19 czerwca 2020, 09:00
Wybory prezydenckie za granicą: Polonia jest Polsce potrzebna
Gdyby ułożyć jeden na drugim wszystkie pakiety wyborcze wysłane przez konsulat RP w Londynie, dosięgnęłyby co najmniej połowy wysokości wieży Eiffla. Do głosowania korespondencyjnego za granicą zarejestrowała się rekordowa liczba 383 tys. Polaków (stan na: 18 czerwca) , z tego aż 130 tys. w Wielkiej Brytanii. Tylko w londyńskich okręgowych komisjach wyborczych chce zagłosować prawie 80 tys. osób. Tyle kart wyborczych muszą wysłać w najbliższych dniach pracownicy konsulatu.
Jak przebiega organizacja głosowania metodą korespondencyjną w innych krajach? Dlaczego wybory prezydenckie 2020 wzbudzają tak wielkie zainteresowanie u Polonii? Czy powinniśmy zachować prawo do głosowania, mieszkając poza Polską? Oto pytania, które zadaliśmy przedstawicielom Polonii w różnych zakątkach świata.
Również do naszych Czytelników zwracamy się z pytaniem, dlaczego tegoroczne wybory prezydenckie są dla Państwa tak niezmiernie ważne. Odpowiedzi prosimy przysyłać na adres redakcji: tydzien@tydzien.co.uk. Najciekawsze z nich opublikujemy w kolejnym numerze! Wypowiedzi zebrały i opracowały:  Zuzanna Muszyńska i Magdalena Grzymkowska.

Czesław Antoniak

Sekretarz Klubu Gazety Polskiej w Londynie. W Anglii od 15 lat.

Metoda korespondencyjna jest wygodną i praktyczną formą oddania głosów. Osobiście jednak uważam, że tradycyjne głosowanie osobiste w lokalu wyborczym niesie dla wyborcy poczucie głębszego uczestniczenia w tym święcie demokracji, jakim są wybory.

Ze względów na to, że w Wielkiej Brytanii walka z koronawirusem przebiega znacznie gorzej niż w Polsce – nad Tamizą nie są możliwe spotkania wyborcze z kandydatami. Ponadto osoby powyżej 70 roku życia są poddane pełnej izolacji domowej do końca czerwca, co w niektórych przypadkach może wpłynąć na brak możliwości zagłosowania. Metoda korespondencyjna jednak w dużej mierze skutecznie zapobiega temu problemowi.

Wszędzie czytam, że w wyborach zarejestrowała się rekordowa liczba Polaków. Rekordowy wynik to jednak niecałe 15 proc. naszych rodaków przebywających na Wyspach. I to pomimo faktu, że wybory korespondencyjne nie wymagają pokonania większej odległości niż ta dzieląca dom od najbliższej skrzynki pocztowej. Należy doceniać i cieszyć się z tendencji zwyżkowej, jednak czy frekwencja na poziomie 15 proc. to dużo, czy mało, pozostawiam ocenie czytelników.

Każde wybory są ważne, gdyż społeczeństwo głosując, dokonuje wyboru kierunku, w którym podąży kraj w najbliższych latach. Polacy 28 czerwca zdecydują, czy popierając prezydenta Andrzeja Dudę, są za kontynuacją dotychczasowych reform socjalnych i zrównoważonym rozwojem oraz podtrzymywaniem tradycyjnych wartości katolickich, czy też opowiedzą się za liberalnymi rozwiązaniami ekonomicznymi i wprowadzeniem do Polski ideologii gender i LGBT+. W dużej mierze będzie to wybór pomiędzy Kartą Rodziny prezydenta Andrzeja Dudy a kartą LGBT Rafała Trzaskowskiego

Oczywiście, że Polonia powinna mieć prawo głosu. Nie tylko w prezydenckich, ale w każdych polskich wyborach. Choć nie mieszkamy w Polsce, nasze serca ciągle biją dla Ojczyzny. Udział w wyborach podtrzymuje więź z krajem oraz umacnia zainteresowanie sprawami polskimi.

Marcin Żmudzki

Tłumacz języka polskiego, konsultant ds. IT, wieloletni działacz polonijny.

