22 lutego 2020, 07:46
Relacja z obchodów 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz (2)

Marian Turski, historyk i dziennikarz ( szef działu historycznego w tygodniku „Polityka”, członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, wiceprezydenta Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, przewodniczącego Rady Muzeum POLIN), którego do Auschwitz przywieziono z getta Litzmannstadt wspomniał:

„Widzę, że jest z nami prezydent Austrii Alexander Van der Bellen. Pamięta Pan, Panie Prezydencie, kiedy Pan gościł mnie i kierownictwo Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, kiedy mówiliśmy o tamtych czasach, w pewnym momencie Pan użył takiego sformułowania: „Auschwitz ist nicht vom Himmel gefallen” („Auschwitz nie spadł z nieba”)  Może się to nawet wydawać banalne stwierdzenie, ale jest to niesłychanie głęboki bardzo ważny do zrozumienia skrót myślowy – powiedział. […] Zaczęło się od drobnych form prześladowania Żydów. Primo Levi użył takiego sformułowania: To się wydarzyło, to znaczy, że się może wydarzyć wszędzie. Dlatego trzeba bronić praw człowieka, demokratycznych konstytucji.

W latach 60., brałem udział w marszu razem z Martinem Lutherem Kingiem. Wtedy ludzie, którzy dowiadywali się, że byłem w Auschwitz pytali mnie – jak myślisz, to chyba tylko w Niemczech coś takiego mogło być, czy mogłoby być gdzieś indziej. Ja im wtedy mówiłem – może być u was, u was może być, jeżeli się łamie prawa obywatelskie, jeżeli się nie docenia praw mniejszości, jeżeli się je likwiduje, jeżeli się nagina prawo, wtedy to może się zdarzyć. Co zrobić? Jedyne wyjście to wy sami, jeżeli potraficie obronić waszą konstytucję, obronić wasze prawa, obronić wasz porządek, obronić ład demokratyczny, który polega na tym, żeby chronić prawa mniejszości wtedy potraficie to pokonać.

Moi drodzy, my w Europie, w większości, wywodzimy się z tradycji judeochrześcijańskiej, zarówno ludzie wierzący i niewierzący, przyjmują jako swój kanon 10 przykazań. Mój najbliższy przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, nie mógł dziś przylecieć, ale on wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, Holokaustu, doświadczeniem tej strasznej epoki pogardy: brzmi ono „nie bądź obojętny”. To chciałbym powiedzieć mojej córce, moim wnukom, rówieśnikom mojej córki, wnuków, gdziekolwiek mieszkają, w Izraelu, w Europie Zachodniej, Wschodniej. Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne, nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnej potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, bo demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Bądźcie wierni przykazaniu – 11 przykazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba – zakończył Marian Turski.

Stanisław Zalewski (prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych)z Warszawy opowiedział o swoich doświadczeniach z Auschwitz-Birkenau: – Pamiętam wożenie żyjących nagich kobiet samochodami ciężarowymi z baraku do komory gazowej. Ich krzyki słyszę w mojej podświadomości, kiedy wracam myślami do tamtych wydarzeń. Pamiętam idących bez oznak niepokoju i obawy dobrze ubranych ludzi noszących opaski z gwiazdą Dawida. Bardzo dużą grupę tych ludzi prowadził tylko jeden żołnierz formacji SS. Prowadził ich w kierunku krematorium. Ale o tym wiedziałem tylko ja i kilku stojących obok mnie więźniów. [..] Byłem „obiektem” okresowych selekcji więźniów z mojego baraku po powrocie z pracy. Po wydaniu wieczornej racji żywnościowej wyznaczonych więźniów odprowadzano do krematorium.

