Barbara Drozdowicz z East European Resource Centre:
W tym momencie mówimy o nowej sytuacji imigracyjnej, w której wszyscy się znajdziemy po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Nasza sytuacja obecnie jest regulowana przez prawo europejskie. To się zmieni z dniem brexitu, kiedykolwiek to nastąpi. Od tego momentu sytuacja obywateli Unii Europejskiej, w tym Polaków, będzie regulowane przez Home Office, co wiąże się z aplikacją na status osoby osiedlonej.
Testowa wersja systemu aplikacyjnego już jest uruchomiona. Zniesiona została także opłata za uzyskanie statusu – była to długa batalia, ale udała się. Technologiczny proces aplikacyjny polega na potwierdzeniu naszej tożsamości, potwierdzeniu faktu, że faktycznie jesteśmy zamieszkali w Wielkiej Brytanii oraz sprawdzeniu naszej kartoteki (criminal record). Jednak tu należy podkreślić, że w tej procedurze chodzi o potencjalne wyodrębnienie osób, które są realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i ładu w kraju. Czyli na przykład, jeśli mamy na swoim koncie poważne przestępstwa natury terrorystycznej, to możemy się liczyć z odrzuceniem aplikacji, a wręcz z deportacją. Wszyscy inni w zasadzie są bezpieczni. W przypadku odrzucenia aplikacji, moim zaleceniem jest nie panikować. Nasze doświadczenia wskazują, że większość odrzuconych aplikacji wynika z nieporozumienia, błędu systemu lub człowiek, np. literówki w nazwisku.
Jeżeli chodzi o sytuację Polaków, którzy są w tej chwili w Wielkiej Brytanii pięć lat lub dłużej i system aplikacyjny wykaże, że faktycznie jesteśmy w stanie udowodnić, że jesteśmy tu tak długo, automatycznie uzyskamy status osiadły. To polega na tym, że Home Office sprawdza nasze dane przechowywane w urzędzie skarbowym, HM Revenue & Customs lub ministerstwie polityki społecznej (Department for Work and Pensions), ponieważ na tej podstawie są w stanie sprawdzić, od jak dawna dana osoba przebywa w kraju. Co oznacza, że jeżeli od minimum pięciu lat pracujemy i odprowadzamy podatki lub pobieramy emeryturę bądź inne świadczenia, dostajemy automatycznie status osiadły.
Jeżeli ten automatyczny proces nie wykaże tej ciągłości, możemy dosłać własne dokumenty. I w tym celu mamy cały wachlarz różnych akceptowalnych dokumentów. Są to na przykład: odcinki z wypłat (payslips), umowy o pracę, faktury wystawione przez osoby samozatrudnione, listy od lekarza GP i wiele innych. Pełna lista znajduje się na stronie internetowej Home Office.
Te osoby, które są krócej niz pięć lat, dostaną tzw. pre-settled status, czyli „status przed-osiedlony”. Daje on nam dokładnie to samo zabezpieczenie imigracyjne, jak pełen status osiedlony, co oznacza że nikt nas z Wielkiej Brytanii nie wyrzuci. W rzeczywistości daje nam przedłużenie o kolejne pięć lat, żebyśmy „wymieszkali” ten okres, którego nam zabrało lub którego nie jesteśmy w stanie udokumentować. To może dotyczyć np. niepracujących mam, którym trudno będzie udowodnić, że były w kraju.
Co się stanie z tymi prawami, jeśli zostanie zawarte porozumienie miedzy Unią a Wielką Brytanią lub jeśli nastąpi „no-deal Brexit”? Różnice są dwie. Okno aplikacyjne o status osiedlony w przypadku “no-deal Brexit” będzie krótszy – do grudnia 2020 r. (w przypadku zawarcia porozumienia – do czerwca 2021 roku). Druga różnica dotyczy osób, które jeszcze w Wielkiej Brytanii nie przebywają lub nie kwalifikują się do statusu osoby osiedlonej lub przed-osiedlonej. W przypadku „no deal” ten moment, w którym kończy się termin uprawniający osoby o ubieganie się o status osiedlony, mija 29 marca 2019 r., czyli za sześć tygodni. Co się stanie z osobami, które będą chciały przyjechać po tej dacie? Najbardziej aktualna wersja wydarzeń jest taka, że takie osoby nie będą mogły aplikować o settled status, ta możliwość będzie dla nich zamknięta. Natomiast otrzymają bezwizowe 3-miesięczne prawo wjazdu, na takiej samej zasadzie, jak Brytyjczycy mają prawo wjazdu np. do Stanów Zjednoczonych. W ciągu 3 miesięcy, jeśli podejmą decyzję, że chcą zostać, będą w stanie aplikować o 36-miesięczne pozwolenie na pobyt, które jest wydawane jednorazowo. Po tym okresie taka osoba wchodzi w nowy system imigracyjny, który w tym momencie jest dla nas niejasny. Na podstawie tego, co rząd brytyjski przed świętami wysyłał w formie tzw. White Paper (dokumentu dotyczącego intencji, jak będzie wyglądał nowy system imigracyjny), można stwierdzić, że będzie to system oparty na uprawnieniach, na podstawie których będzie podejmowana decyzja, kto i ile będzie mógł zostać.
Często pada pytanie: Czy Polacy będą mogli wyjeżdżać na święta? Odpowiedź brzmi: tak. Co więcej infrastruktura się nie zmienia – nadal będą e-gates dla obywateli UE, nadal będzie można wjeżdżać i wyjeżdżać z kraju na tych samych dokumentach.
Jeśli jesteśmy zainteresowani pozostaniem w Wielkiej Brytanii na stałe, zachęcam do zainteresowania się statusem osiadłym. Nawet jeśli mieszamy tu 12 lat nie można wychodzić z założenia, że „oni przecież wiedzą, że ja tu mieszkam”, ponieważ Home Office musi otrzymać aktywny wniosek, aby to sprawdzić, ponieważ Home Office nie może bez upoważnienia sprawdzić naszych danych np. w HMRC. To jest prawnie niemożliwe. W praktyce nasz aplikacja daje ministerstwu takie upoważnienie.
Apeluję o to, żeby nikt tego nie przeoczył i nie zbagatelizował. Mimo, ze termin wydaje się odległy, ale trzeba pamiętać, że ważność naszych dokumentów się kończy, na wyrobienie nowych trzeba czekać, czas aplikacji może się przez to przedłużyć, a nie zapominajmy, że w przypadku „no-deal Brexit” czas mamy tylko do końca przyszłego roku. Wobec tego nie odkładajmy tego na ostatnią chwilę.
A co jeśli na naszym utrzymaniu mamy dzieci lub rodziców? W procesie aplikacyjnym jest taka bardzo prosta opcja, w której można powiązać aplikacje osób zależnych od siebie finansowo. Nie zapominajmy, że takie osoby, również muszą uzyskać status osoby osiedlonej.
Apeluję także, żebyśmy byli też solidarni i pytali osób, które wiemy, że są Polakami, czy wiedzą o tym, że muszą się zarejestrować oraz czy sobie z tym poradzą – czy mają dostęp i umiejętności korzystania z internetu.
Niezaaplikowanie o status osiedlony w wyznaczonym terminie wiąże się z wypadnięciem z systemu imigracyjnego. A w Wielkiej Brytanii to jest horror. To oznacza zamrożenie kont, unieważnienie umów o pracę, umów o wynajem mieszkań itd. To jest koszmar, którego nikomu nie życzę.
Notowała: Magdalena Grzymkowska