Kultura polska na obczyźnie wzbudza poczucie tożsamości i dumy narodowej, buduje wspólnotę i przeciwdziała wynarodowieniu. Polakom w Wielkiej Brytanii kultura ojczysta jest potrzebna! Z tego zadania nikt nas nie zwolnił – mówi Aleksandra Podhorodecka, prezes Polskiej Fundacji Kulturalnej w rozmowie z Jarosławem Koźmińskim.
Właśnie mija rok odkąd została Pani prezesem Polskiej Fundacji Kulturalnej? Jak oceniać przychodzi Pani swoją rolę w tej organizacji?
Kiedy rok temu zgodziłam się zostać prezesem PFK miałam pewną wizję tego jaką ta fundacja powinna spełniać rolę w życiu Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Przez 40 lat pracowałam w zarządzie Polskiej Macierzy Szkolnej, organizacji, której głównym zadaniem było wspieranie polskiego szkolnictwa na tych wyspach oraz promowanie nauki języka polskiego, polskiej kultury i tradycji wśród młodego pokolenia Polaków. Rezygnując z prezesury Macierzy – czas było przekazać prowadzenie organizacji w ręce młodsze – nie rezygnowałam przecież z życiowego zainteresowania kultywowaniem polskości, przekazem wartości kulturowych, języka czy postaw patriotycznych. To było, i jest nadal, moją pasją życiową.
Przyjmując funkcję prezesa PFK miałam uczucie, że w pewnym sensie będzie to kontynuacja tej samej pracy, wiedząc, że młodych Polaków opuszczających szkoły sobotnie trzeba nadal karmić polską kulturą. Że trzeba dostarczać im bodźców, aby polskość, nabyta i kultywowana w rodzinie i szkole sobotniej w nich nie gasła. I w PFK widziałam szansę na ten kolejny etap mojej pracy społecznej.
Uważa Pani miniony rok za udany?
Z przykrością muszę stwierdzić, że mam mieszane uczucia! Przyczyn ku temu jest kilka. Główną przeszkodą w skutecznym działaniu jest brak zrozumienia roli, jaką ta fundacja winna pełnić w naszym społeczeństwie. Jej nazwa mówi sama za siebie – Polska Fundacja Kulturalna… Kiedy powoływano ją do życia w 1950 roku i na czele Rady stanął gen. Anders – oczywiste było, że kultura polska na obczyźnie wzbudza poczucie tożsamości i dumy narodowej, buduje wspólnotę i przeciwdziała wynarodowieniu. Polakom w Wielkiej Brytanii kultura ojczysta jest potrzebna! Z tego zadania nikt nas nie zwolnił.
Drugą, bardzo zasadniczą przeszkodą jest chroniczny brak pieniędzy, który absorbuje członków Trustu i nie pozwala im wyjść poza ramy najbardziej podstawowych potrzeb.
Podstawowych potrzeb…?
Podstawowym zadaniem PFK – choć bynajmniej nie jedynym – było, i jest nadal, wydawanie polskiej gazety. Przez 75 lat ukazywał się „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” spełniając ważne zadanie: podtrzymywał na duchu emigrację niepodległościową przez politykę i historię pozbawionej możliwości powrotu do kraju. Informował o tym co się dzieje w komunistycznie zniewolonej Polsce, ale i o tym co w Anglii i w świecie. W gazecie ukazywały się artykuły o treści politycznej, historycznej, kulturalnej i społecznej. Było wszystko: od reklam i ogłoszeń, przez nekrologi, aż po powieści w odcinkach czy krzyżówki. I gazeta pełniła bardzo ważną jednoczącą rolę w życiu polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii. Trudno było sobie wyobrazić to życie bez „Dziennika”. Przypomnę pamiętne zdanie Stefanii Kossowskiej: Dopóki jest „Dziennik” – jestem…
Dzisiaj Polska Fundacja Kulturalna wydaje tylko „Tydzień Polski”, gdyż kurcząca się liczba czytelników nie pokrywała już kosztów wydawniczych. Inna sprawa, że świat wszedł w epokę internetu. Zamknięcie „Dziennika” było ciężkim – ale koniecznym – dniem w życiu redakcji oraz najstarszej emigracji. Mamy jednakże polską gazetę. Mamy „Tydzień Polski”, który spełnia podobne co „Dziennik” zadania. Informuje, reklamuje, zapowiada, żegna.
Ale z trudem wiąże koniec z końcem i mój pierwszy rok w roli prezesa nie koncentrował się na rozwoju kultury, a raczej nad tym, co zrobić żeby gazeta przetrwała kolejny rok. W minionych więc dwunastu miesiącach mojej prezesury dominowała troska o przyszłość gazety, z którą osobiście jestem związana ponad 50 lat (pamiętam dzień, gdy na łamach „Dziennika” ukazał się mój pierwszy artykuł…).
Inaczej wyobrażałam sobie pracę w Fundacji, ale taka jest rzeczywistość. I tu muszę postawić pytanie nie tylko Czytelnikom gazety, ale całemu polskiemu społeczeństwu. Czy obchodzi nas przyszłość gazety? Czy chcemy aby gazeta wychodziła nadal? Czy zdajemy sobie sprawę z tego co oznaczać będzie zniknięcie „Tygodnia” ze sceny polskiego życia w Wielkiej Brytanii? Jeśli odpowiedzi na te pytania są pozytywne, to musimy razem podjąć kroki zapewniające jej zaplecze materialne.
