Pisząc w minionym tygodniu o tegorocznej letniej wystawie Royal Academy wspominałem o innej jej towarzyszącej. Celebruje przypadającą na ten rok 250. rocznicę urządzania tego pokazu, który mieni się obecnie najdłużej nieprzerwanie odbywającym się dorocznym przeglądem aktualnie tworzonej sztuki. Nawet w czasie I i II światowej wojny publiczność mogła oglądać i kupować prezentowane tu dzieła, rzecz ważna nie tylko dla podtrzymania ducha, ale i wspomożenia artystów, pozbawionych w tym czasie normalnego ożywionego rynku sztuki. Tę wystawę o wystawie oglądać można w szeregu wspaniale prezentujących się mniejszych sal pierwszego piętra Akademii. Zatytułowana „Wielkie widowisko” („Great Spectacle”) zaczyna się cytatem z królewskiego dekretu z roku 1768 – „Corocznie organizowana będzie Wystawa Malarstwa, Rzeźby i Architektury (Design)”. Cytat umieszczono nad jedynym w tym westybule obrazem. Reprezentuje najlepsze chyba, najbardziej podniosłe czasy w historii wystawy u szczytu panowania królowej Wiktorii i jest swego rodzaju zbiorowym portretem dystyngowanej publiczności, obecnej na otwarciu 113 Letniej Wystawy RA w roku 1881.
To późne dzieło Williama Powell Fritha (1819-1909), obraz namalowany w roku 1883, ostatni z jego przyciągających tłumy, bogatych w drobiazgowo oddane szczegóły wizerunków codziennego życia wiktoriańskiego społeczeństwa. Przedstawia szczelnie wytapetowane obrazami w złotych ramach wnętrze sali Letniej Wystawy RA. Jesteśmy w Burlington Palace przy Piccadilly, do dziś używanej siedzibie Akademii, specjalnie wybudowanej dla niej pod koniec lat 60. XIX wieku. Historyczny komentarz informuje, że przez pierwsze 10 lat wystawy corocznie wynajmowano dla niej sale przy Pall Mall, później, w latach 1780-1836 znalazła schronienie w Somerset House nad Tamizą. Kiedy w latach 30. XIX wieku na placu Trafalgarskim wzniesiono budynek dla nowopowstałej National Gallery wystawę zaczęto prezentować latem w jej wschodnim skrzydle aż do czasu, gdy w roku 1869 nie wybudowano stałej siedziby Akademii. Trzynaste z rzędu otwarcie w tym budynku pokazuje nam starzejący się William Powell Frith. Umieszczony nieopodal klucz do obrazu pozwala zidentyfikować przedstawione na płótnie postacie na czele z umieszczonym w centrum i przedstawionym z profilu prezydentem RA, rozmawiającym z siedzącymi na otomanie damami, baronową Cutts, Lady Dianą Huddlestone i Lady Lansdale. Obok wyniosła figura arcybiskupa Yorku w czarnym cylindrze. Oglądamy i robiących notatki krytyków – z lewej pisarza Anthony Trollope’a, z prawej Oskara Wilde (obaj w cylindrach), i polityków – żywych i sportretowanych, jak premier William Gladstone na wiszącym w głębi Sali portrecie pędzla Sir Johna Everett Millais’a. Nie zabrakło i jego samego, zasłużonego członka Akademii, a po śmierci Leightona jej prezydenta; stoi w cylindrze po prawej, przed obrazem (z towarzyszem z lupą przyglądającym się dziełu). Są i inni artyści: wśród głów zgromadzonych z lewej strony widać wąsate oblicze karykaturzysty i ilustratora Sir John Tenniela, twórcy znakomitych ilustracji do „Alicji w krainie czarów” Lewisa Carrolla. Tuż obok, w cylindrze, za dwiema niewiastami na pierwszym planie: George’s du Maurier (z bródką i wąsami), nie tylko popularny satyryczny ilustrator „Puncha”, ale i pisarz, autor głośnej sensacyjnej powieści „Trilby”. Nie mogło zabraknąć na obrazie i autoportretu samego Williama Powella Fritha – nie patrzy na nas, skromnie spuszcza oczy choć umieszcza się w centrum – to niewielka głowa starszego mężczyzny z bokobrodami, poniżej wizerunku premiera Gladstone’a pędzla Millais, a na wysokości głowy prezydenta Akademii, Leightona. Odmalowuje świat, który ogląda (sam jest członkiem RA od 1852 r.), ale nowym modom nie bardzo już sprzyja. Cały obraz jest ukrytą aluzją do walki pomiędzy nową modą na wysmakowany estetyzm, reprezentowany przez Leightona, a przede wszystkim Oskara Wilde’a (z orchideą w klapie), a mocno na ziemi stojącą realistyczną sztuką samego Fritha czy satyrycznych rysowników Puncha.
