W roku 1783 przeprowadzono w Sanoku spis funkcjonujących bractw w mieście. Tak więc na liście znalazło się Bractwo Męki Pańskiej, Bractwo Paska św. Franciszka, Bractwo św. Iwana, Bractwo św. Anny, Bractwo Szkaplerzne i Bractwo Paska Matki Bożej Pocieszenia. Członkowie tego ostatniego afiszowali się przynależnością do swej organizacji noszeniem rzemiennych pasów na odzieży. Byli oni związani z kultem obrazu znajdującego się po dziś dzień w kościele franciszkanów przy sanockim rynku. Ktokolwiek spędził parę nocy w bliskim sąsiedztwie tej świątyni, na pewno zapamiętał codzienne, gromkie bicie dzwonów o szóstej rano z wysokiej szarej wieży…
Ratusz
Uwolniony kardynał i święty
Franciszkanie przybyli do Sanoka w roku 1377. Było to już po przyłączeniu tych ziem do korony przez Kazimierza Wielkiego. Wcześniej Sanok był usytuowanym na wzgórzu grodem obronnym należącym do Rusi. Prawa miejskie nadał mu zresztą ruski książę Jerzy III Trojdenowicz w 1339. Wkrótce jednak miasto i okolice zdominowały potężne polskie rody. Do jednego z nich należał hrabia Krzysztof Tarnawski, który wybrał się ze Stefanem Batorym na Moskwę. Z tej wyprawy przywiózł w roku 1596 obraz Matki Boskiej Pocieszenia i podarował go franciszkanom sanockim. Jest to bardzo urokliwe dzieło, choć detale przykrywa masywna, srebrna, barokowa sukienka założona około 1700 roku. Możemy jednak dojrzeć dziewczęcą twarz Madonny, tkliwie spoglądającą na uśpione przy niej Dzieciątko. Od początku obraz przyciągał wiernych i wkrótce dostąpił znakomitego tytułu jako „łaskami słynący”. O mocy obrazu przekonał się sam kardynał Stefan Wyszyński więziony w latach 1955-56 w pobliskiej Komańczy. Franciszkanin Jakub Półchłopek skontaktował się z duchownym i przekazał mu kopię sanockiego obrazu. Wkrótce po tym, jak polecił się opiece Matki Boskiej Pocieszenia, kardynał Wyszyński został uwolniony. Zaraz też umieścił stosowny wpis w specjalnej księdze otrzymanych łask. Kościół franciszkanów przy rynku, gdzie znajduje się ów cudowny obraz, to sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia, Pani Ziemi Sanockiej. Barokowy przepych wnętrza świątyni robi wrażenie szczególnie przy dość skromnej, ukrytej w rogu rynku fasadzie. Ściany i sufity są pokryte barwnymi polichromiami, a ołtarze boczne cieszą oczy kolorami i przeróżnymi ozdobnikami. Tutaj, wśród tego przepychu został ochrzczony „ksiądz dziadów i żebraków”, czyli Zygmunt Karol Gorazdowski. Było to w roku 1845. W roku 2001 został beatyfikowany we Lwowie przez Jana Pawła II, a do rangi świętego podniósł go papież Benedykt XVI. Ten niezwykły człowiek całe swoje życie poświęcił pomaganiu najuboższym z pomocą utworzonego przez siebie zakonu żeńskiego Sióstr Miłosierdzia św. Józefa. We Lwowie do dziś stoją budynki, które służyły temu dziełu: ochronki, domy opieki, internaty dla ubogich studentów i chyba pierwszy na świecie dom dla samotnych matek i porzuconych niemowląt. Był autorem wielu popularnych broszurek krzewiących wiarę katolicką i nawet został mianowany prałatem i szambelanem papieskim. Jednak sam żył na granicy ubóstwa i roztaczał taką aurę świętości, że „nawet żydzi całowali jego ubranie, nazywając świętym człowiekiem” – jak zanotowano we wspomnieniach z parafii, gdzie pracował. Dziś św. Zygmunt Gorazdowski jest patronem miasta Sanok.