W tych nieludzkich warunkach panujących w Auschwitz i w innych obozach koncentracyjnych więźniowie tworzyli różne konspiracyjne organizacje, których zasadniczym celem była obrona życia i ludzkiej godności. Mówiąc językiem nowoczesnym, byłem beneficjentem takiej działalności, co pozwoliło mi przetrwać czasowe załamania, poczucia beznadziejności w Auschwitz i w innych obozach. Takie działania wyzwalają siły, wzmacniają poczucie więzi, pobudzają do działania we własnych poczuciach bezczynności i utraty nadziei. Dwa przykłady: Ojciec Maksymilian Kolbe (28 maja 1941 trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 16670. Podczas apelu w obozie 29 lipca 1941, który prowadził kierownik obozu Karl Fritzsch, dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za skazanego współwięźnia Franciszka Gajowniczka (nr obozowy 5659), który był w grupie 10 więźniów skazanych na śmierć) i Rotmistrz Witold Pilecki.

Obecnie w wielu regionach świata ludzie opanowani fanatyzmem dominacji politycznej, rasowej czy religijnej, a nawet osobistej dopuszczają się zbrojnych aktów przemocy dla osiągnięcia własnych celów. Te akty przemocy pochłaniają tysiące ludzkich istnień i to nadaje im znamiona ludobójstwa. Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka.

Szanowni Uczestnicy dzisiejszej uroczystości! Jestem optymistą i wierzę w ludzi, bo w dotychczasowym moim życiu, z pominięciem pobytu w więzieniach i obozach koncentracyjnych, uzyskałem od ludzi więcej dobrego niż złego. W kwalifikowaniu ludzkich uczynków na dobre lub złe pomaga mi piękna kobieta, która ma opaskę na oczach. W lewej ręce trzyma wagę, a w prawej ręce ostry miecz. Będę ją prosił, aby nadal pozostała ze mną.

Podczas ceremonii upamiętniającej 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz głos zabrał także Ronald S. Lauder, który przemawiał w imieniu „Filarów Pamięci”, indywidualnych darczyńców, którzy wsparli Fundację Auschwitz-Birkenau. przewodniczący Światowego Kongresu Żydów.

„Zbyt wiele osób i krajów pozwoliło, żeby wydarzyło się Auschwitz” – powiedział Ronald S. Lauder podczas poniedziałkowych uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz. „To światowy antysemityzm doprowadził do Auschwitz” – podkreślił.

„Dla wszystkich Żydów na całym świecie to straszliwe miejsce, które zwą Auschwitz, niestety stało się nieodłączną częścią nas wszystkich. Auschwitz to niczym bolesna blizna, którą odnieśliśmy w wyniku straszliwej traumy, która nigdy nie zniknie, a ten ból nie zniknie również. Zastanawiałem się, jakby to było gdybym urodził się na Węgrzech w 1944 r., czy wtedy bym żył? Odpowiedź brzmi: nie, ponieważ byłbym jednym z 438 tysięcy węgierskich Żydów, którzy zostali w 1944 r. zagazowani przez nazistów w Auschwitz. Mogę was wszystkich zapewnić, że wszyscy Żydzi kiedyś się nad tym zastanawiali.

75 lat temu, kiedy żołnierze radzieccy otwierali bramę Auschwitz, nie wiedzieli, co się za nią kryje. Od tamtego dnia cały świat musiał poradzić sobie z tym, co znaleziono za tą bramą. Wszyscy zastanawialiśmy się, jak tak zaawansowany kraj, który dał nam wszystkim tak wspaniałe osiągnięcia naukowe, tak wspaniałą literaturę, upadł tak nisko, zdeprawował się tak bardzo, że stworzył to, przed czym teraz stoimy – Auschwitz. Trzeba powiedzieć jasno: to Niemcy i Austria stworzyły i przeprowadziły tę straszną operację zła. Praktycznie każdy inny kraj europejski pomagał nazistom wysyłać Żydów do obozów” – powiedział.

Przypomniał, że „kiedy europejscy Żydzi błagali świat, aby mieć bezpieczne miejsce, gdzie mogą się udać, cały świat odwrócił się do nich plecami. Nawet mój kraj – ta latarnia wolności – wyłączyła to światło dla Żydów i nie oświetlała im drogi, kiedy tak bardzo tego potrzebowali. USA zorganizowała konferencję w Evian w lipcu 1938 r. po to, aby porozmawiać o problemie uchodźców żydowskich. To nie były przemówienia pełne miłości i serdeczności, i Ameryka nie wpuściła żadnego uchodźcy żydowskiego, i każdy kraj, który uczestniczył w tej konferencji zrobił tak samo. Tam były 32 kraje i żaden z nich, poza malutką Republiką Dominikany, nie chciał przyjąć ani jednego Żyda więcej” – przypomniał Lauder.

„Hitler to widział, cztery miesiące później wydarzyła się Noc Kryształowa ( Noc kryształowa (niem. Kristallnacht, Reichskristallnacht lub Reichspogromnacht) pogrom Żydów w nazistowskich Niemczech zainicjowany przez władze państwowe, w nocy z 9 na 10 listopada 1938) i znowu nie było reakcji świata. Hitler testował świat i z każdym kolejnym krokiem widział, jaka jest prawda – świata to nie obchodziło. I wtedy wiedział, że może zbudować tę fabrykę śmierci, Auschwitz.

Na szczęście w całej Europie byli tacy ludzie, którzy byli przyzwoici i zachowywali się inaczej, zwykli ludzie, którzy ryzykowali życie swoje i swoich rodzin, by ratować innych ludzi, czasem nawet tych, których nie znali. W Yad Vashem w Jerozolimie można zobaczyć 27 362 nazwisk Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy ryzykowali wszystko, by ratować żydowskie życie. Nie zapomnieliśmy o tych czcigodnych mężczyznach i kobietach. Niech Bóg ich błogosławi”.

Zwrócił też uwagę, że 75 lat po wyzwoleniu obozu nastroje antyżydowskie „znowu są popularne. W roku 2020 słyszymy dokładnie te same kłamstwa, do których uciekali się naziści w ramach swojej propagandy. A mówili: Żydzi mają za dużo władzy, Żydzi kontrolują gospodarkę i media, kontrolują rządy, kontrolują wszystko. Nigdy nie wyplenimy antysemityzmu – to wirus śmiertelny, który jest z nami już od ponad 2 tys. lat – ale nie możemy zamykać na to oczu i udawać, że tego nie ma, że to się nie dzieje. To właśnie ludzie robili w latach 30. i to doprowadziło do Auschwitz. Dodał, że wysiłek, jakim jest walka z nienawiścią, spoczywa na barkach polityków i przywódców krajów.

Zwracając się do przedstawicieli 50 krajów, którzy uczestniczyli w uroczystościach 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz, powiedział: „Wy sami nie powstrzymacie antysemityzmu. Ale wy wszyscy możecie w sposób zdecydowany się temu przeciwstawić. Nie napiszemy historii na nowo, ale możemy być o wiele mądrzejsi obecnie. (…) Słowa to za mało, przemówienia polityczne to za mało” – podkreślił.

Zwrócił też uwagę, że „jest jedna liczba, która jest ciągle szokująca i ciągle łamie nasze serca. Jeden milion pięćset tysięcy – to liczba żydowskich dzieci, które zginęły w wyniku Holokaustu” – przypomniał Lauder.

„Półtora miliona dzieci – jeżeli mogłyby one żyć, tak jak inne dzieci na całym świecie – to teraz miałyby siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat. Byłyby osobami wykształconymi, miałyby rodziny, dzieci. Ogromna strata. Ale jest jeszcze jedna rzecz. Cóż te półtora miliona dzieci mogłyby stworzyć, jakie wspaniałe symfonie, dzieła literackie, technologie. Jakie cuda mogłyby być widoczne dzięki utraconym duszom” – podkreślił.

„(…) Wychodząc po dzisiejszych uroczystościach musimy zrobić rzecz następującą: jeżeli usłyszymy kogokolwiek, kto mówi niesprawiedliwie o Izraelu – będzie przejawiał antysemityzm; kiedy zobaczymy, że Żydzi są atakowani na ulicach – nie stójcie w milczeniu, nie bądźcie obojętni” – podkreślił.

