Decyzja o lokalizacji wielkiego kombinatu metalurgicznego w okolicy Krakowa zapadła w maju 1947. Dwa lata później w czerwcu, na pola w okolicy wsi Mogiła wjechały pierwsze koparki. Nie czekano na zbiór dojrzewających zbóż. Rolników wysiedlono w zamian dając im około 10% wartości ich gospodarstw. W całej Polsce ogłoszono nabór pracowników do budowy największego kompleksu przedsiębiorstw i miasta przyszłości o skromnej nazwie: Nowa Huta. Jednym z pierwszych, którego skusiły obiecywane wysokie zarobki oraz prestiż całego przedsięwzięcia był Piotr Ożański. Gorliwy członek Związku Młodzieży Polskiej, a przy tym doskonały murarz stanął na czele sześcio-osobowej grupy murarskiej. W lipcu 1950 stał się bohaterem narodowym. Jego zespół położył w ciągu ośmiu godzin 24 tysiące cegieł. Ten wyczyn pobił wszelkie rekordy współzawodnictwa pracy socjalistycznej, gdyż wykonano… 555% ówczesnej normy! Ożański stał się również pierwowzorem bohatera filmu Andrzeja Wajdy „Człowiek z Marmuru”.
Wielka migracja
Zanim jeszcze został przygotowany projekt Nowej Huty, na tereny budowy zaczęły przybywać masy ludzkie zwabione propagandą lub zwiezione na roboty z komunistycznych więzień i obozów. Była tam wiejska biedota, kryminaliści, specjaliści wysokiej klasy i ludzie łaknący przygody. Do powstających baraków robotniczych zwieziono też, w ramach przymusowego osiedlania i pracy, osoby narodowości romskiej. Tę migrację opisał Adam Ważyk w „Poemacie dla Dorosłych”:
Ze wsi, z miasteczek wagonami jadą
zbudować hutę, wyczarować miasto
wykopać z ziemi nowe Eldorado
armią pionierską, zbieraną hałastrą…
Jednak na ten plac budowy śpieszyli się nie tylko robotnicy: z łopatami ruszyli także w teren archeolodzy. Chcieli oni zapobiec bezpowrotnemu zaginięciu śladów prasłowiańskich kultur tego regionu. Swoje prace wykopaliskowe prowadzili w wielkim pośpiechu, także nocą. Dzięki nim udało się ocalić wiele cennych znalezisk z okolic wsi Mogiła i innych. Obronili też Kopiec Wandy gdzie, jak pisał kronikarz Jan Długosz, pochowano legendarną królewnę, której ciało znaleziono u ujścia rzeki Dłubni. W maju 1952 roku ukończono projekt centralnej części miasta Nowa Huta. Przygotował go Tadeusz Ptaszycki. Ta wiadomość podana w piśmie „Architekt” została jednak przyćmiona nekrologiem Józefa Stalina. Natychmiast zmieniono nazwę projektowanego Placu Centralnego na Plac Stalina. Nie wiadomo czy spodobałoby się to despocie ponieważ Ptaszycki nawiązał do tradycyjnych, barokowych i klasycystycznych kompozycji miejskich. Naczelny projektant zafascynowany był też zachodnią koncepcją miast- ogrodów, stąd tyle parków i terenów rekreacyjnych w Nowej Hucie. Budynki miały mieć do ośmiu kondygnacji. Na parterze i pierwszym piętrze zaprojektowano sklepy i salony usługowe. Z Placu Centralnego miało rozchodzić się promieniście pięć osi. Dwie najważniejsze stanowiły „oś pracy” czyli drogę do huty: obecna Aleja Solidarności oraz „oś śródmieście” Aleja Róż, gdzie miało się znajdować kulturalne i administracyjne serce miasta. Teren budowy rozciągnięto do 76, 42 km kwadratowych.
