28 lipca 2020, 10:00
Andrzej Stasiuk: „Kucając”
Nachyl się, przykucnij. Tylko z tej perspektywy, blisko ziemi, możemy mierzyć się ze światem. „Kucając” to refleksja nad naszym miejscem w przyrodzie. Stasiuk pochyla się nad fauną i florą, rozkłada świat na czynniki pierwsze. Nie stawia człowieka na pierwszym miejscu; wręcz przeciwnie – jesteśmy bezbronni względem potężnej siły natury. W jego wizji świata nie ma zuchwałości i chciwości, jest za to pokora, wdzięczność. Bo przecież jesteśmy zwierzętami, chociaż ze wszystkich sił staramy się o tym zapomnieć. (…) A jesteśmy bydlętami i czasem powinniśmy zakosztować ciszy i samotności. Takiej, jakiej doświadcza zwierzę, które nie wie, że się narodziło, i nie wie, że umrze. Staje o świcie naprzeciw świata i nie ma pojęcia, że ktoś oprócz niego jeszcze jest – pisze autor w ostatnim opowiadaniu.

Na zbiór składają się 34 teksty, często pozbawione fabuły – opowiadania, eseje lub coś pomiędzy. Ta krótka, bo licząca zaledwie 120 stron książka, to klasyczna „stasiukowszczyzna”. Widać, że autor „Grochowa” najlepiej czuje się właśnie w tych krótkich prozach, z pogranicza reportażu i doświadczenia autobiograficznego.
W czasie lektury stali czytelnicy pisarza odnajdą fragmenty przemycone we wcześniejszych dziełach autora. „Kucając” rozwija te wyimki, stając się przepięknym hołdem złożonym naturze. Rozważania o roślinach i zwierzętach zamieniają się w rozważania o człowieku, o przemijaniu, życiu i śmierci.
Czytamy o odejściu ukochanej suki, chorobie kota, rozmowach z owcami. Nie ma złości, jest pogodzenie się z żywiołem. Dzikie zderza się z oswojonym. Są też, typowe dla Stasiuka, podszyte melancholią refleksje nad Europą Środkową, cywilizacją, konsumpcjonizmem. Współzależności pomiędzy pamięcią, wyobraźnią i przestrzenią. Wolę przeszłość, mówi Stasiuk i nie bawi się w przewidywania, co będzie.
To teksty z drogi i z domu. Jesteśmy na rumuńskiej wsi Rășinari, miejscu urodzenia Emila Ciorana, w Czarnem, Warszawie, Beskidzie Niskim. Niby nic wielkiego – wschód słońca, oszronione czubki drzew, narodziny owiec. Wszystko toczy się naturalnym rytmem, pory roku, umieranie i odradzanie. Stasiuk, który sam przeprowadził się w góry i do najbliższego sąsiada ma pięć kilometrów, próbuje zaszczepić w nas ideę slow life. Udaje mu się to.
Chociaż napisane prozą, „Kucając” przypomina lirykę. Niesamowicie uważne, przenikliwe refleksje pisane przepiękną polszczyzną. Pełne tęsknoty za prostym życiem. Esencja twórczości Andrzeja Stasiuka.

Monika Mańka

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_