Zagalopowałem się już w tych szczegółach – gonić będę musiał przez resztę tej wystawy o wystawie, która na otwierającym ją płótnie Fritha miała już za sobą ponad stuletnią historię. Kolejne prace – najpierw akwarele, grafiki i rysunki, potem i obrazy wracają do XVIII-wiecznych początków. Oglądamy tu mezzotintę według akwareli, dokumentującej obrazy i gości w wystawowej sali na Pall Mall w roku 1771, wizerunek sprawdzającego bilety portiera przy wejściu na wystawę w Somerset House (oryginalny zielony bilet na wystawę z tego czasu pokazano nam w gablocie) i znakomitą satyryczną akwarelę Thomasa Rowlandsona „Stare-case”. Bawi tłumem chętnych oglądania wystawy (głównie zażywnych dam w szerokich sukniach) wspinających się do wysoko położonych sal (to rok 1800, więc letnia wystawa pokazywana jest w Somerset House) po stromych schodach wąskiej, spiralnej klatki schodowej. Tytuł „Stare-case” dodatkowo podkreśla, że ta scena (jak i cała wystawa) to wspaniałe widowisko, zwłaszcza że karykaturzysta każe swoim bohaterom pchać się, a damom wysoko zadzierać suknie, dając widzowi okazję do nieoczekiwanych widoków. To z pewnością wizja Letniej Wystawy mniej szacowna i dystyngowana niż ta, jaką obrazem Fritha oferuje wiktoriańska epoka.
Mamy dalej okazję zobaczenia kilku obrazów z wczesnego okresu wystaw. Pełna emocji scena pożegnania, wyruszającego na pole bitwy Hektora z żoną Andromachą – dzieło Angeliki Kauffman, jednej z członków założycieli królewskiej akademii, przypomina o obecności kobiet wśród akademików w XVIII wieku. Rzecz nie do pomyślenia w patriarchalnej i konserwatywnej z ducha epoce wiktoriańskiej, a nawet i długo potem. Dopiero w roku 1922, jak dowiadujemy się w dalszych salach – Annie Swynnerton przyjęta została do Akademii (też tylko jako członek stowarzyszony), i czekać trzeba było roku 1936 by wybrać kolejną artystkę, Laurę Knight, tym razem już na pełnoprawnego członka RA.
W sali XVIII wieku dominują portrety reprezentowane przez dzieła pierwszego prezydenta RA, Jozuego Reynoldsa i Thomasa Gainsborough, a tę tradycję w epoce regencji kontynuuje w stylu pełnym glorii i rozmachu kolejny prezydent RA, Thomas Lawrence reprezentowany brawurowym portretem Charlesa Williama Vane-Stewarta, polityka i żołnierza z czasów napoleońskich wojen. Nowym tematem o rosnącej popularności stały się od czasów regencji, nawiązujące do sztuki holenderskiej, sceny rodzajowe, z jakich jako pierwszy na letnich wystawach zasłynął Dawid Wilkie. Jego przedstawienie sceny w wiejskim pubie „Wiejski polityk” stało się głównym tematem rozmów i prasowych komentarzy Letniej Wystawy 1806 roku, a na wystawie w roku 1822 tłum pragnący oglądać jego scenę otrzymania wiadomości o zwycięstwie pod Waterloo – „Chelsea Pensioners Reading the Waterloo Dispatch” zmusił organizatorów wystawy do ustawienia specjalnej bariery przed obrazem.
