Po raz pierwszy w swej ponad 250-letniej historii doroczna letnia wystawa sztuki współczesnej w Royal Academy of Art otwarta została z opóźnieniem. To wystawa jesienno-zimowa. W gąszczu prac, które oglądałam w internecie, dwa tematy zostały pominięte: brexit i epidemia koronawirusa.
Brak pandemii jest zrozumiały: wystawę przygotowywano wiele miesięcy wcześniej, a więc zanim wirus dał o sobie znać. Znalazłam dwie prace, które w przedziwny sposób stały się aktualne. John Gribben przedstawił młodego mężczyznę w białej T-shirt z kolorową maską dokładnie przylegającą do twarzy; praca ta nosi tytuł „Glaikit”, czyli „Bezmyślność”. Natomiast tematem obrazu Terri Broughton, nawiązującym do czasów wojennych, jest grupa dzieci w maskach przeciwgazowych. Maski są oczywiście inne niż współczesne, ale tak samo mają bronić przed zagrożeniem.
Brak brexitu na tegorocznym pokazie tłumaczę tym, że widocznie artyści doszli do wniosku „stało się i nie ma już o czym mówić”. Brexit pojawiał się na wystawach w RAC regularnie w poprzednich latach. Tematem tym zajmowało się wielu artystów, nie tylko zresztą tych wystawiających w salonach londyńskiej Akademii.
Brexit w plastyce to przede wszystkim sztuka ulicy, realizowana przez znanych artystów i amatorów. Bo trudno nie zaliczyć do sztuki ulicznej gadżetów, figur prezentujących polityków, a także licznych plakatów, transparentów itp., które towarzyszyły demonstracjom zarówno zwolenników jak i przeciwników wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Większość tych produkcji można skwitować terminem kicz, ale niektóre prezentowały dobry poziom wykonania, zapewne ich autorami byli absolwenci lub studenci szkół artystycznych.
Jak można było przypuszczać, do brexitu zabrał się Banksy, enigmatyczny twórca graffiti, których wartość idzie w miliony. W pobliżu portu w Dover na jednej ze ścian jednopiętrowego budynku namalował flagę Unii Europejskiej, czyli żółte gwiazdki na niebieskim tle; stojący na drabinie robotnik zdrapuje jedną z nich. Muzeum w Bristolu przypomniało inną z prac tego artysty z 2009 roku. To obraz przedstawiający Izbę Gmin, gdzie w ławach zamiast posłów siedzą szympanse. Po wystawie obraz trafiła do prywatnych zbiorów. Anonimowy właściciel dzieła wypożyczył je ponownie na wystawę w 2019. Później sprzedał go na aukcji za £9.879.500, dziewięciokrotnie więcej niż zapłacił 10 lat wcześniej. Ta rekordowa cena to nie tylko wzrost zainteresowania pracami Banksy’ego. Dla wielu obraz znakomicie ilustrował to, co działo się w parlamencie przez cały 2019. Przed rokiem na wystawie w RAC Banksy zaprezentował metalowe drzwi, prowadzące do komory celnej na lotnisku Heathrow (podobno są to prawdziwe drzwi, które wyrzucano podczas przebudowy jednego z terminali), na których widnieje napis „KEEP OU”, a brakujące T mała myszka próbuje użyć do złamania znajdującej się na dole kłódki. To była druga praca brexitowa Banksy’ego na wystawie w RAC. Rok wcześniej był to balon w kształcie serca z napisem „Vote Love”. Pod obrazem wymieniona została cena £350 mln, czyli tyle ile kampania Vote Leave zapowiadała, że wpłynie do kasy NHS po brexicie. Ciekawostką jest fakt, że komisja kwalifikacyjna początkowo odrzuciła tę pracę, podpisaną nieznanym nikomu nazwiskiem. Dopiero gdy kurator wystawy Grayson Perry ujawnił kto się kryje za tym pseudonimem, została przyjęta. To najlepiej pokazuje co liczy się na rynku sztuki przed wszystkim.
Sam Grayson Perry w 2017 w londyńskiej galerii Serpentine wystawił wyroby ceramiczne i kilimy, odnoszące się do podziałów wywołanych brexitem. Na wystawie znalazły się m.in. dwie ogromne wazy stojące w odległości ok. 10 m. Na jednej z nich przedstawieni są zwolennicy, a na drugiej przeciwnicy opuszczenia EU. Perry nazwał ten eksponat „Podróżą Brexitową”.
Inny słynny kontrowersyjny artysta Anish Kapoor specjalnie dla „Guardiana’ stworzył w 2019 grafikę „A Brexit, A Broxit, We All Fall Down”. Przestawia ona rozdartą przez środek Wielką Brytanie, przypominającą krater wulkanu, do której wszyscy mogą wpaść. Artysta mówi, że chodziło mu o pokazanie „czarnej dziury melancholii” wywołanej brexitem. Dzieło w moim przekonaniu nieudane.
To tylko niektóre z prac poświęconych brexitowi. Było ich także sporo na targach sztuki Freize. Większość osób mało zainteresowanych sztuką styka się z nią codziennie przeglądając gazety. To rysunki, stanowiące komentarze do bieżących wydarzeń, na ogół nie tylko dowcipne, ale i świetne od strony graficznej. Od czasu referendum 2016 wiele z nich odnosi się do brexitu i postawy polityków. Większość tych rysunkowych komentarzy jest tak złośliwa, jak rysunki Jamesa Guillay’a, który w XVIII w. kpił z rodziny królewskiej.
Współcześnie chyba nie ma żadnej dziedziny życia, którą nie zajęliby się socjologowie. Otóż w 2018 postanowili ustalić, czy istnieje zależność między postawą wobec Unii Europejskiej i sztuką. Okazało się, że zwolennicy brexitu preferują sztukę realistyczną, a antybrexitowcy wolą impresjonizm i abstrakcje. Autorzy badań dochodzą do wniosku, że brexitowcy to osoby o tradycyjnych, zachowawczych gustach. Nie znam dokładnie tych badań, ale nie jestem pewna, czy nie mamy do czynienia z zależnością pozorną. Jak pokazała większość sondaży, głosowanie za brexitem było w dużym stopniu skorelowane z niższym wykształceniem, a więc i mniejszym wyrobieniem artystycznym, co sprzyja odrzuceniu prac abstrakcyjnych, a nawet impresjonistycznych.
Julita Kin