W czasie pandemii wybory powinny być odłożone na późniejszy termin zgodnie z artykułem Konstytucji RP mówiącym o stanach nadzwyczajnych. Głosowanie korespondencyjne jest bezpieczniejsze, inaczej wyborcy staliby w długich kolejkach do lokali. Ale na wysokie ryzyko narażeni są i tak członkowie komisji wyborczych przebywający w zamkniętych pomieszczeniach z innymi osobami. W USA obostrzenia powoli się rozluźniają, ale nie wszędzie, i już się mówi o tym, jak te rozluźnienia powodują nową falę zakażeń.

Abstrahując od pandemii, głosowanie korespondencyjne jest wspaniałym rozwiązaniem dla polskich obywateli mieszkających w USA w miejscach odległych o setki kilometrów od najbliższego konsulatu lub obwodowych komisji wyborczych. W kraju tak rozległym głosowanie korespondencyjne (a kiedyś może przez Internet) jest najbardziej praktycznym rozwiązaniem. Dodam, że ułatwienie głosowania Polakom rozproszonym po kraju i tym, którzy nie mieszkają w tradycyjnie polskich dzielnicach paru amerykańskich miast, zmieniłoby statystykę demograficzną polskich wyborców w USA, bo zwiększyłby się odsetek osób lepiej wykształconych, pracujących na wyższych stanowiskach, bardziej samodzielnych. Tradycyjny system organizowania komisji przy parafiach w Chicago faworyzuje czytelników „Gazety Polskiej” i podobnych im wyborców, którzy w dużych skupiskach polonijnych są dosyć dobrze zorganizowani.

Amerykańska Polonia to wielomilionowa grupa etniczna, składająca się w większości z urodzonych w USA Amerykanów pochodzenia polskiego i setek tysięcy Polaków urodzonych w Polsce, ale przybyłych do USA kilkadziesiąt lat temu. Wśród polskich imigrantów jest natomiast środowisko zagorzałych i bardzo aktywnych zwolenników PiS i Konfederacji, a nawet o nastawieniach typowych dla Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Niestety ci ludzie w wielu miejscach wywierają dominujący wpływ na główną organizację starej Polonii, czyli Kongres Polonii Amerykańskiej. Sympatycy pozostałych ugrupowań są stosunkowo słabo zorganizowani. Podczas gdy polscy konserwatyści i narodowcy dysponują wieloma organizacjami, osoby o poglądach bardziej liberalnych i lewicowych komunikują się głównie za pomocą mediów społecznościowych. Z tego środowiska na razie wyrosły tylko dwie organizacje: Polish Freedom Network i Obywatelski NYC. Środowiska te liczą się w tysiącach ludzi.

Na polskie wybory prezydenckie w USA zarejestrowało się około 80 tysięcy polskich obywateli. Tak długo, jak Konstytucja RP gwarantuje prawo do głosowania polskim obywatelom przebywającym za granicą, polska ordynacja wyborcza musi być sformułowana tak, żeby Polonia mogła głosować. Coraz większa liczba obywateli wyjeżdża z Polski na krótkie pobyty za granicą. Głosowanie korespondencyjne jest dla nich potrzebne i byłoby przydatne również w kraju. Najprostszym rozwiązaniem byłoby głosowanie korespondencyjne z wysyłką listów z kartami do głosowania do jednego punktu zbiorczego. 

Jeśli chodzi o Polaków, którzy przebywają poza krajem wiele lat, ich udział w polskich wyborach jest symboliczny. Wśród Polonii sympatie polityczne są podzielone tak jak w Polsce. Przewaga kilkudziesięciu tysięcy głosów na rzecz któregoś z kandydatów będzie miała zawsze minimalny wpływ na wyniki wyborów prezydenckich w Polsce, w porównaniu z milionami głosów oddanych w kraju. Mówienie, że Polonia zadecyduje o tym, kto zostanie prezydentem RP, jest tak samo niedorzeczne, jak mówienie, że o wyborze prezydenta zadecyduje, powiedzmy, Sanok czy Nowy Dwór Mazowiecki. Od minimalnego wpływu na wyniki polskich wyborów ważniejsze jest, że Polska korzysta — a mogłaby korzystać o wiele więcej — z tego, że setkom tysięcy Polaków mieszkających na emigracji zależy na dobru Polski.

Jacek Michalik

Prezes Koła Ruch Narodowy Londyn, p.o. ambasadora RN w Wielkiej Brytanii.

