24 grudnia 2019, 08:37
Niech nam drogę wskaże…
Na pierwszej stronie świątecznego wydania „Tygodnia Polskiego” kartka świąteczna autorstwa znakomitego, nieco zapomnianego malarza, Mariana Kratochwila.

Kratochwil był (cytuję z pamięci): „jednym z tych wyróżniających się artystów tu tworzących, ale urodzonych za granicą, dla których angielski establishment artystyczny miał bardzo wstydliwie mało czasu”. Te wymowne słowa napisał szkocki krytyk sztuki Douglas Hall, autor książki „Art in Exile: Polish Painters in Post-War Britain”.

Sama książka warta jest przypomnienia, bo przedstawia angielskiemu czytelnikowi postacie dziesięciu polskich malarzy, którzy choć większość artystycznego życia spędzili w Wielkiej Brytanii, to w historii sztuki na Wyspach nie zajmują należnego im miejsca.

Kratochwil, podobnie jak inni polscy artyści tego pokolenia, przeszedł wojenną pożogę z bronią w ręku: w randze ppor. 52 pułku piechoty brał udział w kampanii wrześniowej, po czym przedostał się do Francji, gdzie w 1940 roku wstąpił do polskiej armii. Stamtąd trafił do Szkocji, do dywizji gen. Stanisława Maczka. Tam też prezentował swoje rysunki na Letniej Wystawie Polskich Artystów w Szkockiej Akademii Królewskiej. Studiował w College of Art w Edynburgu, a w 1947 roku przeniósł się na stałe do Londynu. Do końca życia pozostał miłośnikiem Kresów Wschodnich…

Od najmłodszych lat dał się poznać jako baczny obserwator prowincjonalnego życia we wschodniej Polsce, dziś jego rysunki i prace olejne dostarczają wrażeń nie tylko estetycznych, ale budzą też żywe zainteresowanie wśród badaczy folkloru, etnografów, antropologów kultury…

Plonem artystycznych wojaży po Wołyniu, Podolu i Polesiu był udział w zbiorowej wystawie Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie w 1936 roku, a niedługo potem, już po wstąpieniu na warszawską Akademię Sztuk Pięknych, pokaz osiemdziesięciu (!) obrazów w Zachęcie (młody artysta otrzymał brązowy medal za obraz pt. „Niedziela w Ożomli” zakupiony przez powieściopisarkę Zofię Kossak-Szczucką, wnuczkę Juliusza Kossaka, która stała się propagatorką twórczości Kratochwila).

Z podobną życzliwością i zainteresowaniem spotkał się artysta jeszcze raz, tym razem już w Londynie. Dame Ethel Walker, sama będąc malarką, zdecydowała pomóc Marianowi powierzając mu w testamencie swoje obrazy, z nadzieją, że utrzyma to polskiego artystę przy sztuce. Ich późniejsza sprzedaż (artystka zmarła w 1951 roku) stała się dla Kratochwila ważnym wsparciem finansowym.

Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć jeszcze jednej artystki Kathleen Browne, która w 1961 roku została jego żoną. To dzięki jej duchowemu wsparciu Marian Kratochwil mógł spełniać się w działalności artystycznej i osiągnąć wyżyny sztuki.

***

Przywołując przeżycia Kratochwila, zamyślając się nad losami mieszkańców Kresów, przyjdzie powiedzieć, że jest to historia, z której wyszli obronną ręką. Przechowali pamięć. Jej symbolem jest dziś kartka świąteczna – znak polskiej tradycji.

Drogim Czytelnikom składam życzenia zdrowych i spokojnych świąt. W wigilię Bożego Narodzenia niech nam drogę wskaże Gwiazda Pokoju…

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_