Arek Tylza. Założyciel i dyrektor nadającego na terenie Wielkiej Brytanii Radia Islanders. Jest również opiekunem osób niepełnosprawnych. Pochodzi z Torunia, ukończył politologię i dziennikarstwo na Akademii Bydgoskiej im. Kazimierza Wielkiego. Od 16 lat mieszka w Colchester, znak zodiaku – Strzelec.
Lektura…
Uwielbiam twórczość Ryszarda Kapuścińskiego – dziennikarza, podróżnika, znawcy Afryki i Azji. Do jednej z jego książek: „Podróży z Herodotem”, mam szczególny sentyment. To opowieść o starożytnym podróżniku, który swoje wojaże spisuje na kartach dziennika. Kapuściński nie tylko zgrabnie uwspółcześnił zapis jego przygód, ale i dodał do nich własne przemyślenia dotyczące niedalekiej przeszłości – tak, że ich lektura, za każdym razem pozwala mi odkryć coś nowego.
Życiowe motto…
Sześć lat temu natrafiłem w internecie na motto trenera rozwoju osobistego – Michała Wawrzyniaka: „Zawsze i wszędzie możesz wszystko”. Początkowo, to jego przesłanie wydawało mi się płytkie, ale z biegiem czasu nabierało sensu, do tego stopnia, że stało się moim credo. Zapewne dlatego, że życie stawiało przede mną wyzwania, od których zależało moje być albo nie być. Wiele pracy i wysiłku włożyłem w to, żeby znaleźć się w obecnym miejscu i każdego dnia przekonuję się, że największą przeszkodą w osiąganiu stawianych przed sobą celów, jesteśmy my sami.
Miasto…
Moim ulubionym miastem jest mój rodzinny Toruń. Kiedyś wydawał mi się nudny i bezbarwny, ale odkąd jestem tam tylko gościem, odkrywam go na nowo. Dwa lata temu mój tato, żołnierz z zawodu, a historyk z zamiłowania, sięgając do różnych źródeł, spisał dzieje Torunia. W książce znalazł się każdy zabytek i każda legenda związana z Toruniem, poczynając od czasów, kiedy miasto pojawiło się na mapie. Wspaniałe kompendium wiedzy, które służy mi jako przewodnik i ciekawa lektura. Czy wiecie na przykład, że Kopernikański gród był kiedyś jedną z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce?
Kobieta…
Moja żona Monika. Poznałem ją siedem lat temu na portalu randkowym. Oboje mieszkaliśmy w Colchester, a mnie interesowały wówczas jedynie spotkania „przy kawie”. Jednak z biegiem czasu zawładnęła moim sercem. Dziś każdą wolną chwilę staramy się spędzać razem i cieszyć się sobą. Monika jest dla mnie oazą, w której odnajduję spokój, ale i motorem, który napędza mnie do dalszego działania. Naszą pasją są podróże – planujemy je każdego roku, by móc złapać brąz na skórze i odpocząć od zgiełku codzienności.
Muzyka…
Z biegiem lat odkrywam nowe namiętności, a jedną z nich jest jazz. Kiedyś znienawidzony, obecnie stał się nieodzownym elementem mojego życia – ale prawie wyłącznie jazz śpiewany kobiecym głosem. Mężczyzn, owszem, mogę posłuchać ze względów instrumentalnych, ale jeśli chodzi o wokal – zawsze przyznaję pierwsze miejsce płci pięknej. Melody Gardot, Vanessa Williams i Wiktoria Tołstoj – to trzy divy jazzu, które królują na mojej liście. Na naszym rodzimym podwórku również nie brakuje prawdziwych perełek, chociażby mieszkająca w Londynie Monika Lidke.
Kolor…
Pomarańczowy. Kojarzy mi się z życiem, uśmiechem i działaniem. Dawniej towarzyszył mi praktycznie wszędzie. Nosiłem pomarańczową kurtkę, spodnie, buty – nawet mój pokój gościnny był pomalowany wściekłą odmianą tej barwy. Sytuacja zmieniła się, od kiedy jestem z Moniką. Ściany przybrały kolor magnoliowy, ale sentyment pozostał i do pomarańczowego wracam czasem w moim ubiorze. Nie zabrakło go także w logo Radia Islanders.
Pseudonim…
Na początku szkoły średniej przylgnęła do mnie ksywka „Fazi”, później podmieniona na „Dzidziuś”. Nie wiem dlaczego, bo nie jestem dobry w opowiadaniu dowcipów, zwłaszcza takich, z których nikt się nie śmieje. Ale nawet dzisiaj, kiedy rozmawiam ze znajomymi z tamtego okresu, bywa że tak się do mnie zwracają. Natomiast ostatnio coraz częściej słyszę pod swoim adresem określenie: „Ojciec Dyrektor”. I szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko temu, bo dobrze jest czerpać od najlepszych w swoim fachu…
Piotr Gulbicki