Znajoma od kilku lat wybiera się zimą w góry. Nie ma nic piękniejszego niż ośnieżone szczyty, przyprószone śniegiem drzewa na stoku, malownicze igiełki mrozu pokrywające gałązki. I do tego wspaniałe słoneczne poranki. No, po prostu endorfiny (hormony szczęścia) buzują w człowieku jak kawa w ekspresie na śniadanie. Kiedy już wdrapiesz się na górę, mokry od potu, wycieńczony wspinaczką, przemarznięty do szpiku kości i poobijany, ogarnie cię wspaniałe poczucie wolności. Czegoś takiego nigdy nie poczujesz na dole, w codziennym, szarym życiu. Widoki z góry są oszałamiające i zapewniam wszystkich, że warto się męczyć.
Warto wstać o świcie, kiedy normalni ludzie jeszcze śpią w ciepłych domach, warto przedzierać się przez zaspy wysokiego świeżego śniegu, warto zacisnąć zęby i wspinać się po nieprzetartym szlaku. Warto przeczekać nagły atak śnieżycy i huraganowego wiatru. A kiedy już jesteś kilkadziesiąt metrów od szczytu i nagle kończy się ścieżka i możliwości wspinania a zaczyna jedna wielka skorupa lodowa, warto wspinać się dalej, choćby na czworaka. Aby do góry. Bo na szczycie czeka na ciebie nagroda. Nagroda jest wyjątkowa, im dłużej tam przebywasz, tylko bardziej smakuje. A wieczorem, kiedy trzeba zejść na dół, na nocleg do ludzi, szkoda ci każdej chwili. Tak jest na szczycie. I nie trzeba jechać naprawdę daleko, ani w Himalaje, ani nawet w Alpy. Takie góry są i w Polsce.
No więc ta znajoma od kilku lat chce pojechać zobaczyć, jak jest w tych górach. Pierwszy wyjazd odwołała z braku śniegu. Po co jechać zimą w góry, kiedy brakuje białej scenografii? Zwolennicy globalnego ocieplenia klimatu triumfują-brak śniegu w styczniu to twardy jak Brexit dowód na zmiany klimatyczne. Drugi wyjazd musiała odwołać z powodu choroby. Ludzka rzecz, każdego może dopaść. Tylko dlaczego w czasie urlopu! Kolejną wyprawę odwołała z powodu psa. Nie było z kim zostawić zwierzaka, więc zostali oboje w domu. Przynajmniej pies był szczęśliwy.
Ostatni wyjazd zapowiadał się rewelacyjnie. Scenariusz dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Ekwipunek spakowany. Przygotowanie kondycyjne zaliczone. Pies odwieziony do znajomego, który zaopiekuje się nim przez 2 tygodnie. A jednak z wyjazdu nici. Plan podbicia polskich gór upadł z powodu… nadmiaru śniegu. W ostatnich dniach w górach sypie non-stop, więc nie ma możliwości dojazdu z nizin w góry. I znowu zwolennicy globalnego ocieplenia mają rację. Na świecie jest tak ciepło, że w Polsce mamy kolejną zimę stulecia. Z tego wszystkiego tylko pies jest zadowolony, bo pojechał do znajomego na 2 tygodnie wakacji. Nie musi przestrzegać dyscypliny, może spać w łóżku z człowiekiem i może obżerać się bez limitu. A człowiek? Trudno, zimowy ekstremalny wyjazd w góry trzeba będzie zamienić na letnią autokarową wycieczkę objazdową.
Zamiast dzikich, niezdobytych pustkowi, czekają na nas tłumy turystów, przepełnione parkingi, wrzask niesfornych dzieci, wszechobecny zapach kiełbasek z grilla i kremu do opalania. Ale nie martw się, jest dobrze a problemy miną. Kiedyś w końcu pojedziesz zimą w góry. Najpierw zmarzniesz a potem, na szczycie, będziesz szczęśliwy.
Drodzy rodacy w Wielkiej Brytanii, z Brexitem jest trochę jak z tym zimowym wyjazdem w dzikie góry. Nie ma co się załamywać. Czy będzie Brexit, czy nie będzie, wyjdziemy z Unii z umową albo bez umowy, wszystko jedno. Życie będzie toczyć się dalej. Funt nigdy nie stanie się śmieciową walutą a Brytyjczycy nie stracą swojej dumy narodowej. Książę Karol zostanie królem a księżna Meghan Markle znowu będzie w ciąży.
Ten, komu nie będzie pasowało życie w Wielkiej Brytanii po Brexicie, wyemigruje, a inni przyjadą na Wyspy. W końcu wszyscy przyzwyczają się do nowych warunków aż któregoś dnia, w roku 2034 w Londynie zawiąże się komitet do spraw „Brentrance”. Ludzie będą zbierać podpisy, politycy zaczną obiecywać wszystkim wszystko. Potem ogłosi się referendum w sprawie Brentrance, w którym 51% obywateli poprze wniosek w sprawie przystąpienia Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej a 49% będzie przeciwko. Negocjacje w tej sprawie będą trwały 2 lata i będą bardzo trudne. Potem będzie głosowanie w parlamencie, wniosek o wotum nieufności i tak dalej, i tak dalej. A życie będzie toczyło się swoim normalnym trybem. I nie będzie żadnego końca świata z tego powodu.
Andrzej Kisiel