16 grudnia 2020, 08:29
Siedem pytań do Katarzyny Grabki
Katarzyna Grabka, mediator policyjny i koordynator zespołu do spraw sprawiedliwości naprawczej w Essex Police. Pochodzi z miejscowości Książki w województwie kujawsko-pomorskim, od 10 lat mieszka w Chelmsford, w hrabstwie Essex. Ukończyła psychologię i kryminologię na South Bank University oraz psychologię sądową na Royal Holloway, University of London. Znak zodiaku – Ryby.

Potrawa…

Kotlet schabowy. Za każdym razem, jak przyjeżdżam do Polski, tata smaży go z fasolką szparagową i ziemniakami specjalnie dla mnie, swojej jedynej córki. Dawniej, kiedy długo nie bywałam w kraju, wyjeżdżał na powitanie na lotnisko zaopatrzony w to danie. Podróżni mieli niezły ubaw widząc jak w poczekalni wyjadam schabowego prosto z garnka.

Marzenie…

Chociaż sprawiedliwość naprawcza w Wielkiej Brytanii jest znanym sposobem rozwiązywania konfliktów, w Polsce jej zastosowanie nadal ma niewielki zasięg. Chciałabym to zmienić i rozwinąć na znacznie szerszą skalę, gdyż z doświadczenia wiem, jak bardzo pomaga to ofiarom, daje przestępcom możliwość naprawienia krzywd, jakie wyrządzili innym, a także usprawnia pracę policji i sądów.
Innym moim marzeniem jest odkrywanie świata. W dzieciństwie dostałam od przyjaciół mapę-zdrapkę naszego globu, na której odhacza się odwiedzone kraje. W wielu z nich już byłam, ale dużo jeszcze przede mną.

Co mnie śmieszy…

Zabawne sytuacje życiowe. Chociażby ta dzisiejsza, z pociągu, kiedy siedzący naprzeciwko mnie dystyngowany pan bacznym wzrokiem mierzył każdą przechodzącą osobę. Wyglądał co najmniej oryginalnie, z nierówno zapiętymi guzikami koszuli.
Uwielbiam też czarny brytyjski humor. Mogę godzinami oglądać filmy Monty Pythona czy serię „Only Fools and Horses”, którą dostałam na kasetach, jako urodzinowy prezent od mojej szefowej. W niespełna miesiąc pochłonęłam wszystkie siedem sezonów.

Życiowe motto…

„If opportunity doesn’t knock, build a door”. W pełni podpisuję się pod tymi słowami Miltona Berle’a. Nic nie przychodzi samo, nasz los wykuwamy uporem i pracą. Doświadczyłam tego na własnej skórze, jako młoda dziewczyna emigrując z ojczyzny i mieszkając w obcym kraju. Imałam się różnych zajęć, był okres, że wykonywałem trzy prace jednocześnie, żeby się utrzymać i opłacić czesne za studia, jednak, mimo chwil zwątpienia, twardo dążyłam do celu, dzięki czemu dziś mogę robić to, co lubię.

Postać…

Moja mama. Nie ma zadania, którego nie byłaby w stanie zrealizować. Jej autorytet wzrósł w moich oczach jeszcze bardziej po tym, jak wyjechałam do Anglii i nie mogłam z nią przebywać na co dzień. Z zawodu jest nauczycielką matematyki. Kiedy spotykam starych znajomych ze szkolnych lat, zawsze miło wspominają lekcje z mamą twierdząc, że to dzięki niej zrozumieli ten przedmiot. Ilość dyplomów i podziękowań w jej teczce jest tego najlepszym potwierdzeniem.

Zwierzę…
Jackson, 3-letni berneński pies pasterski. Wygląda jak niedźwiedź, zawsze walczymy o miejsce na kanapie, ale to najsympatyczniejsze stworzenie pod słońcem. Z każdym musi się przywitać i zamachać ogonem zanim pójdzie dalej. Jadąc na wakacje zawsze zabieramy go ze sobą – czy to w szkockie góry czy na działkę rodziców. Posiadanie psa ma też swoje minusy (chociażby wychodzenie na spacer o szóstej rano, kiedy leje deszcz i zimno), ale życie bez Jacksona byłoby bezbarwne.

Co mnie denerwuje…

To, jak wiele osób nie potrafi sobie poradzić z konfliktami i podejść do nich w sposób… ludzki. Niejednokrotnie mamy tendencję do wykrzyczenia swoich racji, zamiast spokojnie porozmawiać. Dobrze ilustruje to mediacja, jaką swego czasu prowadziłam pomiędzy sąsiadami, którzy nie odzywali się do siebie od pięciu lat. Okazało się, że spór miał źródło w głośno pracującej pralce i z czasem urósł do niebotycznych rozmiarów. W takich sytuacjach czasami mam ochotę krzyknąć i kazać ludziom dorosnąć…

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_