Szwejk na ławeczce
Rynek w Sanoku jest prześliczny, można by powiedzieć wręcz cukierkowy. Po jednej jego stronie stoi różowiutki pięknie odnowiony stary ratusz, po drugiej biały, urokliwy budynek, gdzie obecnie ma siedzibę rada miasta. Większość kamienic w centrum pochodzi z XIX wieku. Taki Sanok zapewne ujrzał Jaroslav Hasek autor „Dzielnego Wojaka Szwejka”. Główny bohater tej powieści spędza nawet jakiś czas w tym mieście, stąd jego pomnik na ławce w jednej z uliczek dochodzących do rynku, a także piwiarnia jego imienia. Nieco dalej zobaczymy wieże kościoła Farnego Przemienienia Pańskiego. Zbudowano go w latach 1874-87, znajdują się w nim piękne polichromie Tadeusza Popiela z 1906 roku oraz znakomicie zachowana płyta nagrobna Sebastiana Lubomirskiego, starosty sanockiego (1558). Ta elegancka, renesansowa płaskorzeźba w marmurze przedstawia pana w stroju z epoki, który wygląda, jakby tylko sobie wypoczywał po jakimś przyjemnym przyjęciu. Odkopano ją w roku 1892 na placu św. Michała, gdzie niegdyś stał kościół parafialny z XIV wieku (spalony w 1782) i odnowioną umieszczono w kościele w roku 1953. Obok znajduje się zabytkowy, długi Dom Mansjonarzy (1775). Mieszkali w nim członkowie kolejnego sanockiego bractwa, gromadziło ono duchownych oraz osoby wpływowe i zamożne z Sanoka i okolic. Mansjonarze dbali o obiekty sakralne, nauczali katechizmu oraz wspólnie modlili się, a także głosili kazania. Wnętrze przypomina nieco więzienie z długim korytarzem przez cały dom i pomieszczeniami z osobnymi wejściami po obu stronach. Obecnie znajduje się tam Dom Kultury z przeróżnymi kołami zainteresowań. To jedna z nielicznych, zachowanych siedzib mansjonarzy w Polsce.
Urząd Miasta
Zamek-muzeum
Miejscem, do którego pielgrzymuje większość turystów odwiedzających Sanok, jest Zamek i urządzone w nim Muzeum Historyczne. Znajduje się tam ogromna kolekcja starych ikon i innych dzieł sztuki sakralnej z tego regionu oraz jedyna, największa na świecie galeria dzieł malarza Zbigniewa Beksińskiego. Przeznaczył on swemu rodzinnemu miastu większość swoich prac. Sam zamek był niegdyś zaczątkiem miasta. Przebywali na nim królowie i najmożniejsze rody. Powstał on zapewne w drewnianej formie, jeszcze w XI wieku. W 1417 roku po ślubie ze swą trzecią żoną Elżbietą Granowską Władysław Jagiełło urządził tam wesele. Lata wdowieństwa spędziła tam jego czwarta żona Zofia Holszańska. Jednym z elementów herbu miasta Sanoka jest dziwna figura węża z człowiekiem w paszczy. To hołd dla królowej Bony i jej rodowy symbol: wąż połykający Saracena. Bona rozbudowała i przerobiła forteczny zamek na rezydencję renesansową, której to kształt zachował się do dziś. Nieopodal zamku urządzono tereny rekreacyjne, gdzie po zwiedzaniu muzeum można sobie odpocząć w cieniu drzew. Miło też jest przysiąść przy placu św. Jana, gdzie z tarasu rozciągają się wspaniałe widoki na dolne miasto Sanok. Tam znajdowała się fabryka produkująca „autosany”, czyli autobusy miejskie obecne we wszystkich miastach PRL. Tutaj też „Stomil” produkował opony oraz inne, bardziej intymne wyroby gumowe. Sanok to jedno z najbardziej wysuniętych na południowy wschód miast na obrzeżach Polski. Jednak prowincja to nie jest. Piękne, zadbane miejsce z mnóstwem zabytków, doskonałymi restauracjami i barami oraz wspaniałą okolicą. Jest tam naprawdę co robić i atmosfera sprzyja powolnemu relaksowi. Gdy tylko nadarzy się okazja, trzeba tam koniecznie pojechać, by nazbierać pięknych wspomnień z tego urokliwego miasta.
Zamek
Nagrobek starosty
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders