08 września 2019, 08:31
Słowo na niedzielę: Niewolnicy czy bracia?

Liturgia Słowa przynosi nam dzisiaj najkrótszy (liczy jedyne 25 wersetów) i najbardziej prywatny list św. Pawła. Od początku chrześcijanie byli przekonani, że zawiera on jednak uniwersalne przesłanie dla całego Kościoła. Warto też pamiętać, że list ten adresowany był do Filemona – prywatnego człowieka, który nie pełnił raczej żadnej funkcji w Kościele (pewne jest tylko, że w jego domu zbierała się na liturgię lokalna wspólnota). Dlaczego zatem to Słowo jest dla nas tak istotne?

Tematem listu jest sprawa Onezyma – niewolnika, który zbiegł z domu swego pana Filemona, najprawdopodobniej jeszcze go przy tym okradając. Paweł prosi, by Filemon przyjął swego skruszonego sługę „do domu”, „już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego” (w. 12, 16). Takie bowiem miejsce należy się Onezymowi w społeczności Kościoła. Tu nie ma już niewolników. Wszyscy braćmi jesteśmy. Ten krótki list staje się zatem odpowiedzią na trudne treści, jakie przynosi nam dzisiejsza Ewangelia.

„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za mną, ten nie może być moim uczniem”(Łk 14, 27). „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14, 33). Wymagania łatwe, proste i przyjemne? Nie powiedziałbym. Jezus mówi jasno i dobitnie, że ktoś, kto traktuje swoje chrześcijaństwo powierzchownie, nie może iść za Nim. Przypomina, jak powinna wyglądać hierarchia wartości w życiu chrześcijanina. Sprawą kluczową ma być codzienne życie Ewangelią. Inspirowani nauką Chrystusa powinniśmy dokonywać wszystkich naszych wyborów. To On – Bóg – ma być początkiem i końcem wszelkiej naszej aktywności. Nawet nie ojciec, nie matka, nie żona i dzieci, nie bracia i siostry, nie praca, nie hobby, nie plany i marzenia. To wszystko mamy mieć „w nienawiści” – mówi Jezus (por. Łk 14, 26).

Ileż to razy można usłyszeć: rodzina jest dla niego najważniejsza; dzieci są dla niej najważniejsze; dla nich najważniejsza jest praca; najistotniejsze jest twoje szczęście; w centrum ma być moja samorealizacja itp. To jest ważne, ale w życiu człowieka naprawdę wierzącego najważniejszy musi być Bóg. To trudne. To jest ten swoisty krzyż, o którym mówi Jezus. Między innymi właśnie z tego powodu za Mistrzem z Nazaretu do końca poszła tylko garstka Jego uczniów, choć jak wiemy, nawet z dzisiejszej Ewangelii, przez długi czas podążały za nim tłumy.

Jak ma się do tego List do Filemona? Otóż – po pierwsze – wyprowadza nas z błędnego przekonania, które może zrodzić się pod wpływem dzisiejszej nauki Chrystusa, że dobry chrześcijanin to taki, który staje się totalnym niewolnikiem Boga i Kościoła. Przeciwnie!

Św. Paweł przypomina, że Kościół to nie wspólnota niewolników, lecz wspólnota uczniów Jezusa, ludzi wolnych dokonujących świadomych wyborów, wspólnota sióstr i braci przesiąkniętych Ewangelią, niezadowalających się powierzchownością życia, kierujących się miłością. Po drugie – uczniowie ci to ludzie rozumiejący, że życie Ewangelią wiąże się z codziennym podejmowanie krzyża walki przeciwko nieludzkiemu traktowaniu innych, prześladowaniu, niesprawiedliwościom społecznym, wykluczeniom. Życie Ewangelią to konkret, który wyraża się w konkretnej trosce o tych, których społeczeństwo wyrzuca na margines – Onezymów naszych czasów. Tylko ten, kto stara się żyć Ewangelią, może być uczniem Chrystusa. To wymaga samozaparcia, wyrzeczenia się siebie, czasem nawet rezygnacji z planów i wizji własnego życia. Ale Jezus mówi jasno i dobitnie: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.

Ksiądz Bartosz Rajewski

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_