Dzięki opowieściom świadków historii jesteśmy bliżej tych wydarzeń, bo słuchamy o ich emocjach. To także sprawia, że pamięć o tych osobach przetrwa. Z drugiej strony, uczy nas to empatii, a to już prosta droga do lepszego rozumienia drugiego człowieka, który współcześnie może znajdować się w podobnej sytuacji – mówi Katarzyna Rodacka, dziennikarka i iranistka, która zbiera informacje do książki o Polakach w Iranie w czasie II wojny światowej w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.
Piszesz książkę o historii Polaków, którzy przybyli do Iranu z Syberii podczas II wojny światowej, po amnestii ogłoszonej po podpisaniu układu Sikorski-Majski. Obozy dla polskich uchodźców znajdowały się w kilku irańskich miastach, a jedno z nich, Isfahan, nazywane było nawet Miastem Polskich Dzieci. Byłaś tam?
– W Iranie byłam wielokrotnie, za każdym razem odwiedzając Isfahan, który jest najpiękniejszym irańskim miastem. Odwiedziłam także wiele innych miejsc związanych z historią Polaków, niestety były to także cmentarze polskie, których w Iranie jest kilka. Kończyłam iranistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie przez pięć lat intensywnie uczyłam się języka perskiego, po studiach pracowałam także jako przewodniczka polskich wycieczek po tym kraju, więc w sumie byłam w Iranie ok. dwanaście razy.
Kultura irańska to także temat, który często pojawia się w Twoich artykułach.
– Tak, pisałam nie tylko o Polakach w Iranie, ale także o irańskiej modzie czy o obchodach nowego roku w Iranie. Regularnie współpracuję głównie z Przekrojem i Nową Europą Wschodnią, pisałam także dla Holistic News, Magazynu Kontakt czy Miesięcznika ZNAK. Ale zajmuję się nie tylko Iranem. Interesują mnie wszelkie kwestie społeczne, związane z ekologią, mniejszościami, migracjami, ciekawią mnie podejmowane przez ludzi różne inicjatywy społeczne. Zwłaszcza, że dziennikarstwo zaangażowane ma według mnie wielką moc – informując o różnych zjawiskach, naprawdę można dołożyć swoją malutką cegiełkę w zmienianiu świata.
Dziennikarstwo daje zresztą szansę na ciągły rozwój i naukę. Rok temu przykładowo w ramach kursu Media Minority Migration organizowane przez Minority Rights Group International miałam możliwość poznać osoby mieszkające w obozach dla uchodźców w Grecji. To było jedno z ważniejszych doświadczeń w moim życiu. Tym bardziej, że opowiadając w mojej książce o tęsknocie oraz o uczuciu obcości, jakiego doświadczali Polacy 80 lat temu w Iranie, warto pamiętać, że to są uczucia ponadczasowe. Każdy kto wbrew własnej woli musiał uciec ze swojego domu za granicę może tego doświadczać. Także dzisiaj.
Skąd pomysł na książkę?
– Pomysł na książkę przyszedł do mnie naturalnie. Jeszcze na studiach pisałam kilka krótkich prac na ten temat, potem opublikowałam parę artykułów dotyczących historii Polaków w Iranie podczas II wojny światowej. W międzyczasie współpracowałam także z projektem badawczym Iran Śladami Polskich Uchodźców, dla którego miałam przyjemność tłumaczyć fantastyczny pamiętnik spisany po persku przez niestety nieżyjącą już panią Helenę Stelmach. Mając 11 lat, trafiła do Iranu ze swoją mamą w 1942 roku. W Teheranie została do końca życia, wciąż mieszka tam jej irański mąż oraz synowie. Z tych wszystkich opowieści narodził się pomysł na książkę.
Przeczytałam już sporo wspomnień Polaków, którzy przeżyli tę historię, a którzy niestety odeszli kilka lat temu. Wciąż badam materiały wydane w Iranie po persku oraz nieustannie poszukuję bohaterów, którzy pamiętają swoją młodość w Iranie i którzy zechcą mi o niej opowiedzieć. Chcę przybliżyć tą ciągle nieco zapomnianą historię, a także opowiedzieć o kwestiach uniwersalnych: o tęsknocie i o obcości.
Będziesz opowiadać tylko o Iranie?
– Tak, skupiam się tylko na tym wycinku całej historii, ponieważ muszę ją zawęzić. Każdy, kto dopłynął do portu w Pahlewi w 1942 r ma swoją własną historię wywózki na Syberię. W Iranie te wszystkie osoby spotykają się, a po jakimś czasie ich drogi znowu się rozchodzą. Część z moich bohaterów została przetransportowana do Nowej Zelandii, inni do Palestyny, RPA, ówczesnej Tanganiki. Tych historii są setki. Patrzę realnie, że nie opowiem ich wszystkich, więc chcę się skupić na fragmencie tej historii. Do Iranu jest mi najbliżej.
Z drugiej jednak strony, ze względu na historie rodzinne, blisko Ci do brytyjskiej Polonii.
