23 lutego 2019, 09:18 | Autor: admin
Dwujęzyczność: Gdy język obcy przestaje być obcy
Poziom znajomości języka, a łatwość jego używania, to dwie różne rzeczy – mówi Joanna Durlik, doktorantka w Zakładzie Psychologii Eksperymentalnej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkini zespołu Laboratorium Psychologii Języka i Dwujęzyczności „LangUsta” w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

Prowadziłaś badania na temat dwujęzyczności wśród Polaków mieszkających w Szkocji i Hiszpanii. Dlaczego akurat w tych dwóch krajach?

– Jeżeli chodzi o wybór miejsca zadecydowały względy praktyczne. Dzięki kontaktom mojej promotorki i moim na uniwersytetach w Edynburgu i Granadzie dostałam tę możliwość, aby przeprowadzić badania do swojego doktoratu. Natomiast Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii to szczególnie interesująca grupa, ze względu na to, że język polski na Wyspach jest drugim najczęściej używanym. Chociaż jak chodziłam ulicami Edynburga, aż trudno było uwierzyć, że nie pierwszym (śmiech). Mniejszość polska to zatem naturalna populacja, za pomocą której można zmierzyć, jak długotrwała emigracja zmienia sposób, w jaki korzystamy z języka ojczystego, i obcego – w tym przypadku angielskiego. Poza Szkocją przeprowadzałam badania także w Reading oraz w Londynie. Badania w Szkocji prowadziłam w listopadzie i grudniu 2017 r., a w Reading – na początku 2017 roku. W badaniach zawsze brały udział osoby, które mieszkały na Wyspach od przynajmniej dwóch lat i dobrze znały angielski. Pełne wyniki badań są trakcie opisywania i za parę miesięcy będą dostępne w formie naukowego opracowania i pewnie też popularno-naukowego artykułu na stronie internetowej dwujezycznosc.info.

Jak wyglądało badanie?

– W Grenadzie posługiwałam się badaniem elektroencefalografii (EEG), czyli badaniem aktywności elektrycznej  mózgu, którą w zapisie możemy obserwować w postaci specyficznych fal, podobnych trochę do zapisu EKG. To znaczy, że każdy uczestnik był podpięty do urządzenia, które monitorowało aktywność mózgu podczas wykonywanych ćwiczeń. W Edynburgu badanie miało charakter behawioralny, zatem obserwowane były tylko czas i poprawność reakcji na wykonywane zadania.

A jakie to były zadania?

– Na przykład badane osoby czytały słowa w języku polskim i angielskim i musiały określić, czy są to rzeczywiste słowa, czy zmyślone, poprawne, czy z błędami ortograficznymi. Przy czym słowa były dobrane tak, aby „przechytrzyć” osobę badaną. Przykładem takiego nieistniejącego słowa było „plattery”. Nieco przypomina prawdziwe słowo, ale jednak w słowniku go nie ma. Innym zadaniem było nazywanie obrazków – na ekranie prezentowanie były różne przedmioty, a badany musiał użyć polskiego lub angielskiego słowa opisującego to, co jest na obrazku. Badano po pierwsze, czy dana osoba takie słowo zna, a po drugie ile czasu potrzebuje, aby odnaleźć je w pamięci. Kolejne zadanie to było wymienianie możliwie jak największej liczby różnych słów, na przykład nazw zwierząt czy części ciała, w obu językach.

Jakie były twoje najbardziej zaskakujące obserwacje?

– W zasadzie wyniki badań były zbliżone do tezy, którą postawiłam na początku. Osoby mieszkające w Polsce nawet dobrze znające angielski zadanie z obrazkami wykonywały trochę wolniej w tym języku niż po polsku. Co trochę zaskakujące, wyniki osób mieszkających w Wielkiej Brytanii były bardzo zbalansowane, to znaczy osoby badane miały bardzo porównywalne czasy reakcji w obu językach. Możemy więc stwierdzić, że język angielski stał się dla osób żyjących w otoczeniu angielskojęzycznym bardziej aktywny. To tak jakby dla tych osób mieszkających w Wielkiej Brytanii język angielski, nawet jeśli znają go w dużo bardziej ograniczonym zakresie, niż ojczysty język polski, znalazł się bardziej „na wierzchu”.

Czyli nie trzeba mieć perfekcyjnego angielskiego, żeby umieć sprawnie się nim posługiwać?

– Dokładnie. Z badania wynika, że poziom znajomości języka, a łatwość jego używania, to trochę różne rzeczy. Nie trzeba mówić po angielsku jak królowa, żeby móc używać angielskiego z podobną łatwością, co polskiego.

A co się w tym czasie dzieje z językiem ojczystym? Czy częste angielskie wtręty oznaczają, że zanika nasza umiejętność mówienia po polsku?

