% zestrzeleń w dniu Bitwy o Anglię, w inne dni nawet więcej. Najlepszy Dywizjon – polski. Najlepszy pilot – Polak. Nie wolno mówić, że on był Czechem, on po prostu się tam urodził. Wszem i wobec mówił, że jest Polakiem. Uszanujmy nareszcie jego własną wolę! Nie był Czechem, był Polakiem. Przestańmy w końcu powielać nieprawdę! Koniec kropka!
Myślę, że bratanek Turinga prędzej doszedł do prawdy o roli Polaków niż ja w swoich odkryciach, bądź co bądź sam jestem ofiarą „kompleksów polskich”, które jak wiecie stale u Was – moich czytelników ganię. Przepraszam. Jeszcze nie jestem doskonały, aczkolwiek pracuję nad tym. Widzę, że sami siebie poniżamy, boimy się przyznać do naszej wielkości jako naród! A mówienie publicznie o tym Anglikom postrzegamy jako samobójstwo. Jest to ‘mind -control’: czarne małżeństwo angielskiego imperializmu z naszym poddaństwem. Szkoda, że nie żyje Czesław Miłosz, który w „Zniewolonym Umyśle” pisze o życiu w Związku Sowieckim. Autor poczułby się jak u siebie w domu, dzisiaj w polskim Londynie. Zniewolony umysł jest dokładnym określeniem naszej mentalności polonijnej: jesteśmy ludźmi drugiej kategorii a nasza rola sprowadza się do siedzenia cicho.
Polski Londyn przypomina mi nastroje w kraju przez kilkadziesiąt lat po klęsce Powstania Styczniowego. Zapaść, głęboki sen! Niby dużo się dzieje, działacze uczciwie i energicznie działają, ale wszyscy zapomnieliśmy o najważniejszej rzeczy: tożsamość i godność. Nie widzę nigdzie woli prawdziwej walki o Nasze. Jak w Polsce pod zaborem rosyjskim po Powstaniu Styczniowym czy w Związku Sowieckim. Zniewolone umysły! Emerytura! Proszę się nie obrażać na mnie! Niczego nie zmienimy, niczego nie osiągniemy bez uczciwego, chwilami bolesnego spojrzenia na siebie. Jest tak źle, że w TV musi nas bronić Jamajczyk! Bida z nędzą! Pozwoliliśmy Anglikom ukraść nam Enigmę! Pozwoliliśmy im ukraść Bitwę o Anglię! Pozwoliliśmy ukraść im pięć pokoleń polskich dzieci!
Jak Anglicy wywindowali Turinga na bożyszcza Enigmy? Jeden film to uczynił. Parę lat temu ukazała się w kinach „Enigma”. Tłem akcji jest sama maszyna szyfrująca oraz tajniki zawiłej sztuki kryptografii, ale kinowo to nudne, więc to wszystko po prostu służy za tło. Na pierwszym planie jest sam Alan Turing. Może najistotniejszym faktem jest to, że był homoseksualistą. Niełatwo w obyczajowości sprzed 75 lat. Dali go na pierwszy plan filmu bo jak każdy powieściopisarz, scenarzysta i dramaturg zawodowo wie, że to człowiek niesie wątek. Turing stał się uosobieniem „Enigmy”. Film mógłby być nudnym naukowo, historycznym dokumentem dziedziny szyfrów w czasie II wojny światowej. A stał się taki, jak inne tego typu dzieła, np. „Kod Da Vinci”. Wielki przebój z góry skazany na sukces bo według sprawdzonego formatu. Po przeczytaniu scenariusza nawet Mick Jagger zainwestował własne pieniądze w produkcję filmu. Więc bardzo dobrze się dzieje, że we wrześniu ukażą się aż dwa filmy w angielskich kinach o polskich pilotach w Bitwie o Anglię. „HURRICANE” produkcja angielska kosztująca 10 mln funtów, bo takie rzeczy kosztują. Premiera w Londynie 4 września oraz produkcja polska „303 SQUADRON”, niższy budżet ale film bardziej nasz! Zobaczymy jak im się powiedzie, jedno jest niewątpliwe: coś drgnęło w świadomości zarówno Anglików jak i Polaków, a jeśli jeszcze nie drgnęło, to teraz zadrgnie.
Są ślady życia prawdy o nas! Bratanek sławnego Turinga ujawnia prawdę o roli Polaków. Dwa filmy JEDNOCZEŚNIE o chwale polskich pilotów. Podejrzewam, że to wpływ BREXIT’u oraz osobliwych czasów w których żyjemy. Powrót narodów i historii na scenę dziejów. Nigdy z niej nie zeszły wbrew pozorom.
Wszystko powyższe napawa mnie optymizmem. Mam kolejne poszlaki i dowody „w eterze” mówiące, że na pewno wcześniej czy później Anglicy przyjdą po rozum do głowy i nam ufundują piękny, 30-metrowy pomnik polskich lotników w śródmieściu Londynu: złote skrzydła husarii w kształcie łuku triumfalnego, przez które przelatuje Hurricane z polską szachownicą. Przy okazji pochwalę się, że to właśnie mój wuj Ludomił Rayski twórca Lotnictwa Polskiego w Polsce Niepodległej wprowadził szachownicę czerwono-białą jako godło lotnictwa.
Muszę przeprosić też za autoreklamę. Dwa tygodnie temu w liście do redakcji czytelnik napisał, że lubi moje teksty… ale za bardzo się chwalę. Może mam czym! Na domiar złego teraz przypomnę, że w Londynie (na Ealing’u przed pałacem) już postawiłem dwa 10-metrowe łuki triumfalne. Do trzech razy sztuka! Złote skrzydła husarii w kształcie łuku triumfalnego polskich pilotów na pewno staną w centrum Londynu. I piszę to wszystko miłościwi czytelnicy nie żeby się chwalić. Tylko żeby pokrzepić Wasze polskie serca, że to z całą pewnością nastąpi. Ha-Ha!
Zachęcam do podpisania petycji, wspierającej budowę pomnika ku czci polskich pilotów. Ażeby oddać swój głos należy wejść na rządową stronę, najprostszym sposobem poprzez link: www.polish-heroes.com podać swój adres mailowy oraz brytyjski postcode, następnie potwierdzić link, odesłany niezwłocznie na skrzynkę mailową. Bez tego ostatniego kroku głos oddany będzie nieważny.
Zapraszam również do dyskusji: princezylinski@gmail.com
Jan Żyliński