05 sierpnia 2020, 10:00
Siedem pytań: TERESA OPIAŁA
Stylistka, fryzjerka, artystka. Dwukrotna laureatka francuskiej oraz polskiej edycji prestiżowego konkursu „L’Oréal Colour Trophy”, zdobywczyni nagrody „Best in region London” oraz wyróżnień w 14 międzynarodowych konkursach. Pochodzi z Chrzanowa w Małopolsce, od sześciu lat mieszka w brytyjskiej stolicy. Ukończyła szereg kursów i szkoleń, między innymi Toni&Guy, stylizacji, przedłużania włosów, upięć i koków. Znak zodiaku – Rak.

Życiowe motto…

„Ważne, że żyjesz w zgodzie ze sobą, nikogo nie udajesz, przed niczym nie uciekasz. Kiedy jesteś tego świadomy i kochasz ten stan, jesteś szczęśliwy”. Pod tymi słowami Beaty Pawlikowskiej, które usłyszałam kilka lat temu od córki, podpisuję się obiema rękoma, gdyż idealnie opisują moje podejście do życia. Jeśli coś robię, zarówno zawodowo, jak i prywatnie, to na maksa, całą sobą. Nie znoszę fuszerki i półśrodków.

Chwila…

Śmierć mojej ukochanej mamy, która zmarła sześć lat temu. Długo nie potrafiłam się po tym pozbierać, gdyż jako jedynaczka byłam z nią bardzo związana, zawsze mogąc liczyć na pomoc i wsparcie z jej strony. Wtedy dotarło do mnie jak kruche jest życie i że powinniśmy z niego korzystać tu i teraz, bo jutro może być już za późno.

Inną ważną chwilą była ta, kiedy w 2002 roku dostałam list informujący mnie o przyjęciu do Wielkiego Fryzjerstwa Francji, organizacji kreującej światowe trendy w tej branży. Zaskoczenie przeplatane radością było ogromne.

Co mnie denerwuje…

Brak szacunku dla drugiego człowieka, czarnowidztwo, pesymizm. Staram się trzymać na dystans w stosunku do osób, które z natury są dwulicowe i źle nastawione do otoczenia, gdyż takie kontakty odbierają dużo energii.

Pięć lat temu byłam na wycieczce w Kenii i nie mogłam zrozumieć obojętności moich towarzyszy podróży na biedę tamtejszych dzieci. Pomimo że byli zamożnymi ludźmi, to tylko w rozmowie okazywali współczucie. Byłam tym bardzo rozczarowana, a jednocześnie zniesmaczona, gdyż sama staram się pomagać potrzebującym.

Muzyka…

Lubię różne gatunki, w zależności od nastroju. Klasyka (Chopin, Vivaldi) staje się natchnieniem, kiedy rysuję, kompozycje filmowe Ennio Morricone wyzwalają wiele emocji, a Shade w swoich piosenkach doskonale oddaje uczucia. Z kolei utwór „Mamo” w wykonaniu Edyty Górniak zawsze kojarzy mi się z moją kochaną mamusią.

Marzenie…

Mieć przy sobie bliskich mi ludzi i wspólnie z nimi cieszyć się życiem. Natomiast jednym z najbliższych celów jest wyprawa na Dominikanę. Tę podróż od dawna planowałam z moją serdeczną przyjaciółką, która niestety w ubiegłym roku, po długiej chorobie i walce z rakiem, odeszła od nas. Tego marzenia już razem nie zrealizujemy, ale polecę tam z pamięcią o niej.

Hobby…

Moja praca. Zarówno ta codzienna, w salonie, jak i uczestniczenie w profesjonalnych konkursach. Pomimo tego, że fryzjerstwem artystycznym zajmuję się od ponad 25 lat, każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i przyjemnością. Zawsze mam w pamięci słowa mojego nauczyciela i mistrza Jacka Alexandra Tatomira, który powiedział mi kiedyś: „Teresa, ty w życiu nie przepracujesz ani jednego dnia, ponieważ tak kochasz to, co robisz”. I miał rację!

Lubię też obserwować relacje międzyludzkie pod kątem tego, jak poszczególne osoby różnie postrzegają świat.

Miasto…

Londyn. Kocham go za różnorodność, wielokulturowość i możliwości samorealizacji. Jest tu mnóstwo wspaniałych galerii, pokazów mody, artystycznych wydarzeń z najwyższej półki, ale najciekawsze jest to, że pomimo chaosu zatłoczonej metropolii wszystko zachowuje swój ład i porządek. Szczególnym sentymentem darzę Greenwich. Nie zapomnę wyprawy z moją starszą córką do tej dzielnicy, zwieńczonej zwiedzaniem obserwatorium. Wybrałyśmy się tam statkiem w ulewny dzień i chociaż totalnie przemokłyśmy, Natalia była urzeczona tym niesamowitym miejscem…

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_