Cieszę się, że po raz pierwszy przedstawiciel Ruchu Narodowego, reprezentant Krzysztofa Bosaka kandydata Konfederacji na Prezydenta RP zawitał do „Tygodnia Polskiego”. 

Z uwagi na ogromną frekwencję wyborczą w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, konsulowie R. Gromski i T. Balcerowski wykonali wspaniałą pracę, pomagając zarówno mnie, jak i innym przedstawicielom Konfederacji w otwieraniu nowych obwodowych komisji wyborczych w Wielkiej Brytanii. Niestety, obecne realia związane z zachorowalnością na Covid-19 pozwoliły na utworzenie tylko jedenastu OKW. Cała ta sytuacja poniekąd wymusiła na rządzie RP wprowadzenie zmiany sposobu głosowania w nadchodzących wyborach. Dla osób mieszkających za granicą głosowanie korespondencyjne jest idealnym rozwiązaniem, postulowanym już wcześniej przez Krzysztofa Bosaka. Wiele osób nie ma pojęcia, jak się zarejestrować do spisu wyborców za granicą. Wraz z innymi działaczami Konfederacji przekazujemy tę informację we wszystkich dostępnych mediach społecznościowych i rozwiązujemy problemy, jakie napotykają wyborcy.

Bardzo istotną pracą, jaką tu wykonujemy, oprócz przedstawiania punktów programowych Krzysztofa Bosaka często skierowanych bezpośrednio do polskich emigrantów, jest uświadamianie Polonii, jak bardzo ważny jest jej głos. Jest to nasz obowiązek i prawo gwarantowane nam w konstytucji. Prawo, dzięki któremu mamy wpływ na wydarzenia i losy naszego kraju. Serca Polaków bez względu na adres zamieszkania pozostają w Polsce, mamy tam rodziny, przyjaciół, domy, płacimy tam podatki, martwimy się o los naszej Ojczyzny.

Przypomnę tylko, że Krzysztof Bosak jako pierwszy kandydat zwrócił uwagę na to, jak ważne są głosy Polonii. Na zakończenie – krótki cytat z przemówienia Krzysztofa Bosaka z okazji święta polskiej flagi: „Jesteśmy jednym Narodem ponad granicami. Granice państwowe oczywiście istnieją, natomiast musimy szanować prawa Polaków, niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Musimy o nich dbać, musimy o nich pamiętać, musimy ich włączyć w naszą debatę parlamentarną również poprzez realizację postulatu stworzenia polonijnych okręgów wyborczych”.

Tomasz Borkowy

Aktor, działacz polonijny, promotor kultury polskiej na festiwalu w Edynburgu. W Wielkiej Brytanii od 1982 roku.

Przyjechałem do Wielkiej Brytanii w sierpniu 1982 roku, po tym, jak w czasie stanu wojennego serial „Dom”, w którym grałem Andrzeja Talara, został wstrzymany. Przez wiele lat brałem czynny udział życiu londyńskiej Polonii. Po przeprowadzce do Edynburga przez 26 lat promowałem polską kulturę na najstarszym i największym festiwalu sztuki na świecie.

Starając się współpracować z instytucjami w kraju, zauważyłem, że polscy politycy traktują Polonię niewiele lepiej niż władze PRL. Mimo obietnic w nowej Polsce partie każdego koloru traktują Polonię serio głównie przed wyborami i w zależności od partyjnych potrzeb. Wiedząc, że większość Polonii będzie głosowała na kandydata opozycji, PiS robi wszystko, żeby utrudnić Polonusom udział w wyborach. Oczywiście wybory korespondencyjne mogły być ułatwieniem, ale nie w tej strukturze organizacyjnej. Ten korespondencyjny system ma na celu uniemożliwienie głosowania jak największej liczbie zagranicznych wyborców.

Nie tylko skrócony czas na rejestrację, ale również niezmiernie krótki czas na wysłanie przez konsulaty pakietów wyborczych i odesłanie ich przez wyborców w czasie pandemii, jest po prostu śmieszny. W normalnych warunkach potrzebne jest minimum trzy tygodnie. Na dodatek zmniejszenie obwodów wyborczych w Wielkiej Brytanii z 320 w 2019 do 169 (w Szkocji z dwunastu do dwóch i to tylko w Edynburgu) jest następnym utrudnieniem.

