Przed nami czterdziesta siódma edycja Balu Polskiego, wyjątkowego wydarzenia, które od 1970 roku jednoczy Polonię w Wielkiej Brytanii. Impreza ma na celu połączenie towarzyskiego spotkania z pozyskiwaniem funduszy dla wybranych polskich i anglo-polskich organizacji charytatywnych.
O przygotowaniach do Balu opowiedziała Marzena Konarzewska, adwokat prawa rodzinnego a zarazem przewodniczącą komitetu organizacyjnego w rozmowie z Natalią Głaz.
Od kiedy Pani organizuje Bal Polski?
– Na przewodniczącą zostałam wybrana w tym roku, natomiast w komitecie to będzie mój trzeci rok. Na bale chodzę jednak od wielu lat, to jest naprawdę magiczna noc.
I od razu udało się Pani namówić księcia Kentu, Edwarda do objęcia honorowego patronatu nad balem.
– To dość zabawna historia. W odpowiedzi na prośbę o wsparcie wydarzenia, otrzymałam list, który rozpoczął się słowami, że dziś książę już takich wyzwań na siebie nie bierze. Odłożyłam więc kopertę z listem i pomyślałam: po co ja mam to dalej czytać i się denerwować tuż po przyjeździe z wakacji? Ostatecznie stwierdziłam jednak, że muszę porządnie przejrzeć tę pocztę i w następnym paragrafie listu okazało się, że w drodze wyjątku książę zgodził się objąć bal honorowym patronatem.
Jak długo trwają przygotowania do balu? Czy to jest całoroczne wyzwanie?
– Zostałam przewodniczącą w marcu ubiegłego roku i już w tym samym miesiącu rozpoczęły się poszukiwania miejsca na bal. Kolejno zabiegamy o artystów, którzy wystąpiliby na uroczystości i oczywiście konferansjerów. Bieżąca edycja balu odbędzie się w prestiżowym The Hurlingham Club na Fulham a poprowadzi ją znany aktor Rafał Królikowski wraz z żoną Dorotą Mirską. Rok 2019 to również dwusetna rocznica urodzin Stanisława Moniuszki w związku z powyższym zaprosiliśmy do współpracy Łukasza Karauda, który zaśpiewa arię z Halki razem z Katarzyną Medlarską-Medley. Mam nadzieję, że do Halki zatańczą też Mazury. Na nowo powołaliśmy też komitet honorowy w skład którego weszli księżna Renata Sapieha, Lady Rose Cholmondeley, pp. Jonscher, pp. Stella-Sawiccy, baron i baronowa Radvanszky, Jolanta Rzegocka, Elżbieta Stanhope, Lord i Lady Belheven, hrabina i hrabia Mycielscy czy Barbara Kaczmarowska-Hamilton a swoim patronatem 47. Bal Polski objął ambasador Arkady Rzegocki.
Z tego miejsca chciałabym również podziękować Jolancie Piesakowskiej- Jackson, która uprzednio była świetnym organizatorem balu a teraz wspiera mnie w przygotowaniach.
Kogo można spotkać na balu?
– Oprócz stałych bywalców można spotkać przedstawicieli młodszego pokolenia, którzy pracują w bankach, w City, działają na przykład w grupach Polish City Club czy Polish Professionals.
Uczestnikiem balu może być każdy – naturalnie trzeba się umieć odnaleźć w tym towarzystwie, być zainteresowanym działalnością charytatywną, bo przecież zbiórki i aukcje to istotna część tego niezwykłego wieczoru i wykazywać się wysoka kulturą osobistą.
Na przestrzeni lat czynnikami integrującymi uczestników balu były na przykład pokazy mody, konkursy taneczne czy wybór królowej i króla balu. Jak obecnie wygląda ta integracja?
– Większość gości przychodzi w towarzystwie, ale sprzedajemy też pojedyncze bilety. Pewien pan w zeszłym roku przyszedł sam, był bardzo zadowolony, poznał nowych ludzi i w tym roku znów kupił bilet. Ludzie ogólnie rozmawiają ze sobą, jest bar, są aukcje, jest drzewko szczęścia, później razem tańczą. Także ta integracja jest. I to na tańcu właśnie chciałabym się skupić, ponieważ bal jest od tego aby tańczyć. W tym roku chcemy spróbować czegoś nowego, zaprosiłam więc London Swing Orchestra, grupę w skład której wchodzi dziesięciu angielskich muzyków, którzy dopiero co wrócili z Monako gdzie grali dla rodziny królewskiej. Gdy muzycy będą odpoczywać, polskie szlagiery dla nieugiętych tancerzy będzie grał zaproszony DJ, Waldemar Rudnik. To zdecydowanie nowość na balu.
Jednym słowem bal idzie z duchem czasu i do tej listy będzie można dopisać po raz pierwszy DJ-a. Wracając do aukcji i zbiórek, na balu pozyskiwane będą m.in. fundusze na budowę pomnika misia Wojtka w Sopocie. To nie jest pierwsze takie przedsięwzięcie, o misiu nakręcono także parę filmów, w czym tkwi jego fenomen? Czy jest to pewnego rodzaju łącznik pokoleń?
– Osobiście wydaje mi się, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej, gdy przyjechała ta młoda emigracja, to co było powtarzane w kręgach rodaków którzy przybyli do Londynu po wojnie i przekazywane z pokolenia na pokolenie, dotarło także do tych młodszych ludzi. Postać ta uczy historii i patriotyzmu w zupełnie inny sposób, jest wyjątkowa no bo do tej pory mieliśmy albo żołnierza albo misia Puchatka, a miś Wojtek łączy w sobie dwóch bohaterów. Przetłumaczono na język angielski parę książek dla dzieci o perypetiach tego jedynego w swoim rodzaju żołnierza. Wiem że zrodził się również pomysł stworzenia Animowanej wersji historii a zadania podjął się twórca legendarnej animacji „The Snowman” bez której, tak jak bez baletu „Dziadek do orzechów”, nie wyobrażam sobie Świąt Bożego Narodzenia. I mam nadzieje, że film animowany który powstanie, dorówna tym dwom produkcjom.
Być może, że to zainteresowanie postacią Misia Wojtka wynika też ze stuletniej rocznicy odzyskania niepodległości i faktu, że Polacy dużo o tym mówią, są bardziej otwarci, chętniej rozmawiają z Anglikami. A oni z nami.