W błotnistych ulicach…
Te wspaniałe koncepcje i plany Ptaszyckiego realizowano jednak z coraz większym dystansem do pierwowzoru. Pierwsze bloki owszem miały i kuchnie, i łazienki ale… bez wodociągów. Na nieosuszonych i nieskanalizowanych osiedlach tworzyły się masy błota. Mieszkańców Nowej Huty można więc było wszędzie poznać po gumiakach, w których musieli jakoś przecierać miejskie szlaki. I o tym pisał Ważyk w dalszej części swojego „Poematu”:
(…) tłoczą się w szopach, barakach, hotelach
człapią i gwiżdżą w błotnistych ulicach…
Wielki piec Huty imienia Lenina ruszył w roku 1954. Powstała też wielka cementownia, wytwórnia materiałów ogniotrwałych, elektrownia, zakłady remontowe oraz liczne fabryki prefabrykatów budowlanych i konstrukcji metalowych. Możemy więc sobie wyobrazić rosnące zanieczyszczenie powietrza. Jakby jednak i tego było mało mieszkańcom, w Czyżynach (dzielnicy Nowej Huty) powstała też duża wytwórnia papierosów. Tymi ostatnimi raczono się w trzech nowych teatrach. Pierwszym i najważniejszym był Teatr Ludowy (1954). Jego inagurację rozpoczęła inscenizacja „Krakowiaków i Górali” Bogusławskiego. Było to wydarzenie na tyle doniosłe, że tak nazwano osiedla po przeciwnej stronie ulicy (czyli Krakowiaków i Górali). Dzielnica ta została zaprojektowana jako „kwartał kultury”. W tym czasie już cała Polska śpiewała „Piosenkę o Nowej Hucie”, która przerabiana na przeróżne wersje przetrwała do dziś, promując etos nowego „miasta przyszłości”.
Rower i stare buty
Nowa Huta w założeniu miała być miastem bez kościołów i pomników. Ten pomysł jednak zawetowali mieszkańcy żądając budowy świątyni. Demonstrację w tej sprawie (1960) jednak spacyfikowano i pierwszy nowohucki kościół pw Arki Pana powstał dopiero w 1967 roku. Złamano także koncepcję braku pomników. W roku 1973 w Alei Róż ustawiono monument Władimira Ilicza Lenina wykonany w brązie przez Mariana Koniecznego. Był on od początku solą w oku mieszkańców. W 1979 podłożono nawet ładunek wybuchowy pod cokołem wodza rewolucji, ale niestety po naprawie nadal trwał na swoim miejscu. Tradycją stało się ochlapywanie go czerwoną farbą lub też bardziej subtelne akcje, jak na przykład podstawienie starego roweru i pary butów z wierszykiem: „Masz tu rower, stare buty, w…dalaj z Nowej Huty.” W roku 1989 wreszcie pomnik sprzedano prywatnemu kolekcjonerowi i dziś możemy go oglądać w muzeum osobliwości na wolnym powietrzu pod Sztokholmem. Rok 2020 może okazać się dla Nowej Huty rokiem przełomowym. Spółka ArcelorMittal Poland, która jest właścicielem kombinatu, zamierza wygasić słynny Wielki Piec. W najlepszych czasach tego przedsiębiorstwa zatrudniało ono około 40 tysięcy osób, nie było więc w Nowej Hucie rodziny, w której ktoś nie pracowałby w kombinacie. Obecnie ta liczba dziesięciokrotnie spadła, jednak wygaśnięcie serca Huty- przedsiębiorstwa i symbolu miasta na pewno stworzy pustkę, którą trzeba będzie wypełnić by ocalić etos tego miejsca. Nowa Huta zestarzała się, brakuje tutaj wyższych uczelni i w związku z tym ludzi młodych, a przez to i miejsc gdzie można spędzić długi wieczór. Wbrew obiegowej opinii, nie jest to dzielnica szczególnie niebezpieczna. Pierwsze miejsce w rozbojach i kradzieżach zajmuje bowiem krakowskie Stare Miasto. Powietrze też jest tutaj znacznie czystsze niż w centrum stolicy Małopolski: a to dzięki mnóstwu zieleni i szerokim, przewiewnym traktom. Jednak ani kultowa restauracja Stylowa, ani tani i dobry bar Mleczny Centralny nie przyciągną do Nowej Huty rzesz turystów, którzy zechcą spędzić więcej czasu w tym wyjątkowym miejscu. Czas pokaże czy po wygaśnięciu Wielkiego Pieca zacznie i gasnąć ta dzielnica, która była niegdyś sztandarowym osiągnięciem Polski Ludowej.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders16