24 czerwca 2021, 09:36
Nie szczepiąc się, gramy w rosyjską ruletkę
Pracowałam na covidowym oddziale intensywnej terapii. Widziałam bardzo poważne przypadki, zdjęcia rentgenowskie, na których było widać, że prawie całe płuca są zajęte. Duży wpływ na mnie miały też przypadki osób młodych pod maszynami ECMO, czyli tzw. „płuco-sercami”. I to była dla nich naprawdę ostatnia deska ratunku – mówi Wioletta Werszner, elektroradiolog z Londynu w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

 

Jak długo jesteś w Anglii i czym dokładnie się zajmujesz?

– Mieszkam w Anglii już ponad 15 lat i tutaj skończyłam elektroradiologię. To jest kierunek, który polega przede wszystkim na diagnostyce obrazowej, czyli wykonywaniu zdjęć rentgenowskich albo tomografii, rezonansu magnetycznego oraz prześwietlenia podczas zabiegów naczyniowych i ortopedycznych. W czasie pandemii widuję pacjentów z różnymi chorobami i też z covid-em przede wszystkim. Rozróżnię tu jeszcze, że radiolog i elektroradiolog pełnią różne funkcje – wiem, że wiele osób tego nie wie. Radiolodzy są to lekarze ze specjalizacją radiologii. Radiolodzy pełnią bardzo ważną funkcję, bo oni weryfikują, uzasadniają wiele badań typu tomografia, sporządzają raporty diagnostyczne, ale znowuż my, elektroradiolodzy, oprócz wykonywania zdjęć rentgenowskich, również uzasadniamy zdjęcia RTG przed wykonaniem, dokonujemy analizy risks vs benefits. Także elektroradiolog (ang. diagnostic radiographer) to osoba po studiach, a radiolog to lekarz ze specjalizacją.

Jak wyglądała Twoja praca w czasie pandemii? Czy jest coś, co Tobą wstrząsnęło?

– Widziałam zdjęcia RTG różnych przypadków. Widziałam przypadki bardzo, ale to bardzo poważne, bo pracowałam na covidowych oddziałach intensywnej terapii. To były naprawdę różne przypadki: płuca zajęte nawet w 90%… Widzieliśmy przypadki, gdzie przyszedł pacjent i jego  pierwsze zdjęcie RTG wyglądało w miarę normalnie. A za trzy dni nagle całe płuca były zajęte. Nie tak, że to trwało tygodnie, tylko godziny. Bardzo szybko. Duży wpływ na mnie i dlaczego się zaszczepiłam miało także to, że widziałam bardzo poważne przypadki osób młodych, w wieku czterdziestu lat pod maszynami ECMO. Te maszyny to pozaustrojowy układ zawierający pompę oraz oksygenator, czyli tzw. sztuczne płuco-serce. I to jest naprawdę ostatnia deska ratunku dla osób ciężko przechodzących covid.

I co się później dzieje z taką osobą, która ma 90% płuc jest zajętych? Czy płuca się regenerują?

– Tak, regenerują się. Robiłam zdjęcia RTG pacjentom covidowym po sześciu tygodniach, by zobaczyć, jak wyglądają aktualnie ich płuca i widziałam poprawę. Jednak dalej było widać ślady pocovidowe, płuca nie były zupełnie czyste.  To wszystko nie zniknie. Tak samo jak zranisz głęboko, to będziesz mieć bliznę. To nie jest tak, że skóra nam się totalnie zregeneruje. Tak samo jest z płucami.

Niektórzy twierdzą, że covid jest jak grypa. Jak mogłabyś się do tego odnieść, jako osoba która oglądała zdjęcia płuc osób, które przeszły ciężko tę chorobę?

– Covid niesie ze sobą przede wszystkim wiele komplikacji i tutaj też chodzi o takie komplikacje naczyniowe – tworzenie się zakrzepów. Nawet 15% zarażonych, czyli to jest 165 tysięcy osób na milion, ma właśnie komplikacje zakrzepowe. I to jest bardzo poważne. Tu już nawet nie chodzi o sam fakt, że covid jest w stanie zająć płuca w większej lub mniejszej mierze. Z takich ekstremalnych przypadków to wiem, że czasami nawet potrzebny jest przeszczep płuc. Ale też dużym ryzykiem są właśnie te zakrzepy podczas covidu, bo w grypie czegoś takiego nie ma. I też covid o wiele szybciej rozprzestrzenia się. Czytałam doniesienia, że jest o wiele mniej przypadków grypy, bo u chorych stwierdza się covid zamiast grypy. Tylko tak naprawdę tych przypadków jest mniej ze względu na fakt, że po prostu nosimy maseczki, trzymamy dystans, to i grypa się tak nie rozprzestrzenia tak szybko.

Dlaczego wszyscy tak nas namawiają, żeby się szczepić?

– Dla mnie to było dość proste i oczywiste, niestety w społeczeństwie panuje ogromna dezinformacja. Być może nie każdy szczepił się przeciwko grypie, ja np. zaliczałam się do grona osób, które się nie szczepiły. Jednak diametralnie zmieniłam zdanie, bo zrozumiałam, jakie to ważne. Jeśli chodzi o szczepionki, to one są opracowane na podstawie badań naukowych. Szczepionki były już od wielu, wielu lat, pewne technologie były wielokrotnie przetestowane i teraz używamy tych technologii. Ja widziałam, jak bezpośredni wpływ miał program szczepień na pracę szpitali i ilość zachorowań. W czasie szczytu zachorowań 230 łóżek stanowiła intensywna terapia osób z covidem. Dwa miesiące temu mieli tylko jednego pacjenta na cały szpital. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w tej chwili, ponieważ już skończyłam moje praktyki zawodowe, w lipcu zaczynam pracę w nowym szpitalu.

Ale dlaczego teraz władze doszły do wniosku, żeby nie szczepić osób poniżej 40. r. ż. preparatem AstraZeneca? Czy nie jest to dowód na to, że szczepionka nie jest bezpieczna, a firmy farmaceutyczne umywają ręce od ewentualnych skutków ubocznych?

– Ja sama zaliczam się do tej grupy wiekowej i jestem zaszczepiona podwójną dawką AstraZeneca, moja pierwsza dawka była w lutym. Po pewnym czasie weszło nowe rozporządzenie, że ze względu na to, że było parę przypadków z młodymi ludźmi, którzy mieli zakrzepy po podaniu szczepionki. Ale też nie mówi się, jaka to była grupa: czy to były kobiety, czy to były osoby, które biorą tabletki antykoncepcyjne… Możliwe, że szczepionka nie miała wpływu bezpośrednio na te zakrzepy, ale do pewnego stopnia wraz z innymi czynnikami podniosła to ryzyko. Ale jeśli przyjrzymy się danym, to jest to wyjątkowo rzadki skutek uboczny. Cztery przypadki na milion, czyli 0,004%. Z kolei jeżeli zachoruje się na covid, to ryzyko wynosi nawet 16,5%. Jeżeli chodzi o firmy farmaceutyczne, to nie jest tak, że oni nie biorą żadnej odpowiedzialności. W ramach środków zapobiegawczych rząd dodał szczepionki przeciwko covid do programu odszkodowań. W razie poważnych skutków ubocznych celem programu jest przyspieszenie ewentualnych procedur. 

Mówi się także, że szczepionki są eksperymentem medycznym, że wprowadzono je na szybko, że nie są przetestowane. 

– To nie jest tak, że szczepionki nie były przetestowane, ale wiele etapów badań działo się tak jakby w jednym czasie. W „normalnych” czasach te testy są prowadzone etap po etapie, w zależności od tego, ilu jest wolontariuszy, jakie są fundusze. Natomiast w tym przypadku wielu wolontariuszy zgłosiło się, żeby pomóc i brać udział w badaniach naukowych. Nie jest tak, że MHRA (Medicines and Healthcare products Regulatory Agency) może wprowadzić produkt tak na wpół zrobiony. Ta instytucja ma bardzo wysokie standardy.