Mimo tych trudności w samej Szkocji zarejestrowało się ponad 15 tysięcy wyborców, o 5 tysięcy więcej (50 proc.) niż w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. To samo jest w innych częściach Zjednoczonego Królestwa. To historyczny rekord i zwycięstwo liberalnego myślenia brytyjskiej Polonii. Te wybory są niezmiernie ważne, bo zwycięstwo kandydata z opozycji doprowadzi wreszcie do wstrzymania totalitarnych zapędów PiS-owskiej koalicji i rozpocznie odbudowę pozycji Polski w świecie.

Żyjemy w globalnej wiosce i geograficzna przynależność narodowa nie ma już znaczenia. Polska jest także tam, gdzie są Polacy. Polacy mają duży wkład w intelektualne, ekonomiczne i polityczne życie społeczności, w których mieszkają. Nasze pozytywne działania budują dobry wizerunek Polski na świecie. Jesteśmy więc naturalnymi ambasadorami naszego kraju, jednak Polonia nie jest dobrze wykorzystywana przez polskie władze.

Uważam, że obywatele polscy mieszkający za granicą nie tylko powinni mieć prawo wyborcze, ale również muszą wreszcie mieć własną reprezentację w polskim parlamencie. Jest nas wiele milionów i wraz z naszymi dziećmi, wnukami i obcokrajowymi małżonkami, żonami i partnerami stanowimy ogromny potencjał dla przyszłości Polski. Historycznym przykładem niech będzie artysta emigrant Ignacy Paderewski, który doprowadził do uznania przez Stany Zjednoczone prawa naszego kraju do istnienia jako „zjednoczona, niezależna i autonomiczna Polska”.

Wojciech Białek

Prezes organizacji Together-Razem. W Irlandii od 15 lat. 

W ostatnich latach Centrum Together-Razem w Cork udostępniało swój lokal na potrzeby wyborów i mieściła się tutaj Obwodowa Komisja Wyborcza, do której przyjeżdżali Polacy na wybory. W związku z tym wiele osób od maja składało swoje zapytania odnośnie procedur wyborczych. Niestety z uwagi na pandemię oraz delikatnie mówiąc „zamieszanie” związane z majowymi terminami, sami nie wiedzieliśmy, co będzie.

Myślę, że korespondencyjna forma wyborów jest najbardziej realna i spotkała się z dużą akceptacją ze strony Polaków w Irlandii, co widać po liczbach osób zarejestrowanych ponad 22 tysiące zarejestrowanych. To niewątpliwy rekord w historii głosowań w Irlandii. Ostatnio tak duże zainteresowanie polskimi wyborami miało miejsce 13 lat temu, kiedy do głosowania w wyborach parlamentarnych chętnych było 21 333, a potem w prezydenckich w 2010 – 20 403.

Ponadto brałem aktywny udział w organizowaniu komisji wyborczych od roku 2007 i mam informację od wyborców, że preferowany był jednak system głosowania osobistego. Kilka osób wyrażało w wiadomościach na Facebooku kierowanych do naszej organizacji zaniepokojenie czy głosy dotrą na czas z uwagi na opieszałość poczty irlandzkiej. Pojawiły się też wyrazu nieufności w stosunku do danych adresowych. Osoby obawiają się, co się stanie z ich adresami zamieszkania w Irlandii po procesie wyborczym.

Jeśli mogę na koniec wyrazić swoje zdanie, myślę, że ustawodawca w Polsce mógłby szerzej przyjrzeć się możliwości głosowania zdalnego, np. z użyciem Profilu Zaufanego.

Urszula Bertin

Freelancerka teatralna i muzyczna, działaczka Dziewuchy Berlin i Pulse of Europe. W Niemczech od 1997 r.

Wybory korespondencyjne są bardzo praktycznym uzupełnieniem osobistych wyborów. Przede wszystkim zapewniają ich „powszechny charakter” poprzez ułatwienie udziału w wyborach osobom starszym, chorym i niepełnosprawnym. Zakładając, iż wybory korespondencyjne odbywają się przy zachowaniu wszystkich zasad demokracji, jest to niesłychanie ważna forma, która pozwala wszystkim obywatelom decydować o przyszłości własnego państwa, a tym samym się z nim identyfikować.

