Cywilizacja zachodnia upada. Jakie są tego przyczyny? W jakim kierunku podąża ów proces? Czy Polska może odegrać rolę uzdrowiciela zmurszałej Europy? O tym mówił profesor Wojciech Roszkowski podczas spotkania z londyńską Polonią.
Wielkość Zachodu brała się z trzech fundamentów – prawdy, dobra i piękna. Być może kluczową kwestię w tym kontekście stanowiło pojęcie wolności. Tylko co to w istocie oznacza? Czy wolny jest człowiek, który ma prawo do wszystkiego, w myśl zasady „róbta co chceta”?
„Pozytywny cel nas ogranicza” – twierdzą dzisiejsi mędrcy. Ale jeśli tak, to konsekwencją tego jest fakt, że możemy krzywdzić innych, postępować amoralnie, kierować się w życiu jedynie swoją wygodą. A to droga donikąd. I tu jest moment zasadniczy – to właśnie fałszywe rozumienie wolności, wynikające również ze światopoglądu ateistycznego, zapoczątkowało upadek cywilizacji, która przez wieki kształtowała oblicze nie tylko Europy.
Na czworakach
Z wykształcenia historyk i ekonomista, autor wielu książek oraz publikacji naukowych. Profesor Roszkowski sprawował różne funkcje. Był między innymi dyrektorem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, prorektorem Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczącym rady Muzeum Historii Polski, założycielem Klubu Jagiellońskiego. Próbował też swoich sił w polityce, w latach 2004-2009 z ramienia Prawa i Sprawiedliwości zasiadając w Parlamencie Europejskim. Niedawno ukazała się jego książka pt. „Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej”.
– Pisałem ją pod kątem polskiego czytelnika, żeby przybliżyć mu zjawiska jakie występują w tak zwanych państwach wysoko rozwiniętych (Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Stany Zjednoczone), których czasami nad Wisłą nie zauważamy. Wyszliśmy z komunizmu trochę na czworakach, nie bardzo orientując się w świecie, uważając, że ów mityczny Zachód jest niemalże rajem, a to gruba przesada – mówi Roszkowski, przyznając, że mógł się o tym przekonać naocznie, kiedy przez trzy lata mieszkał w USA i przez pięć w Brukseli, a także jeździł po różnych krajach tego kręgu cywilizacyjnego. Jednym z symptomów ich upadku jest to, że nawet w tamtejszych podręcznikach akademickich, a przynajmniej w ich większości, nie ma precyzyjnego określenia czym w istocie jest Zachód. Często w tym kontekście nawiązuje się do Babilonu, starożytnego Egiptu, piramid. Ale też Krety, Grecji, Rzymu. Tyle, że jest to pomieszanie z poplątaniem, które zamazuje faktyczny obraz. A jeśli nie wiadomo o czym mówimy, to jest to najlepszy dowód, że coś tu nie gra.
– Dla mnie cywilizacja zachodnia w dużym uproszczeniu opiera się na filozofii greckiej, prawie rzymskim i chrześcijaństwie. Oczywiście, nie czerpie z nich wszystkiego, chociażby hedonizmu czy spuścizny gladiatorów. Samo chrześcijaństwo też budzi pytania – czy tylko katolicyzm, czy także inne wyznania? Jaką rolę w kryzysach Europy odgrywały schizmy czy rozłamy w Kościele? To pole do dyskusji, ale przynajmniej kierunek mamy sprecyzowany – mówi gość z kraju.
Wola ludu
Organizator – dr Dobrosława Platt, dyrektorka Biblioteki Polskiej POSK w Londynie; miejsce – Sala Malinowa Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego. Dzisiejsze spotkanie budzi spore zainteresowanie. Roszkowski diagnozując przyczynę obecnego upadku Zachodu wylicza trzy elementy: demografia, gospodarka i zanik tożsamości. Procent ludności tych państw w stosunku do populacji świata maleje, podobnie sytuacja wygląda w przypadku produktu krajowego brutto. Natomiast z dawnej tożsamości pozostały tylko strzępy.
Rodzi się pytanie, czy cywilizacja zachodnia była kiedyś ideałem? Otóż, nie! W średniowieczu występowały ogromne nierówności społeczne, przymus feudalny, herezja. Z kolei epoka nowożytna to z jednej strony rozwój gospodarki rynkowej, wzrost zamożności, ale jednocześnie nie można zapominać, że często odbywało się to kosztem wyzysku i niewolnictwa. Były elementy pozytywne, były też negatywne.
Ciężko jednoznacznie wskazać, kiedy zaczął się upadek. Problemy pojawiają się już w okresie reformacji, jednak, jak się wydaje, bardziej brzemienna w skutkach okazała się rewolucja francuska. Jeden z najbardziej znanych ideologów tamtych czasów Jean-Jacques Rousseau pisał, że prawo jest wyborem woli ludu. Dziś wszyscy się z tym zgadzają, tylko co to dokładnie oznacza? Którego ludu – Robespierre’a czy Wandejczyków? Kto ma o tym decydować i w jaki sposób? Przywódcy rewolucyjnego zrywu wybrali, mordując tych ostatnich…
– Ja nie twierdzę, że rewolucję w całości trzeba potępić, miała ona też swoje pozytywy. Uwłaszczenie chłopów, rozwój podstaw gospodarki rynkowej, Kodeks Napoleona. To wszystko prawda, jednak zakwestionowanie transcendentnych źródeł moralności, czyli Dekalogu, generowało opłakane skutki – mówi dzisiejszy prelegent, dodając, że wymyślenie Boga przez rewolucjonistów, którego nazwali Istotą Najwyższą, nie jest tym samym co wiara w Boga objawionego. Jezus Chrystus wyraźnie mówi: „nie wyście mnie wybrali, to ja was wybrałem”.