– W trakcie studiów zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że mój wujek, który do dzisiaj zresztą mieszka w Wielkiej Brytanii, także przeszedł ten szlak wraz z armią Andersa. Był wtedy małym chłopcem. Ta historia ma zresztą swój ciąg dalszy, ponieważ pewnego dnia skontaktował się ze mną znajomy mojego wujka, który wiedział, że co jakiś czas jestem z wycieczkami w Iranie. Sam nie dał rady już tam pojechać, a chciał mieć przynajmniej zdjęcie nagrobka swojej siostry, która niestety po ich przybyciu do Iranu w latach 40. zmarła. Ja nie dałam rady być akurat na tym cmentarzu, ale ostatecznie kwiaty na jej grobie złożyli moi znajomi. To było bardzo wzruszające.
Wspomniałaś, że wiele jest spisanych pamiętników z tamtych czasów. Sama też wciąż poszukujesz osób, które mogą jeszcze coś dopowiedzieć. Dlaczego tak ważne jest, by spisywać te historie?
– Każda z tych historii jest inna, każdy człowiek ma do opowiedzenia swoją jedną unikatową opowieść. Nawet jeśli w sumie te losy są do siebie podobne, to pamięć należy się każdej z tych osób. Dzięki temu uczymy się nie tylko historii, ale widzimy ją w szerszym kontekście. Nie tylko przez dokumenty, które były skrzętnie przechowywane czy zapiski dotyczące znanych osób, które w tamtych czasach były decyzyjne. Dzięki opowieściom świadków historii jesteśmy bliżej tych wydarzeń, bo słuchamy o ich emocjach. To także sprawia, że pamięć o tych osobach przetrwa. Z drugiej strony, uczy nas to empatii, a to już prosta droga do lepszego rozumienia drugiego człowieka, który współcześnie może znajdować się w podobnej sytuacji.
Czego jeszcze poszukujesz oprócz samych historii?
– Z chęcią wysłucham wszystkich wrażeń i wspomnień z tamtego okresu, kiedy Polacy podczas II wojny światowej przebywali na terenie Iranu, ale jeśli miałabym możliwość przeczytać korespondencję, zobaczyć zdjęcia, które dotychczas nie był nigdzie publikowane lub zobaczyć – chociażby na przesłanym w mailu zdjęciu – jakąś pamiątkę z tamtego czasu, byłoby to bezcenne.
Znalazłaś już jakieś tego typu zdjęcia lub przedmioty?
– W różnych archiwach, także tych dostępnych online, jest sporo zdjęć. Poza tym kilka lat temu został wydany niesamowity album fotograficzny ze zdjęciami znalezionymi w isfahańskim atelier fotograficznym Sharq, które prowadził pan Abolqasem Jala. Przez dwa lata, od 1942 do 1944 roku robił zdjęcia Polakom, którzy odwiedzali jego studio. Fotografie leżały potem zapomniane przez długi czas, w końcu odnalazła je irańska fotografka Parisa Damandan, która zajęła się następnie wydaniem albumu. Są w nim także wspomnienia spisane przez mieszkające w Isfahanie polskie sieroty. To jednak dzięki zdjęciom lepiej możemy sobie wyobrazić ludzi, którzy w latach 40. mieszkali w mieście polskich dzieci.
Jeśli natomiast chodzi o przedmioty – niestety nie natrafiłam na żaden trop. Przede wszystkim dlatego, że póki co historie z tego okresu czerpię głównie ze spisanych już wspomnień. Poza tym trzeba pamiętać, że te osoby niewiele w ogóle posiadały. Biorąc jeszcze pod uwagę ilość kolejnych podróży, jakie czekały Polaków, transporty statkami na kolejne kontynenty, do kolejnych krajów, bardzo łatwo po prostu było te rzeczy zgubić lub porzucić jako zbędny bagaż.
Co zatem będzie motywem przewodnim tej historii? Wspomniana tęsknota i obcość?
– Tęsknota pojawi się na pewno, bo jest ona obecna we wszystkich wspomnieniach. Można by pomyśleć, że nadzieja powrotu do Polski była siłą napędową do tego, by uczyć się i powracać do zdrowia. Wiele osób jednak do Polski nigdy nie wróciło, więc chciałabym odkryć, w którym momencie to pragnienie powrotu do powojennej Polski zgasło i dlaczego. We wszystkich wspomnieniach pojawiają się wciąż te same uczucia: ciekawość egzotyki, która czekała w Iranie czy Nowej Zelandii przeplatała się z obawami i niepewnością, a poczucie wyobcowania w kraju o kompletnie innych obyczajach szła w parze z fascynacją gościnnością Irańczyków, która nie ma w sobie równych nawet dzisiaj.
Do tego wszystkiego dochodzą pewne zawiłości polityczne tamtych czasów, pozycja Iranu na świecie i jego strategiczne położenie podczas wojny. Historia Polek, które uciekły z obozu, wzięły ślub z Irańczykami i zostały w Iranie do końca życia. Historia polskich dzieci żydowskich, które zostały przetransportowane do Palestyny. Otwarcie w sercu Teheranu polskiej restauracji. Wiele historii i wspomnień, które mam nadzieję czekają jeszcze do odkrycia.