Jak w każdym innym kraju problemem niemieckiej Polonii jest pandemia. Regulacja wyborcza jest jasna i konkretna, nasuwa się pytanie, czy nasza rzeczywistość jej sprosta, a konkretnie poczta, która nie do końca sprawnie pracuje – czy zdąży dostarczyć na czas przesyłki i czy wyborcy zdążą je na czas odesłać. Na razie nie mamy alternatywy, na przykład dostarczenia ich osobiście do konsulatu.

Moim zdaniem zainteresowanie wyborami mogłoby być większe. W Niemczech do głosowania zgłosiło się ponad 46 tys. wyborców. To niewiele. A są to wyjątkowo ważne wybory. Sytuacja w kraju jest straszna, łamana jest konstytucja, demokrację depcze się butami, łamane są notorycznie prawa człowieka (podpisana przez prezydenta Dudę Karta Rodziny, wykluczająca społeczność LGBT+, ciągłe próby ograniczania praw kobiet, przykładów jest wiele). Czas z tym skończyć, a pierwszym ważnym krokiem będzie wybór nowego prezydenta.

Udział w wyborach to obywatelski obowiązek Polonii. Chcemy mieć wpływ na rozwój polityczny kraju. Jesteśmy wszak ambasadorami naszej Polski, polskiej kultury, pielęgnujemy pamięć o wielkich Polakach, o naszej Ojczyźnie. Nie jesteśmy fizycznie w Polsce, ale duszą i sercem tak. Może to naiwne i romantyczne stwierdzenie, jestem jednak przekonana, że wielu rodaków zgodzi się ze mną.

Agnieszka Wierzbicka

Feministka, prawniczka, doradczyni podatkowa. W Hiszpanii od dwóch lat.

W Hiszpanii zarejestrowało się na wybory prezydenckie około 6,5 tys. osób (8 proc. hiszpańskiej Polonii).

Wybory korespondencyjne to rozwiązanie idące w dobrą stronę. Żeby zagłosować osobiście, Polonia musi niejednokrotnie udać się w czasochłonną i kosztowną podróż. W dobie komunikacji elektronicznej głosowanie osobiste nie ma racjonalnego uzasadnienia. Jednak głosowanie na odległość, a w kolejnym kroku e-głosowanie, trzeba dobrze przygotować. Powiedzieć, że wybory prezydenckie za granicą zostały źle przygotowane, to nic nie powiedzieć. Zorganizowano je podczas faktycznego stanu klęski żywiołowej. Z tego powodu nie zostały przecież przeprowadzone wybory 10 maja 2020 r. Zakres naruszeń konstytucji RP jest porażający.

W Hiszpanii powstały dwa okręgi wyborcze w Madrycie i jeden w Barcelonie. Można głosować wyłącznie korespondencyjnie. Personel ambasad nie dysponuje wystarczającą wiedzą, czemu trudno się dziwić. Nie zawsze działają linki potwierdzające proces rejestracji, a dodzwonić się jest trudno. Brakuje infolinii, gdzie można by uzyskać wsparcie. A jak mają sobie poradzić z rejestracją osoby nieobsługujące komputera? Od 30 kwietnia prowadzimy korespondencję na temat wyborów z przedstawicielami Senatu i Sejmu, MSZ oraz posłami partii Jarosława Gowina. Niestety, o ile w Senacie nasze apele zostały wzięte pod uwagę, o tyle Sejm podjął decyzje, które praktycznie uniemożliwiają nam udział w wyborach prezydenta RP. Skierowaliśmy też list otwarty do premiera RP, w którym domagaliśmy się dymisji ministra odpowiedzialnego za organizację wyborów, wyrażającego się z lekceważeniem o problemach, z jakimi borykają się wyborcy za granicą.

Zakładając, że uda się nam zarejestrować do wyborów, terminowe odesłanie pakietu wyborczego będzie graniczyć z cudem. Pomijając wydłużony czas działania poczty, Hiszpania wyjątkowo hucznie świętuje Fiesta de San Juan. Można przyjąć, że 24 czerwca przesyłki przeleżą na poczcie. Podobnie jak w Londynie, w Hiszpanii nie można głosów „odnieść” osobiście do komisji. Możemy odesłać kilka pakietów wyborczych w jednej kopercie kurierskiej, co jest kroplą nadziei w morzu złych wiadomości. Nie musimy płacić za wysłanie każdego pakietu oddzielnie. Konieczność takiego zaangażowania w wyborach jest skandalem, biorąc pod uwagę standardy demokratyczne. A są to wybory niezmiernie ważne. Bierzemy udział w zdefiniowaniu Polski na kolejne lata, może nawet dziesięciolecia. Od 2016 r. ma miejsce systematyczne niszczenie standardów demokracji w Polsce. Dalsze utrzymanie większości sejmowej i obsadzenie urzędu prezydenckiego przez przedstawicieli jednej partii, która ma za nic standardy państwa prawa, może doprowadzić do braku obecności Polski w Unii Europejskiej. Musimy temu przeciwdziałać.

