22 czerwca 2020, 16:01
Siedem pytań: Lidia Tułacz, kontroler finansowy, biomasażystka; marzy o domku w Walii
Kontroler do spraw finansowych w firmie zajmującej się systemami hydraulicznymi i pneumatycznymi. Dodatkowo współpracuje jako księgowa z biurem rachunkowym oraz prowadzi zabiegi leczniczo-upiększające. Pochodzi z Pabianic, od 2006 roku mieszka w Anglii – najpierw w Birmingham, później w Wolverhampton i Shrewsbury, a od pięciu lat ponownie w Birmingham. Posiada certyfikaty z księgowości oraz dyplomy w zakresie biomasażu, akupresury i zabiegów zdrowotnych. Znak zodiaku – Koziorożec.

 

Życiowe motto…

Wymienię dwa: „Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów” oraz „Czyń dobro przyjaciołom, żeby ich zachować, a wrogom, aby ich pokonać”. Życie składa się z drobnych dobrych uczynków, dlatego regularnie oddaję krew, nie marnuję jedzenia i wody, staram się być miła oraz pomocna dla innych. A na mojej twarzy często gości uśmiech.

 

Kolor…

Tęczowy. Kojarzy mi się z otwartością, spontanicznością, nadzieją, a także z wróżbami, o których opowiadała mi kiedyś babcia. Tęcza miała zwiastować poprawę pogody i koniec kłopotów, a pijąc z jej źródła można się było zamienić w kogoś innego. Z kolei na jej końcu podobno znajdował się garnek pełen pieniędzy. Co prawda te ostatnie nigdy specjalnie mnie nie interesowały, ale możliwość obserwacji tęczy, kiedy pojawiała się na niebie, zawsze była bardzo ekscytująca. Czułam, że jest jak most, który prowadzi do lepszego życia.

 

Potrawa…

Rosół z koguta albo gołębia – z lubczykiem, świeżą, zerwaną w ogrodzie włoszczyzną oraz ręcznie robionym makaronem. A wszystko ugotowane z pasją i miłością przez babcię bądź mamę na węglowym piecu. Do dziś z sentymentem wspominam ten smak z czasów dzieciństwa. Natomiast najbardziej nietypowe potrawy, jakie jadłam, to ikra z jeżowca podana na liściu bananowca z ryżem i mizerią w Singapurze oraz sfermentowany rekin na Islandii. Nie powiem, że byłam nimi oczarowana, ale zawsze to coś innego.

 

Marzenie…

Domek w zacisznym miejscu – z kominkiem, salonem oraz widokiem na ogród pełen kwiatów i warzyw. Lubię połączenie morza i górzystej okolicy, dlatego kiedy 12 lat temu po raz pierwszy pojechałam do Walii pomyślałam, że właśnie tam chciałabym kiedyś zamieszkać. Kto wie, może tak się stanie, ale tylko pod warunkiem, że raz na jakiś czas będę mogła odwiedzać moje ulubione miasto, jakim jest Londyn.

 

Chwila…

Narodziny córki, które nadały mojemu życiu inny wymiar. Sprawiły, że mimo bycia samotną matką musiałam być silna, niezależna, odpowiedzialna. Przestałam istnieć jako „ja”, za to pojawiło się „my”. Od tamtej pory wiele decyzji podejmowałam pod kątem Magdaleny, w tym tę o pozostaniu w Anglii – myśląc o jej edukacji i większych szansach na przyszłość. Obecnie córka ma 29 lat, jest wykształconą, niezależną finansowo, a przede wszystkim charyzmatyczną i empatyczną kobietą. Jestem z niej bardzo dumna ciesząc się, że trud wychowawczy nie poszedł na marne.

 

Lektura…

Saga kryminalna o wsi Lipowo. Składa się z 11 części, z których na razie przeczytałam 6, a zainteresowała mnie ze względu na głębokie, psychologiczne portrety bohaterów, ciekawe opisy ich codziennego życia oraz wartką akcję. Autorka, Katarzyna Puzyńska, jest barwną osobą. Z wykształcenia psycholog, wegetarianka od 11. roku życia, kiedyś grała w zespole muzycznym na basie. Co więcej, trenowała jeździectwo, natomiast obecnie biega codziennie 11 kilometrów.

 

Hobby…

Odkrywanie świata. Byłam w wielu niezwykłych miejscach – nurkowałam w Egipcie, zwiedzałam atrakcje Meksyku, chodziłam po dżungli na Dominikanie, tańczyłam w rytmie salsy na Kubie. W Hawanie miałam przygodę z jaszczurką, która skoczyła mi na głowę i muszę przyznać, że te gady chyba mnie lubią, bo zagościły też w moim pokoju podczas pobytów w Singapurze i na wyspie Bali. Mam nadzieję, że przyszły rok uda mi się powitać w Australii albo Nowej Zelandii…

 

 

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_