10 maja 2020, 16:36
Świat według Ballarda
Jeśli stykamy się z bezrozumną biurokracją, to przypominamy sobie o Franzu Kafce. Absurdy otaczającego świata natychmiast przywołują Sławomira Mrożka, a groza życia w sowieckich gułagach – Aleksandra Sołżenicyna. Rzeczywistość, z jaką mamy do czynienia obecnie, została dość precyzyjnie opisana w książkach i opowiadaniach J. G. Ballarda.

„Oddział intensywnej opieki” powstał w 1977 roku. To świat, którego mieszkańcy żyją w izolacji. Nawet z najbliższymi porozumiewają się za pośrednictwem kamer i ekranów telewizyjnych. W tak urządzonym świecie bliskość drugiej osoby jest niepożądana, a dotyk uznawany jest za niebezpieczny. Główny bohater od urodzenia żyje samotnie. Swoich rodziców widzi tylko na ekranie. Nie oznacza to, że się nudzi. Bawi się z nimi, używając wirtualnych zabawek. Tak dorasta, kończy studia i żeni się. Swojej żony nie widział nawet po ślubie. Taka izolacja wynika z przyczyn psychologicznych i z powodu obawy przed mikrobami. Opis szpitalnej wręcz rzeczywistości nie dziwi. Ballard studiował medycynę, której jednak nie skończył, wybierając w końcu studia na wydziale literatury angielskiej Uniwersytetu Londyńskiego.

Warunki, w jakich żyje bohater opowiadania, pasowałby świetnie do coraz bardziej wirtualnej rzeczywistości, w jakiej żyjemy, posługując się w komunikowaniu z innymi głównie komputerami i telefonami komórkowymi, rezygnując coraz częściej z bezpośredniej rozmowy, zastępując ją wysyłanymi SMS-ami. W sytuacji, gdy zostaliśmy zmuszeni do izolacji, Ballardowski świat nabrał jeszcze większej realności. Nie witamy się z nikim podaniem ręki, nie mówiąc już o pocałunku w policzek. Stoimy w kolejkach w przepisowej odległości w maskach na twarzy, aby tylko odgrodzić się od innych. Niektórzy w ogóle nie wychodzą z domu. Mówi się o Ballardzie, że był pisarzem eksperymentalnym, tworzącym w modnym gatunku sci-fi. A może trzeba spojrzeć na tego pisarza inaczej, jako na tego, który potrafił przewidzieć przyszłość. Jego powieści i opowiadania mogą służyć jako ostrzeżenie, co grozi ludzkości, gdy nie zmieni swoich działań.

W opowiadaniu napisanym w 1982 w formie pocztówek wysyłanych z wakacji para małżeńska spędza wakacje na Wyspach Kanaryjskich. Z czasem okazuje się, że rządy państw europejskich postanowiły przekształcić wyspy w luksusowy obóz odosobnienia dla osób, które nie przydają się do żadnej pracy. Mają zapewnione rozrywki i mogą cieszyć się z dobrego jedzenia, ale nie mogą się stamtąd wydostać. Aż trudno nie pokusić się o analogię ze statkami pasażerskimi, których bogaci pasażerowie zapłacili sporo pieniędzy, chcąc spędzić wspaniałe wakacje, a w rezultacie zostali zamknięci w swoich kabinach, odbywając kwarantannę z powodu wystąpienia zakażenia wirusem COVIN-19.

Także powieść „Wieżowiec” z 1975 roku mówi o wyborze odosobnienia. Tym razem są to mieszkańcy wielkiego bloku, zrywający kontakt ze światem zewnętrznym.

Historie opowiadane przez J G Ballarda nie mają happy endu. Bohater „Oddziału intensywnej opieki” decyduje się na spotkanie z żoną. Kończy się to katastrofą. Mieszkańcy „Wieżowca” uprawiają mordercze orgie. I tu także aż trudno nie pokusić się o współczesne analogie. Pracownicy organizacji pozarządowych alarmują: od czasu zamknięcia mają znacznie więcej zgłoszeń o przemocy domowej.

Uważa się, że mroczny świat J G Ballarda to wynik doświadczeń młodości. Urodził się w 1930 roku w Szanghaju, gdzie jego ojciec dostał intratną posadę jako prezesa i dyrektora oddziału firmy chemicznej z Manchesteru. Wychowywał się w międzynarodowym, eksterytorialnym obszarze miasta. Wszystko było dobrze do czasu wybuchu wojny, a mówiąc dokładniej do ataku Japończyków na Pearl Harbor. Mieszkańców tej luksusowej dzielnicy przekwaterowano do obozów internowania, w jednym z nich rodzina Ballardów spędziła trzy lata. Na kanwie tych przeżyć Ballard napisał semibiograficzną powieść „Imperium słońca”, która zdobyła sławę dzięki realizacji filmowej Stevena Spielberga. O wpływie dorastania w tych dziwnych warunkach na swoje życie i twórczość tak mówił w jednym z wywiadów: „Nie sądzę, żeby ktoś mógł zaznać wojny i żeby nie zmieniła się przy tym na zawsze jego percepcja świata. Krzepiąca sceniczna dekoracja, jaką zapewnia nam codzienna podmiejska rzeczywistość Zachodu, zostaje rozdarta, widać pokryte strzępami rusztowanie, potem dostrzegamy ukrytą prawdę, a to może być przerażającym doświadczeniem”.

Charakterystyczne dla Ballarda są także obrazy zrujnowanych, bezludnych miast, lub pustyni, gdzie niszczeją bezużyteczne produkty cywilizacji, która już przeminęła. Chętnie pokazuje on świat po katastrofie, z ludźmi, którym udało się ją przetrwać, prowadzącymi beznadziejną, skazaną na klęskę egzystencję. Powtarzające się motywy to przemijanie kultur i cywilizacji, nieuchronne starzenie się Wszechświata.

Skoro Ballardowi udało się przewidzieć to, co obecnie doświadczamy w zamknięciach własnych domów, to czy również ten przyszły świat będzie zgodny z jego dystopią? Oby nie. Oby rzeczywistość okazała się nie tak tragiczna, jak ta występująca w jego opowiadaniach i powieściach.

J G Ballard zmarł w 2009. Nie doczekał realizacji swoich mrocznych wizji.

 

Julita Kin

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Julita Kin

komentarze (0)

_