Po rewolucji pojawiały się kolejne prądy podkopujące dotychczasowy porządek. Marksizm (będący w istocie panteizmem, gdyż przypisuje materii cechy boskie), darwinizm (opierający się na teorii ewolucji, która jednak nie wyjaśnia historii świata), freudyzm (rujnujący naturę człowieka, sprowadzając go jedynie do seksu).
Te zróżnicowane zjawiska i trendy poważnie osłabiły cywilizację zachodnią, w efekcie doprowadzając do powstania dwóch potwornych ideologii – nazizmu i komunizmu.
Rysy i pęknięcia
Wiek XX. Epoka wojen, kataklizmów, mordowania ludzi na niespotykaną wcześniej skalę. To także równia pochyła jeśli chodzi o elity polityczne i intelektualne. Niektóre prądy umysłowe w gruncie rzeczy sprowadzają się jedynie do odświeżania wcześniejszych teorii, redukujących człowieka do bytu biologicznego oraz ekonomicznego.
– Obozy koncentracyjne, łagry, śmierć wpisująca się w codzienność. Często można usłyszeć pytanie – gdzie był wtedy Bóg? A ja ujmę to inaczej – gdzie był Bóg w ludziach, którzy w ten sposób postępowali? Przecież to nie Bóg mordował – mówi Roszkowski, podkreślając, że rysy i pęknięcia kumulowały się przez lata, jednak zarzewie obecnego upadku Zachodu na masową skalę nastąpiło w latach 60. ubiegłego stulecia. Jeśli przyjrzymy się temu, co robiła ówczesna młodzież – w imię niegraniczonej wolności, przechodzącej w anarchię – to dziś widzimy tego skutki.
Współcześni filozofowie często deklarują, że człowiek nie ma natury. Ale jeśli tak, to kim właściwie jesteśmy? Idąc tym tropem można podważyć wszystkie międzynarodowe akty i porozumienia, bo niby dlaczego istota pozbawiona natury miałaby przestrzegać praw człowieka? Ba, absurdalnie domaga się ich coraz więcej. Do tego dochodzą frazesy o tym, że nie wolno nikogo dyskryminować, oczywiście z wyjątkiem Kościoła katolickiego, rodziny, płodności, wartości narodowych itp.
Byt sprowadza się do antropologii – nieograniczonej i ograniczonej. Ta pierwsza twierdzi, że człowiek co prawda nie ma natury, ale wszystko może, nawet sam siebie stworzyć na nowo. W ten sposób mężczyzna ewoluuje w kobietę, a stary w młodego. Mało tego, każdy ma takie prawo. Dziś co prawda nie wszystko jest możliwe technicznie, ale w przyszłości jest szansa, że to się zmieni.
W porównaniu z tym założeniem antropologia ograniczona jest dosyć skromna, gdyż dowodzi, że człowiek został stworzony i wszystkiego nie może.
Wiatr odnowy
Rozwój nauki nas oświeca. Ta teza często przewija się w publicznym dyskursie. Tylko czy i na ile wiedza rozumowa daje pewność, zważywszy na fakt, iż nowe twierdzenia i odkrycia niejednokrotnie kwestionują poprzednie? Co to w ogóle jest pewność? Jeśli ktoś mówi, że Dekalog nie obowiązuje, to na czym chce się oprzeć?
– Deklaracja poszanowania mniejszości. Piękne założenie, z którym nie sposób się nie zgodzić, w istocie mamy jednak do czynienia z odwróceniem sytuacji, gdyż to przedstawiciele różnych mniejszości narzucają konieczność akceptowania swoich reguł większości społeczeństwa. Trudno nazwać to zdrowym mechanizmem – mówi Roszkowski, konstatując, że władze ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza, powszechnie uważane za fundamenty demokracji, tak naprawdę odgrywają rolę fasadową. Ważniejsze od nich są biznes, media i służby, gdyż to one kreują współczesny świat, ustalając jego porządek. Podstawą jest umiejętne operowanie informacjami, dlatego na każdym kroku jesteśmy otoczeni chmurą fake newsów i manipulacji, a celem jest podział społeczeństwa, które dzięki temu można łatwiej kontrolować i nim sterować.
Sytuacja jest ciężka, ale nie bez wyjścia. Nadzieję na przyszłość budzi fakt, że coraz więcej ludzi, szczególnie młodych, zaczyna się zastanawiać w jakim świecie żyjemy i o co tu tak naprawdę chodzi. Czy wiatr odnowy może napłynąć z Polski?
– Mówiąc szczerze nie uważam, że nasz kraj jest w idealnym stanie. Jeśli słyszę pytanie czy możemy przyczynić się do ocalenia cywilizacji zachodniej to mówię, żebyśmy najpierw uratowali siebie, a potem będziemy mogli myśleć o zbawianiu świata… – podsumowuje profesor Roszkowski.
Piotr Gulbicki