W tej pospiesznej lekcji przemijających tendencji brytyjskiej sztuki nie zapomniano oczywiście o szkole angielskiego pejzażu – zestawiając ze sobą płótno Turnera, wcześnie przyjętego do Akademii, z długo o to ubiegającym się Constablem. Mgliste rozmalowanie jednego i grube faktury płócien drugiego artysty, w połowie XIX wieku kolejne pokolenie malarzy przeciwstawiło lśniącym powierzchniom i miniatorskiemu niemal wygładzeniu. Przewodzili tu zafascynowani duchem średniowiecza PreRafaelici, młodzi malarze, którzy w pracowitym, fotograficznym niemal oddaniu detalu widzieli, tak zalecaną przez promującego ich Johna Ruskina, rzetelność rzemiosła i prawdę obrazu. Pokazana na omawianej wystawie, a po raz pierwszy na Letniej Wystawie 1849 roku „Isabela”, scena z „Dekamerona” Boccacia, namalowana przez 20-letniego Johna Everetta Millais, ale podpisana tylko inicjałami PreRafaelickiego Bractwa – PRB – była pierwszym świadectwem pojawienia się nowej tendencji w brytyjskiej sztuce.
Zamiłowanie do rzetelnego oddania detalu widać i w pokazanym na wystawie pierwszym głośnym dziele Williama Powell Fritha, znanego nam już z otwierającego wystawę obrazu. Tym razem to grupa reprezentująca wiktoriańskie społeczeństwo przedstawiona na plaży w Ramsgate (Life at the Seaside 1851-54). Chciałoby się bliżej przyjrzeć temu owocowi wnikliwych studiów artysty, który namalował później podobne społeczne panoramy (Derby Day, The Railway Station, Letnia Wystawa), ale miejsca już na nic nie mam. Sama wystawa też jakby przyspiesza. Z epoką Wiktorii mijają jej najlepsze czasy. Sala poświęcona modernizmowi zatytułowana jest „Dealing with Modernism” co samo w sobie jest świadectwem rosnącego rozziewu pomiędzy nową sztuką, a tym co pokazywała wówczas wystawa i co wolała oglądać przeważająca część jej publiczności. Jak już wspomniałem wystawy prezentowane były nieprzerwanie podczas trwania I i II wojny światowej, publiczność licznie je odwiedzała, ale z czasem konserwatyzm Akademii stał się nie do zaakceptowania przez niektórych, często ważnych artystów. Nie przysyłali więc tu swoich prac Henry Moore, Barbara Hepworth czy Francis Bacon, ale pozostali jej wierni tacy artyści jak: Stanley Spencer, Meredith Frampton, Sandra Blow czy Elisabeth Frink. Obok ich prac oglądamy interesujący obraz-komentarz: „Does the Subject Matter?” (1953-56) znanego malarza koni Alfreda Munningsa, który przez pięć lat 1944-49 pełnił funkcję prezydenta Akademii. Słynne i znamienne dla postawy ówczesnej Akademii stało się jego krytykujące modernizm, transmitowane przez BBC, przemówienie. Wspomniał w nim spotkanie i rozmowę z Winstonem Churchillem, w czasie której brytyjski premier (a zarazem malarz amator, którego obraz na omawianej wystawie też oglądamy) miał powiedzieć: „Słuchaj Alfred, gdybyś spotkał na ulicy Picassa, czy dołączył byś się do mnie i kopnął go w ….?” Na co Munnings miał odpowiedzieć „Oczywiście!”.
Ostatnia sala wystawy z ustawionym w centrum zdobionym aplikacjami fotelem Tracy Emin RA, obrazem Michaela Craig-Martina RA i komputerowym wydrukiem fotografii Wolfganga Tillmansa RA, wskazuje, że w ostatnich dwudziestu latach Letnia Wystawa i zawiadujące ją grono nowych Akademików dramatycznie zmieniło wystawę i otwarło na nową, często istotnie kontrowersyjną sztukę.
Andrzej Maria Borkowski