Trzeciego lutego 2017 roku ukazał się w „Tygodniu” artykuł o starym sięgającym rzymskich czasów mieście Chester i o po walijskiej stronie blisko lezącej granicy ongiś RAF Sealand. Tu w Sealand, podczas II wojny światowej znajdowały się duże warsztaty remontowe samolotów. Przy tych zakładach znajdowała się liczna polska jednostka lotnicza.
Autor artykułu opisuje jak 27 lipca 1944 roku w imponującym, neogotyckim w stylu, Town Hallu odbyło się odsłonięcie okazałej, dwumetrowej wysokości rzeźby, przekazanej przez polskich lotników z Sealand. Rzeźba z polskim orłem była prezentem od jednostki w podziękowaniu mieszkańcom Chester i okolicy za wyjątkową gościnność okazaną Polakom. Inicjatorem przekazania rzeźby był urodzony w Krakowie w 1898 dowódca jednostki podpułkownik (Wing Comander) inżynier Hubert Krasiński.
Polscy lotnicy i WAAF-ki, w wolnym czasie często odwiedzali Chester. Tu wielokrotnie spotykali się z dowodami sympatii i znakami przyjaźń ze strony miejscowej ludności. Chór naszych lotników co dwa tygodnie występował w Chester i w okolicy. Pod egidą nowo stworzonego Anglo-Polish Society były prowadzane odczyty i zebrania. Prezent w postaci imponującej rzeźby, miał na wsze czasy przypominać mieszkańcom miasta, że nie tylko służyli tu polscy lotnicy, ale że łączyły ich zażyłe, bliskie, przyjazne stosunki z miejscową ludnością.
Odsłonięcia rzeźby dokonał przybyły z Londynu premier Stanisław Mikołajczyk. Wśród dokumentów znajdujących się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego wiadomo, że przy odsłonięciu byli też Inspektor Polskich Sił Powietrznych Generał Pilot Mateusz Iżycki i Biskup Chester.
W artykule zawarta była nadzieja, że nasza placówka dyplomatyczna w Londynie zorganizowałaby w przyszłości podobne uroczystości rocznicowe, dla upamiętnienia aktu odsłonięcia rzeźby. Inicjatywę przejął Związek Lotników Polskich WB pod prezesurą Artura Bildziuka. W pewnym sensie motorem tego była małżonka prezesa, Danuta Bildziuk. Obydwoje rodzice Artura służyli w Polskich Siłach Powietrznych i stąd chyba jego miłość do utrzymania związków lotniczych łączących pokolenia. Zdecydowali aby w 75 lecie odsłonięcia dostojnie i uroczyście upamiętnić to wydarzenie.
Otóż w sobotę 27 lipca o 14.00 przed pomnikiem zebrali się Brytyjscy i Polscy goście. Państwo Bildziukowie postarali się, by ci obecni w 1944 r., byli tego dnia symbolicznie reprezentowani. Na początku po powitalnej przemowie prezesa Bildziuka krótkie, węzłowate – brytyjskim zwyczajem – modły prowadził Dean of Chester Katedry Dr Tim Stratford. Po tym, po polsku i po angielsku też krótkie, ale wzruszające modły prowadził karmelita Ksiądz Jarosław Konopko służący w Chester. I jak w 1944 r. obecny był katolicki proboszcz angielski, obecny tym razem był katolicki proboszcz ksiądz Paul Shaw.
Zgromadzeni otrzymali pięknie wydany program uroczystości wykonany przez Danutę Bildziuk. Opisano w nim m.in. wkład polskiego lotnictwa podczas wojny, a także związki polskiej jednostki w Sealand z okoliczną ludnością. Do programu dodano fotografie pochodzące z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego.
Pierwszym – jak nakazuje protokół – składającym wieniec przed pomnikiem był David Briggs Lord-Lieutenant of Cheshire. To z względu na funkcję Lorda-Lieutenanta w każdym hrabstwie, jaką jest reprezentowanie królowej. Po nim złożył wieniec Lord Mayor of Chester Councillor Mark Williams. Nie można było oczekiwać, że polski premier – jak było w roku 1944 – przybędzie do Chester, niestety także ambasador RP nie mógł przybyć; więc w imieniu władz Polski wieniec złożył konsul generalny z Manchesteru Leszek Rowicki z wicekonsul Moniką Rusiecką. Na uroczystość przybyła też Agata Supińska z Referatu ds. Mediów i Promocji ambasady w Londynie. W roku 1944 był obecny generał pilot Mateusz Iżycki, Inspektor Polskich Sił Powietrznych. Dzisiejsze Lotnictwo polskie reprezentował gen. Krzysztof Żabicki z Inspektoratu Sił Powietrznych oraz mjr Sebastian Trzaska.
Z ataszatu polskiego w Londynie wieniec złożyli płk Mieczyslaw Malec i płk Norbert Czerniak. Wieniec składał też płk Jiri Niedoba z ataszatu czeskiego w Londynie.
Później podczas przyjęcia, już po oficjalnej uroczystości, prezes Artur Bildziuk przypomniał, że czołowym asem Dywizjonu 303 i całego lotnictwa myśliwskiego w Bitwie o Wielką Brytanię był Czech Josef Frantisek. Polacy często o tym zapominają. Ciekawostką jest to, że w XIII-wiecznej katedrze tuż obok Town Hallu znajduje się tablica ofiarowana w 1980 roku przez czechosłowackich weteranów upamiętniająca obecność czechosłowackich lotników i żołnierzy bazowanych w Cheshire podczas wojny. Goście czescy dowiedzieli się o tym dopiero na uroczystości (od piszącego te słowa, który po zakończeniu uroczystości pokazał im tę tablicę w katedrze).