Polonia powinna głosować. Jesteśmy wielomilionową grupą naturalnych ambasadorek i ambasadorów Polski. W naszym wspólnym interesie jest to, aby z Polską identyfikowało się i sympatyzowało jak najwięcej osób na całym świecie. A że nie płacimy w Polsce podatków? Polonia praktycznie nie korzysta z polskiej infrastruktury. Do tego często jeździmy do Polski i wydajemy tam pieniądze zarobione poza krajem. Mimo mieszkania za granicą wciąż jesteśmy obywatelkami i obywatelami Polski, a obowiązujące przepisy dają nam prawo głosowania.

Anna Mensah

W Ghanie od 2014 roku.

W sobotę byłam z siebie mega dumna, bo zarejestrowałam nas rodzinnie na wybory. Bo skoro jest taka możliwość, to trzeba głosować, szczególnie że jest, jak jest. Wszystkie ręce na pokład i te sprawy.

Dzisiaj ta radość i duma mocno mi opadły. Wystarczyło sprawdzić logistykę.

W Ghanie nie ma obwodowej komisji wyborczej. Karty do głosowania należy wysłać do konsulatu w Nigerii, a przesyłka musi najpierw być wysłana z konsulatu i dotrzeć do mnie. Jeszcze go nie dostałam, ale nawet gdybym dzisiaj wysłała swój pakiet wyborczy do Abudży, nie ma szans, aby dotarł do konsulatu 2 dni przed wyborami, czyli 26 czerwca. Kurier DHL to jedyna opcja, konsulat będzie wysyłał pakiety DHL i tak też będziemy je odsyłać. Przesyłka 0,5 kg kosztuje z Akry do Abudży 165,40 GHC (ok. 112 złotych, ok. 25 funtów). To wszystko czyni udział w głosowaniu mało realnym. Takie więc mamy oto wybory: tajne, równe i powszechne.

My w Ghanie bardzo walczyliśmy o to, żeby w ogóle móc głosować. Pandemia zaskoczyła nas w momencie, kiedy w końcu, po raz pierwszy od zamknięcia ambasady w Akrze mieliśmy obiecaną możliwość zorganizowania komisji obwodowej na miejscu. Czuliśmy się zawiedzeni tym, że przez wirusa to nie było możliwe, ale też oczywiście rozumieliśmy sytuację. Możliwość głosowania korespondencyjnego, pomimo wątpliwości co do tajności i powszechności (chociażby ze względu na koszty) przyjęliśmy z nadzieją, natomiast teraz, jak patrzę na to wszystko od strony organizacyjnej, to czuję się po prostu oszukana przez państwo, bo to są przecież markowane działania – przecież podobne problemy będą miały też osoby mieszkające w krajach europejskich.

A czemu chcemy głosować? Wielu z nas żyje na raz w dwóch miejscach, ma dwa domy, za które czujemy się odpowiedzialni. Chcemy głosować po prostu dlatego, że chcemy mieć możliwość nadal uczestniczenia w życiu kraju, który nadal jest naszym domem. Chcemy, aby nasze dzieci miały możliwość powrotu do kraju, w którym będzie „normalnie”. Z tego, co wiem, w okręgu wyborczym w Abudży zarejestrowało się do wyborów około 100 osób – to bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że wiele osób wyjechało w obliczu pandemii, a sporej części po prostu nie stać na wydanie kilkuset cedi na przesyłkę wyborczą.

(nazwisko zmienione na prośbę rozmówczyni, do wiadomości redakcji)

Daria Miura

Projektantka, dyrektor kreatywny, wiceprzewodnicząca polonijnego Stowarzyszenia Japolonia. W Japonii od 1997 r.

