Ta para przeszła do legendy. Podbiła serca melomanów na całym świecie, ‘from Alaska to Madagscar’ – jak mawiał Marcel Prawy, prywatny sekretarz Jana Kiepury. Rozpięła swe skrzydła sławy i twórczego rozmachu pomiędzy Europą i Ameryką, choć miłośników Marty Eggerth i Jana Kiepury nie brakowało i na innych kontynentach. Śladów ich artystycznej spuścizny można doszukać się w bardzo wielu krajach, włączając w to Rosję, Argentynę czy Japonię. Tam, między innymi, zawędrowały filmy z ich udziałem, co stanowi wielkie pole dla badaczy ich dorobku artystycznego.
Na ‘mapie’ ośrodków utrwalających i badających spuściznę polsko-węgierskiej ‘dream couple’ pojawił się silny punkt w samym sercu Europy. Jest nim wiedeński ośrodek Exil Arte, Zentrum für verfolgte Musik, którego celem jest tworzenie kolekcji poświęconych artystom uznanym w warunkach Anschluss za zakazanych.
Dwa światy
Po aneksji Austrii przez Rzeszę Niemiecką, los ‘zakazanych artystów’ podzielili również Marta i Jan. Każde z nich miało żydowską matkę. W 1938 roku wyemigrowali do Ameryki, porzucając cały swój dorobek w Wiedniu – mieście, gdzie rozpoczęli swe wielkie kariery, gdzie się poznali i wzajemnie pokochali. Co prawda, Ameryka dawała im nadzieję na przyszłość, bo Jan miał już zaproszenie na występy w Metroplitan Opera, ale Europę opuszczali na pewno z ciężkim sercem. Tu mieli wszystko, czego pragnęli, ale największy ból sprawiał fakt, że wielu z tych, których kochali, z którymi współpracowali, nie udało się uciec przed hitlerowskim reżimem. Ich losem stały się prześladowania i śmierć.
Te dwie płaszczyzny – muzycznej sławy jak ze snu i jednego z najciemniejszych rozdziałów w historii – spotykają się obecnie na wystawie pt. „My Song for You – Marta Eggerth and Jan Kiepura Between Two Worlds”. Przygotował ją ośrodek Exil Arte, działający przy Universität für Musik und darstellende Kunst Wien (MDW), ale nie byłoby tej wystawy, gdyby nie ogromne ilości memorabiliów przekazanych wiedeńskiemu centrum przez Marjana Kiepurę, syna Jana i Marty, oraz jego żonę Jane Knox-Kiepurę.
Ekspozycja „My Song for You” obejmuje plakaty, nagrania wideo, korespondencję oraz liczne pamiątki należące niegdyś do słynnej ‘pary ze snu’, ale też pozwala wejrzeć w historie około setki ich przyjaciół i kolegów ze świata kultury, jak Fritz Grünbaum, Emmerich Kálman, Erich Wolfgang Korngold, Lotte Lehman czy Billy Wilder. W tym sensie ukazuje Jana i Martę w nieco innym ujęciu niż to, do jakiego przywykliśmy. Nie tylko w świetle scenicznych reflektorów, wielkiej sławy i luksusowego życia, ale również na tle dramatów, które rozgrywały się na ich oczach, gdy cierpieli prześladowania czy wręcz ginęli bliscy im ludzie.
Do opery tysiące, na filmy miliony
Założycielem i dyrektorem ośrodka Exil Arte jest Gerold Gruber. To właśnie on, wraz z kuratorką obecnej wystawy Susanne Korbel, poznali przed trzema laty Marjana i Jane. Z tego spotkania zrodził się pomysł wyeksponowania niezliczonych pamiątek, jakie pozostały w domu Marty, niedaleko Nowego Jorku. Otwarcie wystawy odbyło się zgodnie z planem, 20 października 2020 roku, ale – w obecnych warunkach – musiało mieć w dużej części charakter wirtualny. W gmachu uniwersytetu zorganizowano bardzo kameralną inaugurację, którą rozpoczęła muzyka. Wybitny tenor Ramon Vargas wykonał z akompaniamentem fortepianu arię Cavaradossiego z I aktu „Toski” Pucciniego oraz jedną z pieśni neapolitańskich, które równie silnie kojarzą się z Janem Kiepurą. Potem nastąpiły przemówienia Ulrike Sych, pełniącej funkcję rektora MDW oraz Wolfganga Sobotki, przewodniczącego Rady Narodowej. Oboje podkreślali, że przypominanie twórców wykluczonych przez narodowy socjalizm nie tylko powiększa kulturową skarbnicę, ale jest też przestrogą dla przyszłych pokoleń przed skutkami populizmu.
