Niedawno dostałem list od przyjaciela. Przyszedł z daleka, ze wschodu, aż z Syberii. Jego autor a mój przyjaciel osiedlił się na krańcu świata. Niełatwo tam się żyje, pisze w listach, ale za to krajobrazy ma piękne. Piękne, dopóki zimą śnieg nie zasypie mu okien w domku i wtedy musi wychodzić kominem na dwór, aby podziwiać swoje najpiękniejsze widoki na świecie (tak przynajmniej twierdzi w listach przysyłanych raz na jakiś czas). Zaprasza mnie serdecznie do siebie:
– Andrzej, najlepiej jak przyjedziesz jesienią, właśnie o tej porze roku jak teraz. Ty się zawsze w życiu spieszysz a jak wpadniesz do mnie we wrześniu, to zostaniesz na dłużej. Zaraz potem przyjdą pięćdziesięciostopniowe mrozy, spadnie pierwszy śnieg, który zasypie drogi aż do wiosny i zostaniesz na dłużej, bo przestanie działać tutejsza komunikacja. Wtedy sobie naprawdę odpoczniesz i wreszcie będziesz mieć czas na napisanie tej książki, o której mi wspominałeś od dawna – pisze w liście.
Trzeba przyznać, że jego argumenty prawie mnie przekonały i już chciałem poszukać jakiejś oferty wyjazdu na Syberię w biurze turystycznym. Chciałem, ale się wstrzymałem kiedy przeczytałem list do końca.
– Drogi Andrzeju, ostatnio spotkała mnie tutaj wielka niespodzianka i zaszczyt, i muszę ci o tym napisać, bo wiesz, jak bardzo szanuję Ciebie i Polaków. Otóż pewnego dnia do mojej skromnej chatki położonej wśród najpiękniejszych gór i lasów jakie znam (a mam nadzieję, że i ty wkrótce je poznasz osobiście), otóż pewnego dnia rano ktoś do mnie zastukał.
– Początkowo sądziłem, że to znajomy niedźwiedź brunatny – pisze znajomy, bo co jakiś czas, przeważnie podczas wyjątkowo ostrych zim przychodzi pod moją chatę i próbuje wyważyć drzwi do domu żeby mnie zeżreć. Po pierwszej takiej wizycie zamontowałem sobie stalowe drzwi znalezione w starym bunkrze z II wojny światowej i teraz mam spokój. Ale wróćmy do tego stukania. Już chciałem wziąć karabin i wystrzelić przez okno serię w powietrze żeby gada przepłoszyć, kiedy usłyszałem głos. I to jaki głos! To był głos, który znają wszyscy obywatele Rosji! To był głos naszego ukochanego Pana Prezydenta Władimira Władimirowicza Putina.
Okazuje się, że prezydent Putin przyjechał na wakacje na Syberię.
Zapewne słyszałeś o tym, bo media na całym świecie pokazywały filmy z tego urlopu [faktycznie, pod koniec sierpnia widziałem w serwisie Reutera reportaż z urlopu Putina na Syberii – dopisek autora]. – Władimir Władimirowicz odwiedził mnie osobiście, bo słyszał od miejscowych, że jestem dobrym przewodnikiem turystycznym i znam Syberię jak mało kto – pisze dalej przyjaciel. – I wyobraź sobie drogi Andrzeju, że poprosił mnie abym był jego przewodnikiem po tutejszych lasach. Co za zaszczyt! Byłem zachwycony. Pan Prezydent interesował się jak żyje miejscowa ludność. To ja mu mówię, że mój sąsiad Waśka zza miedzy ma się całkiem dobrze, widzieliśmy się niedawno, to znaczy trzy lata temu, kiedy poleciałem odwiedzić go na jego 50. urodziny. Częściej się nie spotykamy, bo co prawda jest moim najbliższym sąsiadem, ale i tak mieszka jakieś 1000 kilometrów stąd i nie zawsze mam czas wpaść do niego. Tak, Andrzeju, Syberia jest piękną krainą i ma bardzo dużo lasów. Ale to też olbrzymia kraina, 40 razy większa od Wielkiej Brytanii i odległości między naszymi wioskami są ogromne, do mojego kumpla Waśki mam tyle ile Ty z Brighton do Aberdeen – słowa przyjaciela z Syberii zabrzmiały trochę jak pretensja.
Czy to moja wina, że Syberia jest taka wielka i dzika?!
Jakby czując moje wątpliwości, przyjaciel dalej pisał:
– Władimir Władimirowicz bardzo zatroszczył się o nas. Powiedział, że wkrótce poprawi nasz los.
– Wytniemy trochę lasów żeby ludziom żyło się lepiej, zbudujemy nowe drogi lądowe i kanały, sprowadzimy tu trochę robotników przymusowych, założymy im obozy i znów będzie porządek. A najlepsi ludzie do wycinania lasów to Polacy – wspomniał Pan Prezydent. Oni już byli na Syberii w XIX wieku i w XX wieku też byli. Więc mogą przyjechać też w XXI wieku – niedługo ich tu przywieziemy – powiedział. – To może wkrótce zobaczymy się drogi Andrzeju u mnie na Syberii? Będzie mi bardzo miło Cię u nas gościć – zakończył list przyjaciel z Syberii.
Nie wiem co o tym myśleć, list dostałem w przeddzień rocznicy 17 września. Jechać czy czekać aż nas sami zabiorą?
Andrzej Kisiel