Biorąc pod uwagę dostępność, przeprowadzenie wyborów metodą korespondencyjną jest dobrym rozwiązaniem dla japońskiej Polonii. Natomiast niejasnym jest dla nas kontekst przejrzystości i uczciwości zliczania głosów etc. Głosowanie internetowe byłoby w tym przypadku i prostsze logistycznie i pozbawione wszelkich podejrzeń.

Największym problemem Polonii rozsianej po całej Japonii zawsze była dostępność wyborów. Osobiście można głosować wyłącznie w Ambasadzie RP w Tokio. Tylko nieliczni mogą pozwolić sobie na dojazd, który poza aspektem czasowym jest bolesny finansowo. Na przykład bilet na pociąg Osaka-Tokio (w dwie strony) to około 1000 zł. Dla Polonii z Hokkaido czy Okinawy to już wyprawa na Księżyc!

Tymczasem Polonii z okręgu Kansai (Osaka, Kobe, Kioto, Nara) właśnie odebrano niedawno powstały okręg wyborczy mieszczący się w siedzibie Konsulatu Honorowego w Kobe. Po wielu latach starań nasze Stowarzyszenie Japolonia doprowadziło do zatwierdzenia drugiego po Tokio okręgu wyborczego tuż przed ostatnimi wyborami do Sejmu i Senatu w 2019 r. Teraz z niejasnych przyczyn (dysponujemy dowodami na nierzetelność tudzież działanie na szkodę przez konsulat tokijski w tej kwestii) zabrano nam możliwość głosowania w Kobe.

Zainteresowanie japońskiej Polonii udziałem w wyborach jest ogromne, zwłaszcza po naszych staraniach o okręg wyborczy w Kobe. Zaobserwowaliśmy ogromne zaktywizowanie Polonii w kwestii wyborów i ogólnie w związku z sytuacją polityczno-społeczną w Macierzy. Obserwujemy fantastyczną wręcz mobilizację wśród tutejszych Polaków. W ostatnich wyborach była ogromna, prawie 90-proc. frekwencja (pośród zarejestrowanych).

Uważam wybory prezydenckie 2020 za wyjątkowo ważne, jeśli nie najważniejsze! Od nich zależy nasza przyszłość w Polsce i na świecie. Jesteśmy w historycznie przełomowym momencie.

Oczywiście, że Polonia powinna mieć prawo głosu. Nie widzę tutaj miejsca na żadne wątpliwości. Jesteśmy Polakami bardzo kochającymi swój kraj. To, że mieszkamy poza jego granicami, nie umniejsza miłości do niego, a wręcz ją potęguje.

Anna Traczewska

Dziennikarka i blogerka, autorka dwujęzycznego bloga PLorIT.wordpress.com. We Włoszech od 20 lat.

We Włoszech planowane wybory prezydenckie na maj 2020 roku, miały odbyć się tradycyjnie w siedzibach ambasady i konsulatów w Rzymie i Mediolanie. Obywatele polscy mieli dostęp do elektronicznej platformy, na której mogli zgłosić swój udział i przybycie do trzech obwodów na terenie Półwyspu Apenińskiego.

Kilka tygodni temu ogłoszenie przeprowadzenia wyborów dnia 28 czerwca, zmieniło również formę głosowania na tylko i wyłącznie drogą korespondencyjną. Decyzja zapewne została podjęta na podstawie danych informujących o sytuacji epidemicznej. Włochy to jeden z pierwszych krajów, bardzo dotkniętych koronawirusem. Najbardziej narażone na zakażenia były i nadal są regiony północne. Na pewno ograniczenie przemieszczania się obywateli polskich w celu osobistego głosowania, zredukuje prawdopodobieństwo zarażeń.

W poprzednich wyborach, 5 lat temu, wiele osób głosowało już systemem korespondencyjnym, więc nie będzie to nowością. Każdy Polak uprawniony do głosowania już na początku czerwca mógł uaktualnić swoje zgłoszenie do obwodu wyborczego (dokonanego już na termin majowy), ale mógł również zarejestrować się ex novo. Do dyspozycji jak zawsze i w pełnej gotowości stanęły wydziały konsularne. Do dnia 16 czerwca służyły pomocą w rejestracji, a teraz pracują nad rozesłaniem pakietów wyborczych.

Obecnie na portalach społecznościowych możemy zaobserwować jedynie dylemat Polonii, czy Polacy żyjący poza granicami kraju powinni głosować, czy też nie. Zdania są podzielone.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_