– Pojawianie się zapożyczeń w mowie ojczystej jest to proces zupełnie naturalny, nie ma w tym nic dziwnego. Mało tego, z punktu widzenia naukowego, to normalny odruch naszego systemu poznawczego, który zarządza procesami w sposób ekonomiczny i oszczędny. Bo dopóki moje otoczenie rozumie te wstawki, a one są jak już zauważyliśmy „na wierzchu” jest to uzasadnione. Osoby stale mieszkające za granicą używają nie tylko angielskich wyrażeń, ale też całych struktur gramatycznych. Jednocześnie zwykle są świadome tych procesów i w warunkach laboratoryjnych dbają o to, by mówić poprawnie. Jednak gdy są czymś podekscytowane, spieszą się lub po prostu rozmawiają towarzysko zaczynają wskakiwać angielskie słówka. Na pewno warto się uczyć języków, co stanowi świetną gimnastykę dla naszego umysłu, w każdym wieku. Nie zapominajmy, że języki ewoluują odkąd powstały i te zmiany mają swoich przeciwników i zwolenników, ale są nie uniknione. Język to taki amebiasty twór, który tworzy się w każdym z nas, za każdym razem gdy komunikujemy się z otoczeniem. A gdy zmienia się otoczenie, to nasz sposób komunikacji także się zmienia…Oczywiście uważam, że należy dbać o to, aby języki, którymi się posługujemy, były w jak najlepszej kondycji.

I jak to zrobić?

– Nie będę odkrywcza w tym, co powiem, ale najlepszym sposobem jest używanie języka w aktywnej komunikacji, czyli w rozmowie. Też trochę na pewno pomaga czytanie i oglądanie filmów w danym języku oraz takie proste tricki jak używanie języka, który chcemy ćwiczyć, jako domyślnego w naszym smartfonie lub komputerze. Jeśli mówimy o dzieciach, to ważną rolę spełniają także szkoły sobotnie. W domu emigrantów bowiem dzieci posługują się specyficznym słownictwem i językiem. Szkoła rozszerza tę znajomość o różne odmiany języka, bardziej formalnego, literackiego, pisanego. Ważny jest też kontakt z rówieśnikami, którzy są w takiej samej sytuacji i też mówią innym językiem niż dorośli. Uczęszczanie do szkoły sobotniej niesie ze sobą duże obciążenie zarówno dla uczniów jak i rodziców, jednak ma mnóstwo zalet na wielu płaszczyznach, również psychologicznych: pozwala na zachowanie tożsamości oraz kontaktów z rodziną w Polsce oraz polską społecznością w kraju zamieszkania.

Pracujesz również w ramach projektu: „(Nie)łatwe powroty do domu. Badanie funkcjonowania dzieci i młodzieży powracających z migracji. Czy rzeczywiście te powroty nie są łatwe?

– Projekt realizowałam razem z prof. Haliną Grzymała-Moszczyńską, Joanną Grzymała-Moszczyńską oraz Pauliną Szydłowską. Niestety diagnoza nie jest optymistyczna. System szkolnictwa w Polsce nie jest przygotowany na pracę z takimi dziećmi, brakuje wiedzy zarówno wśród nauczycieli, pedagogów, jak i rodziców. Jest niedostateczna liczba zajęć wyrównawczych, a prowadzący te zajęcia w większości przypadków nie mieli żadnego przeszkolenia w tym kierunku. Poprzez raport z tego projektu apelujemy o reformę systemu, który pozwoliłby uczniom na łatwą integrację w polskiej szkole. To paląca potrzeba, bo biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną w Europie, nie tylko Brexit może sprzyjać powrotom Polaków do kraju, ale też coraz więcej obcokrajowców decyduje się na osiedlenie się w Polsce.

Jesteś współautorką także opracowania o dwujęzyczności: „Kiedy 1 + 1 ≠ 2, czyli jak dwujęzyczni przyswajają i przetwarzają język.” Jaka teza kryje się za tym enigmatycznym tytułem?

– Tytuł na wiązuje do słów wybitnego psycholingwisty Grosejana: „Osoba dwujęzyczna, to nie dwie osoby jednojęzyczne w jednym ciele.” Bo z językami to nie jest taka prosta arytmetyka. Ten przegląd badań na temat rozwoju dzieci dwujęzycznych ma za zadanie rozprawić się pewnymi mitami na temat dwujęzyczności. Jednym z nich jest przekonanie, że jeśli zachodzą pewne nieprawidłowości w rozwoju mowy dziecka trzeba „zawiesić naukę drugiego języka”. Jest to nieprawda. Wręcz przeciwnie, sztuczne zastopowanie rozwoju języka może spowodować, że powrót do jego nauki w przyszłości może stać się dużo trudniejszy lub nawet niemożliwy. Nieprawdą jest też, że osoba znająca dwa języki w stopniu zaawansowanym jest w stanie z łatwością przełączać się pomiędzy nimi. Inny szkodliwy mit dotyczy tego, że w pewnym wieku nauka języka od podstaw nie ma sensu. Tymczasem z badań wynika, że człowiek jest w stanie nauczyć języka obcego w każdym wieku i w każdym wieku może stać się osobą dwujęzyczną, w takim samym stopniu jak nastolatki. I należy pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak lepsze i gorsze osoby dwujęzyczne.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_