[…] „Nie róbcie tego tylko i wyłącznie dla Żydów na całym świecie. Zróbcie to dla swoich dzieci, zróbcie to dla waszych wnuków. Zróbcie to może przede wszystkim dla tej małej dziewczynki w czerwonym płaszczu, która szła na śmierć i której to prochy leżą trzysta metrów dalej z milionami innych torturowanych osób. Oni patrzą na nas na pewno dzisiaj i na pewno płaczą wszyscy razem, i mówią: Nie milczcie, nie bądźcie obojętni, nie pozwólcie, aby do tego doszło kiedykolwiek w przyszłości” – podsumował przewodniczący Światowego Kongresu Żydów.

Wszystkim zebranym za ich obecność w tym szczególnym dniu dziękował dyrektor Miejsca Pamięci Auschwitz dr Piotr M.A. Cywiński, który w swoim wystąpieniu zawarł także swoje rocznicowe przesłanie.

„Świat miał przecież wyglądać inaczej. Organizacja Narodów Zjednoczonych miała być gwarantem pokoju. Zbrodnie przeciwko ludzkości miały być ścigane bez końca. Współpraca i współzależność międzynarodowa miały oddalać konflikty. Ekumenizm miał zbliżać ludzi wiary. Tymczasem dziś, z każdej niemalże strony widać odradzanie się dawnych upiorów. Nasilają się antysemityzm, rasizm, ksenofobia. W mroku odradzającego się populizmu i demagogii wzmacniają się ideologie pogardy i nienawiści A my stajemy się coraz bardziej obojętni. Zamknięci w sobie. Apatyczni. Bierni. Nie widzimy i nie chcemy widzieć. Nie mówimy i nie chcemy mówić. Większość milczała, gdy tonęli Syryjczycy, w ciszy odwróciliśmy się od Kongijczyków, nie wydusiliśmy z siebie niemalże słowa, gdy dwa lata temu mordowano Rohindża, ciszą dziś okrywamy tragiczny los Ujgurów.

Siedemdziesiąt pięć lat po Auschwitz właśnie w pamięci musimy szukać źródeł dla naszej dzisiejszej odpowiedzialności. Tymczasem jakże często, w pamięci szukamy jedynie krótkotrwałych wzruszeń, bez konsekwencji, bez zobowiązań. Taka pamięć traci swój sens. Jak mówić „Nigdy więcej”, patrząc w oczy atakowanym na ulicy Żydom, poniżanym Romom, ludziom na całym świecie: prześladowanym mniejszościom, uciekinierom, głodującym, mordowanym, zamykanym setkami tysięcy w różnych obozach. Rację miał zamordowany w Birkenau Załmen Gradowski, który na krótko przed buntem Sonderkommando napisał: „Mamy straszne przeczucie, gdyż wiemy”. My także wiemy i przeczuwamy. Czym stał się nasz świat? Gdzie i dlaczego roztrwoniliśmy nasze podstawowe, fundamentalne wartości? Gdzie jest nasza własna indywidualna odpowiedzialność? Każdego z nas!” – podkreślił dyrektor Cywiński.

Uroczystości zakończyły się złożeniem zapalonych zniczy modlitwami pod Międzynarodowym Pomnikiem Ofiar Obozu.

