Szczepionka na wirus COVID 19 pojawiła się w Wielkiej Brytanii. Wiążą się z nią nadzieje na powrót do normalności. Dyrektorzy i właściciele firm, których personel pracuje obecnie z domu, musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy koniec pandemii oznaczać ma powrót za biurka? A może lepiej pozostawić pracowników w ich domach?
Zanim Wielką Brytanię ogarnęła pandemia ponad 1,5 mln osób pracowało w domu. W większości byli to samozatrudnieni, firmy jedno- lub kilkoosobowe. Przed letnim otwarciem, aż 60% pracowników przeszło na pracę z domu. Po początkowych trudnościach, związanych z brakiem sprzętu, potrzebą poprawienia umiejętności w posługiwaniu się programami komputerowymi itp. większość przyzwyczaiła się do tego, że wstając rano, jeszcze w szlafroku, mogą usiąść do pracy.
Zarówno wśród pracodawców jak i pracowników zdania na temat korzyści wynikających z pracy w domu są podzielone i wszystko – co oczywiste – zależy od rodzaju wykonywanej pracy, a także od osobowości zarówno pracodawców jak i pracowników. Są zawody, i jest ich bardzo wiele, które wymagają bezpośredniego zaangażowania się personelu w miejscu pracy.
Przeprowadzone badania nie dają jednoznacznej odpowiedzi co jest lepsze, zarówno z punktu widzenia pracodawcy, jak i pracownika – praca z domu, czy w biurze. Okazuje się, że około 60% pracowników uważa, że pracując w domu są bardziej wydajni. Zdaniem trzech czwartych, którzy wzięli udział w badaniach, stwierdziło, że wzrost wydajności wynika przede wszystkim z możliwości skupienia się na pracy, która nie jest niepotrzebnie przerywana przez innych. W biurze problemem są rozmowy pracowników między sobą, a także dzwoniące telefony. Na zwiększenie wydajności – zdaniem 53% – wpływają brak uciążliwych dojazdów do pracy. Jednak połowa chętnie wróciłaby do biura, choć aż 70% ma nadzieję, że pracodawcy będą elastyczni i chętniej niż było to wcześniej zezwalać na pracę z domu.
Pracodawcy są mniej entuzjastycznie nastawieni do pracy z domu swoich podwładnych. Co prawda firmy prawnicze, doradztwa finansowego, informatyczne i szeroko pojętej administracji bardzo łatwo przeszły na pracę zdalnie kierowaną, to menedżerowie różnych szczebli są zdania, że nie mogą kontrolować podległego im personelu i wcale nie są przekonani, że praca w domu sprzyja wzrostowi wydajności. Chartered Institute of Personnel and Development zapytał o to 1000 pracodawców. Jak się okazuje, 29% uważa, że praca z domu przyczyniła się do wzrostu wydajności personelu, ale 28% wyraziło przeciwną opinię, podczas gdy większość 37% uznało, że nie zauważyli żadnej różnicy.
Zwolennicy powrotu do biur to ci, którzy narzekają na samotność (około jedna czwarta pracujących z domu), a przede wszystkim na brak rozmów z innymi zatrudnionymi. W trakcie takiej niezobowiązującej wymiany zdań przy kawie, podczas lunchu, czy przerwy na papierosa rodzą się często nowe pomysły. Tego nie zastąpią maile i konferencje wideo. Do pracy w biurze chętnie wróciłaby część rodziców małych dzieci (około 23%) – nie tylko przeszkadzają w pracy, ale – kiedy szkoły są zamknięte – wymagają nadzoru nad zdalnie kierowaną nauką. Jednak zdecydowana większość rodziców dzieci poniżej 18 roku życia jest zadowolonych z pracy w domu i chętnie by kontynuowało taki sposób zatrudnienia (53%).
Pracodawcy przeciwni pracy z domu zwracają uwagę na to, że łatwiej jest porównać wydajność pracy jednych osób w porównaniu z innymi. Wtedy też widać kto jest innowacyjny, podrzuca nowe rozwiązania, a kto zachowuje się biernie. Gdy pracownicy są w swoich domach nie wiadomo kto skupia się naprawdę na pracy, a kto wykonuje tylko minimum, zajmując się czymś innymi. Praca w domu, twierdzą, jest niedobra dla osób świeżo zatrudnionych w firmie oraz dla najmłodszych. Szkolenie na odległość nie przebiega równie sprawnie, jak wtedy, gdy ma się bezpośredni kontakt.
Wielomiesięczne zamknięcie kraju nie tylko spowodowało bankructwo wielu firm, wzrost bezrobocia i szeroko rozumiany kryzys gospodarczy, ale miało też pozytywne aspekty. Nawet ci pracodawcy, którzy widzą złe strony pracy w domu swoich podwładnych dostrzegają, że są oni mniej zestresowani. To nie jedyna pozytywna strona kwarantanny na wielką skalę. Brytyjczycy, z przymusu, oszczędzali – średnio £44,78 tygodniowo, przy czym najwięcej, £57,78 tygodniowo, odkładali londyńczycy, co zapewne wynika w dużym stopniu z wysokich kosztów transportu miejskiego. Co czwarty pracujący w domu zaczął uczyć się jakiegoś języka obcego, co piąty więcej czasu poświęcił na gotowanie, co szósty na pieczenie ciasta, a co siódmy – na uprawianie przydomowego ogródka
Jeśli nawet szczepionka na COVID 19 okaże się skuteczna, to nie należy oczekiwać szybkiego powrotu do przed pandemicznej normalności. Ile małych sklepów i restauracji na głównych ulicach miast zostanie na zawsze zamkniętych? Ile biurowców pozostanie pustych, bo wynajmujący je właściciele firm zdecydowali, że nie opłaca się im dalej utrzymywać kosztownych biur, skoro ich pracownicy mogą pracować z domu? A może te puste biurowe są pewną szansą na rozwiązanie ogromnego problemu, jakim jest brak w miarę tanich mieszkań? Zapewne wiele z tych budynków dałoby się przerobić, ale aby tak się stało, potrzebne są decyzje polityczne na poziomie władz centralnych i lokalnych. No i oczywiście pieniądze.
Julita Kin