Uroczystość w Wiedniu miała swoją kontynuację w postaci wideokonferencji, do której dołączyli uczestnicy z Nowego Jorku: dyrektor Austrian Cultural Forum New York (ACFNY) Michael Haider, Marjan i Jane Kiepurowie oraz ekspert operowy Ken Benson. W tej części inauguracji uwagę skierowano przede wszystkim na dorobek artystyczny Marty i Jana, na ich nadzwyczajne kreacje operowe, operetkowe i filmowe.
Jak podkreślała Jane Knox-Kiepura, taki wachlarz twórczy był w okresie międzywojnia czymś nadzwyczajnym. Gdy w filmie pojawił się dźwięk i zaczęły powstawać pierwsze produkcje z udziałem śpiewaków operowych, oparte na motywach z oper, to było to coś rewolucyjnego. Marjan Kiepura wspomniał, że jego ojciec zwykł mawiać, iż wcześniej kontakt z operą był przywilejem tylko niektórych ludzi. Na spektakle mogły chodzić tysiące, a na filmy miliony! Jan Kiepura był artystą, który pragnął dotrzeć do wszystkich melomanów. Jak wiadomo, dla tych, którzy nie byli w stanie zapłacić za bilet na spektakl, wychodził np. na balkon hotelowy albo wskakiwał na dach taksówki i śpiewał przed rozentuzjazmowanym tłumem.
Serca ze złota
Takie wspomnienia mówią o Janie wiele jako o człowieku. Z opowieści Marjana o rodzicach mogliśmy dowiedzieć się, że oboje twardo stąpali po ziemi, a serca mieli ze złota. O wszystkim można było z nimi rozmawiać, dzielić się nawet najmniejszą troską – bo tak byli otwarci na ludzi, po prostu kochali ludzi. Ci, którzy pamiętają wizyty Marty w Polsce, pod koniec XX wieku, na pewno żywo wspominają jej niezwykły urok, ogromną charyzmę, wręcz magię, jaką roztaczała podczas swoich występów i w kontaktach z ludźmi. I taka była do końca swych dni. Śmierć zabrała ją w 2013 roku, gdy miała 101 lat, choć wydawało się, że jej niegasnąca życiowa pasja i aktywność zawodowa poniosą ją jeszcze przez kolejne lata. Sama żartowała: „Sto lat życia? To za mało! Potrzebuję trzystu lat, by zrealizować wszystkie swoje plany”.
Nie było tak przez całe jej życie. Przedwczesna śmierć Jana w 1966 roku, gdy miał tylko 64 lata, była dla Marty takim wstrząsem, że za nic nie chciała już występować. Minęło dopiero kilkanaście lat, gdy za namową rodziny i przyjaciół zdecydowała się powrócić do życia w muzyce. Odbiór jej występów do końca był nadzwyczaj żywy, entuzjastyczny. Gdy miała około 90 lat, dzielono się z nią takimi wrażeniami: „Nigdy jeszcze nie słyszałam nikogo, czyj śpiew poruszyłby mnie tak głęboko” albo: „Nie sposób oddać w słowach magii, jaka płynie ze sceny podczas Pani występów. Nikt nie rozmawia, nikt się nie porusza, nikt nie śmie szepnąć słowa, bo nikt nie chce stracić nic z tej magii”.
Dzięki wystawie „My Song for You – Marta Eggerth and Jan Kiepura Between Two Worlds” mamy szansę znów zanurzyć się w tej niezwykłej aurze, jaką Marta i Jan niezmiennie roztaczali wokół siebie. Zgromadzone w ośrodku Exil Arte memorabilia związane z tą słynną parą można oglądać przez co najmniej rok, a potem kolekcja ma wyruszyć do innych miast europejskich, być może również do Nowego Jorku.
Agnieszka Okońska