Już po uroczystościach, w hotelu, spotkałam Leona Weintrauba, szwedzkiego lekarza, który urodził się 1 stycznia 1926 r. jako piąte dziecko żydowskiej rodziny z Łodzi. W 1940 r. cała rodzina trafiła do łódzkiego getta, a następnie, w 1944 r., deportowana do KL Auschwitz. Wspominał: „Zapakowano nas do wagonu bydlęcego, w którym byliśmy ściśnięci tak mocno, że mogliśmy tylko stać. Podróż trwała trzy dni. Kazano nam wysiadać, był ścisk, a ja trzymałem kurczowo w rękach mój plecak. Nagle poczułem, że ktoś chce mi go zabrać. Zacząłem tłumaczyć, że mam w środku mój zbiór znaczków, a ta osoba odpowiedziała: „Tu ci znaczków nie potrzeba, bo tu się nie idzie do życia”. Leon został oddzielony od matki i sióstr. Uciekł, dołączając do wychodzącego transportu więźniów do obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. „Nie byłem tutaj długo, na swoje szczęście. Pewnego dnia szedłem ulicą obozową, między barakami, i zobaczyłem grupę nagich osób. Dowiedziałem się, że właśnie zostali zarejestrowani, dostali numery, a teraz czekają na ubrania i będą jechać do pracy poza obóz. Nie zastanawiałem się ani chwili. Rozejrzałem się, nigdzie nie dostrzegłem SS-manów ani kapo, więc zrzuciłem z siebie te łachy i wmieszałem się w tłum. Wtedy po raz pierwszy dała o sobie znać moja szczęśliwa gwiazda, bo nikt nie sprawdził, że nie mam wytatuowanego numeru. Tak wydostałem się z Auschwitz-Birkenau, a członkowie mojego młodzieżowego bloku numer 10, jak dowiedziałem się od brata kolegi po wojnie, zostali wkrótce po moim wyjeździe uznani za niezdolnych do pracy i zamordowani w komorze gazowej”.

Moja towarzyszka, Sylvie, była wstrząśnięta: „Prawdopodobnie będę przeżywała to doświadczenie przez długi czas. Ci, którzy przeżyli, bardzo mi przypominali moich dziadków – zdjęcia, które mi pokazywali, mogły przedstawiać moich krewnych. Byłam zaszokowana niesamowitym ciepłem i życzliwością, jaką okazali mnie, nieznajomej, średnio władającej polskim językiem, (a to dodatkowo utrudniało mi zrozumienie ich opowieści o stracie i traumie). Wyjechałam z Auschwitz, ceniąc moją żydowską tożsamość, która łączy mnie z tymi niesamowitymi ludźmi o niewiarygodnej sile, z odnowionym postanowieniem obrony mniejszości i walki z rasizmem”.

Po raz piąty brałam udział w obchodach rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz. Przechodziłam przez tereny obozu, gdzie miliony niewinnych ludzi cierpiało, umierało, było mordowanych. Do głębi poruszona słuchałam świadectw byłych więźniów. W tym roku szczególnie dotknęło mnie to jak wielu z nich pragnęło przekazać swoje przesłanie, oto jedno z nich napisane przez Grzegorza Tomaszewskiego (do KL Auschwitz-Birkenau trafił we wrześniu 1943 roku. Zapamiętał rodzinny dom, Ojca z karabinem partyzanckim. Mieszkali na wschodzie, na terenach dawnego Związku Radzieckiego, zajętych przez Niemców po wybuchu wojny hitlerowsko-sowieckiej w czerwcu 1941 roku. W czasie jednej z obław Niemcy złapali 6 letniego Grzesia wraz z młodszą siostrą, matką i babką i osadzili w obozie koncentracyjnym. Matka zmarła dwa miesiące później, nieco później babka i siostrzyczka. Jemu cudem udało się przetrwać):

„Świat i życie na nim niech będzie ostoją dla wszystkich ras ludzi   oraz ich wyznań.

Dominacja człowieka nad człowiekiem czyni wiele upokorzenia, [prowadzi do] dyskryminacji, zagłady oraz braku człowieczeństwa.

Doznałem cierpienia, zniewolenia, odebrano mi radosne dzieciństwo.

Pokolenie zła niech swoje miejsce w piekle ma.

Pokolenie nowe niech tkwi w odnowie wzajemnego zrozumienia i poszanowania.

Zamiast kolczastych drutów obozowych niech rośnie kolczasta róża.

Przesłanie więźnia 149894”

Barbara Lesisz-Dembińska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Barbara Lesisz-Dembińska

komentarze (0)

_