Mamy wśród Polonii ludzi rozumiejących wartość dobra społecznego, ludzi zamożnych i hojnych, czy ludzi skromnych, ale szczodrych – gotowych do wsparcia finansowego; wszak organizacje charytatywne mają mecenasów, darczyńców; mamy wreszcie organizacje społeczne, które dysponują funduszami przeznaczonymi na działalność kulturalną i wychowawczą. Będziemy chcieli z nimi wszystkimi rozmawiać. Czas włączyć się w dyskusje nad przyszłością fundacji i samej gazety oraz podjąć się aktywnego ich wspierania.
Pani rozwiązania na przyszłość…?
Jest ich kilka. Najlepszym rozwiązaniem dla gazety byłoby zwiększenie liczby prenumeratorów. Gdyby zamiast kupowania w sklepie czy kiosku, wszyscy kupujący „Tydzień” stali się prenumeratorami – nie byłoby problemów finansowych. Pytanie jak zachęcić troszkę większe grono spośród czytelników do prenumerowania pisma? Koszty dystrybucji do sklepów, supermarketów i innych punktów detalicznych w całej Wielkiej Brytanii są ogromne! Dlatego zależy nam na prenumeracie, bo ona pozwoliłaby nam trzykrotnie zwiększyć przychody z tego tytułu. Proszę Czytelników o zamawianie prenumeraty! Jest w gazecie apel – dziś podajemy go obok.
Kolejną formą zabezpieczenia przyszłości gazety są regularne dotacje na ten cel, czy to od osób prywatnych, czy organizacji. Dotacje te mogą być w formie Gift Aid i Standing Order bankowy. Zachęcamy do tego wszystkich, którym leży na sercu przyszłość gazety.
Kolejna forma to zwiększona liczba ogłoszeń. Nasze działania marketingowe są „zamrożone”, w ramach źle pojętych oszczędności został ucięty etat – dziś na tym polu nie ma żadnych działań. W tej sytuacji trzeba nam nowych rozwiązań, źródeł finansowych dla realizacji zadań statutowych naszej charity. To rola członków Rady PFK, zamierzam z nimi o tym rozmawiać, zapytać o priorytety ich działalności. Warto by ktoś z Rady zajął się pozyskiwaniem instytucji czy firm gotowych na wsparcie naszej charity, choćby poprzez ogłoszenia i komunikaty.
Świadomość, że przyszłość materialna gazety jest zapewniona, dodałaby skrzydeł skromnemu zespołowi redakcyjnemu, który sam szuka źródeł finansowych dla pisma i dwoi się i troi, aby jak najtańszym sposobem przygotować gazetę do druku.
Słowo o przyszłości Polskiej Fundacji Kulturalnej – tej w lepszej kondycji finansowej, tej z rozwiniętymi skrzydłami…?
Jak sama nazwa wskazuje PFK powinna zajmować się promocją polskiej kultury na wyspach. Wydawanie „Tygodnia Polskiego” jest jedną z form tej działalności, ale nie powinna być jedyną. Fundacja – przez długi czas swojej działalności, zwłaszcza w latach 1963-90 – była aktywna jako dom wydawniczy i ma na swym koncie ponad 500 pozycji książkowych. Były to książki pisane przez emigracyjnych autorów i cieszyły się dużą popularnością w naszym społeczeństwie. Mamy wiele z tych pozycji na składzie; są do nabycia, do przedruku, do digitalizacji. Trzeba się tym zająć; opracować i udostępnić ten dorobek kulturowy. Upowszechnić także w Polsce. Tam wiedza o dziejach emigracji niepodległościowej jest znikoma. Coraz większe obserwujemy jednak zainteresowanie tym rozdziałem polskiej historii.
Inna sprawa że trzeba dziś temat przedstawiać w nowoczesny sposób. Właściwym medium jest przecież internet, co też stanowi spore wyzwanie.
Dodatkowo PFK powinna włączyć się do grona organizatorów wystaw, koncertów, wykładów ogarniających cały wachlarz zagadnień związanych z emigracyjnym dorobkiem: historią, sztuką, literaturą, osiągnięciami Polaków w dziedzinie medycyny, technologii, bankowości, informatyki. O tym dorobku trzeba mówić!
Mamy POSK, Ognisko Polskie, Orła Białego, ośrodki parafialne z pięknymi salami, sale klubowe, domy SPK. Powinniśmy współpracować z naukowcami z kraju, z przedstawicielami (jeszcze) starej emigracji; z młodymi , energicznymi Polakami, którzy osiągają wspaniałe sukcesy w środowiskach pracy. Mamy czym się pochwalić!
Trzeba tylko ruszyć tę lawinę, która powinna nabierać rozmachu i ogarniać wszystkie polskie ośrodki rozrzucone po całej Wielkiej Brytanii. Trzeba organizować imprezy także w języku angielskim – dla Brytyjczyków, ale też tych Polaków, dla których język polski jest już językiem drugim, ale którzy nie stracili zainteresowania polskimi sprawami i przyszłością naszego kraju. Możliwości jest wiele. Potrzeba tylko dobrej woli, entuzjazmu, wspaniałych pomysłów i trochę kasy!
Tak, w moim pojęciu, powinna wyglądać działalność organizacji polonijnych – w tym Polskiej Fundacji Kulturalnej.
Rozmawiał: Jarosław Koźmiński