Wracając do uroczystości warto zaznaczyć, że wśród składających wieńce był także młody członek parlamentu na Chester Chris Matheson, reprezentujący RAF Wing Commander – Bruce Mc Kenna, a przy pomniku podczas składania wieńców – przy sztandarze Stowarzyszenia Lotników Polskich – honory pełnił syn lotnika Stefan Kasprzyk.
Po części oficjalnej na przyjęciu przy „cups of tea” przemówili burmistrz Chester, konsul generalny Leszek Rowicki, general Krzysztof Żabicki i prezes Artur Bildziuk. Na szczęście – brytyjskim zwyczajem – krótko. Nieoczekiwanie okazało się, że na uroczystości obecni są dwaj synowie, wnuczęta i prawnuczęta wykonawcy rzeźby – Tadeusza Petrusa. Przed wojną Petrus prowadził w Nadwornej własny kamieniarsko-rzeźbiarski zakład. W Sealand służył jako kapral pod komendą pułkownika Krasińskiego. Po wojnie pozostał w Preston, gdzie także otworzył zakład kamieniarski. Niestety, nie udało się odnaleźć rodziny pułkownika Huberta Krasińskiego.
Przy okazji trzeba przyznać, że rzeźba Petrusa i sam „prezent od Polaków” jest unikatem na Wyspie. Tu jednak dochodzi ciekawy wątek. W archiwach IPMS znajdują się dokumenty dotyczące RAF w Sealand. Przewijają się w nich nazwiska państwa Baty aktywnych w organizacjach goszczących polskich lotników. Charles Baty był dyrektorem Kings School (stworzonej w Chester w 1541 r.). Państwo Baty w lipcu 1944 roku podejmowali u siebie premiera Mikołajczyka i gen. Iżyckiego po uroczystości odsłonięcia rzeźby. Okazuje się, że żona dyrektora szkoły, Halina Baty była ze strony matki Polką. Jej rodzice to artyści Stanisława de Karłowska (1876-1952 ) i Robert Bevan (1865-1925 ). Tu na pamięć przychodzi romantyczna historia. Oto obydwoje spotkali się w lecie 1897 na Wyspie Jersey na ślubie pary artystów Janiny Flamm z Warszawy z angielskim artystą Erykiem Forbes-Robertsonem. Stanisława de Karłowska była druhną. Zakochali się w sobie i już po kilku miesiącach, pod koniec roku pobrali się w Warszawie. Ciekawostką jest też, że Stanisława była stryjeczną siostrą zakonnicy – błogosławionej Marii Karłowskiej (1865-1935). Młodzi po ślubie zamieszkali w Anglii często odwiedzając Polskę przed i po pierwszej wojnie światowej. Gdy w roku 1925 zmarł Robert Bevan, Stanisława zamieszkała w Chester blisko swojej córki. Można sobie wyobrazić, że Polka Stanisława miała niemały wpływ na to, że Chester takim ciepłem otoczył naszych lotników z RAF Sealand.
Akurat w tym roku w cudownej nowo powstałej galerii w Charlston niedaleko Lewes w Sussex do końca miesiąca otwarta jest wystawa „In Colour Sickert –Riley” gdzie są wystawione dwa obrazy Stanisławy i jej męża Roberta Bevana.
Wracając do działalności Artura i Danuty Bildziuków, można być pewnym, że pomnik polski bezpiecznie pozostanie w Chester jako dowód wkładu polskich sił zbrojnych w czasie wojny tu na wyspie. To potrzebna uwaga, bo …w kuluarowej rozmowie przy herbacie członek parlamentu na Chester, burmistrz miasta Lord Lieutenant na Cheshire przyznali, że wielokrotnie przechodzili obok rzeźby nie znając jej historii. Może gdyby nie to uroczyste 75-lecie z biegiem czasu zapomniana tablica – przy jakichś pracach rekonstrukcyjnych – mogłaby zakończyć żywot zdeponowana w jakimś składzie.
Na zakończenie trzeba pogratulować Stowarzyszeniu Lotników Polskich za to, że tak dba o naszą emigracyjną historię. Od lat są w bliskim kontakcie z 663 Squadron Army Air Corps. To jedyna jednostka brytyjska o polskich korzeniach i w pewnym sensie jedyna jednostka polska PSZ z czasu wojny, która istnieje do dziś. Podczas wojny jednostka latająca na samolotach Auster, pilotowana przez oficerów artylerii służyła w Drugim Korpusie obserwując i korygując lot pocisków artylerii. Dziwnym trafem losu została przeistoczona po wojnie w jednostkę wojska brytyjskiego.
Stowarzyszenie zaprasza 663 Squadron na swoje uroczystości i towarzyskie obiady. Co roku 663 Squadron zwiedza Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego a później cały personel dywizjonu świętuje w Łowiczance w POSKu. Na te dobrze pokropione świętowania w POSKu zapraszane jest Stowarzyszenie. W tym roku 11 lipca byli obecni prezes Artur Bildziuk, synowie pilota Dywizjonu 663 kapitana Adama Kijowskiego i Michał Olizar z IPMS.
Michał Olizar