A co z występującymi po szczepionce reakcjami alergicznymi?

– Jeżeli przeszliśmy szok anafilaktyczny powiedzmy na tę pierwszą dawkę szczepionki, to jak najbardziej, drugiej dawki ta osoba na pewno nie dostanie. A jak już dostanie, to pod nadzorem. I to jest decyzja tej osoby. Znam przypadek osoby, która miała wcześniej szok, ale z innego powodu i były obawy, czy ta osoba powinna się szczepić. Rozmawiała ze mną, rozmawiała z innymi osobami i w końcu poszła na szczepionkę i już otrzymała pierwszą dawkę. I nie miała żadnej reakcji. Jeżeli mamy takie zmartwienia, że coś takiego może się stać, to na miejscu jest personel medyczny, szczepienie jest wykonywane pod opieką lekarzy i pielęgniarek i to nie jest tak, że dostaniemy szczepionkę i od razu idziemy do domu, tylko zostajemy około 15 minut pod obserwacją. Ale te reakcje alergiczne są naprawdę bardzo rzadkie. 

A co z kobietami w ciąży? Na początku odradzano podawanie szczepionki w czasie ciąży. Dlaczego teraz jest zalecenie, żeby jednak szczepić?

– Badania naukowe cały czas trwają i to, co się działo cztery miesiące temu, teraz jest nieaktualne. Na tę chwilę około 90 tys. ciężarnych kobiet w Stanach Zjednoczonych jest już zaszczepionych i nie zgłoszono żadnych obaw dotyczących bezpieczeństwa. Ponadto szczepionki stworzone są z materiałów, które są znane i które nie szkodzą płodowi ani matkom. 

Co ze szczepieniami i karmieniem piersią?

– Nie ma wpływu. Tak samo, jak szczepienie kobiet w ciąży, tak samo karmienie – NHS i badania naukowe potwierdziły, że szczepienie w żaden sposób nie wpływa na pokarm matki. Znowu duże badania w Stanach dały naukowcom i lekarzom wiele informacji na ten temat, więc na podstawie tych danych NHS  podejmuje swoje decyzje.

Ale szczepionki nie chronią nas w 100%.

– Żadna szczepionka nie chroni nas w zupełności i ze względu na to, że dalej mamy pandemię, trzeba trzymać się pewnych zasad: trzymać dystans, dbać o higienę, czyli myć ręce, nie dotykać twarzy. Ale wciąż szczepionka nas chroni i to dość sporo – bo jeżeli chodzi o Pfizera to jest to ochrona nawet do 97%. 

A czy ktoś mógłby zachorować na covid od szczepionki? 

– Szczepionka nie jest w stanie spowodować covid. Ale należy brać pod uwagę indywidualne sytuacje. Bo może być tak, że ktoś się zarazi koronawirusem powiedzmy dzień lub dwa przed szczepieniem i zachoruje, zanim wytworzą się antyciała po podaniu szczepionki.

Czy wiemy jak długo dwie dawki szczepienia będą nas chronić? Czy trzeba będzie powtarzać te dwie dawki za jakiś czas?

– Naukowcy w tej chwili pracują nad tym. Rekrutują wolontariuszy i są w trakcie badań, czy będziemy potrzebowali takiej dodatkowej dawki, czyli vaccination booster na jesieni tego roku.

Czy jakiekolwiek znaczenie ma odstęp między szczepionkami? 

– Dobre pytanie! W Polsce jest tak, że bodajże po dwudziestu jeden dniach się szczepi Pfizerem, a tutaj ten okres był wydłużony, ale to ze względu na to, że rząd chciał zaszczepić pierwszą dawką jak najwięcej osób w jak najszybszym czasie i to była taka ich strategia. Jeżeli chodzi o odstępy, to wiem, że osoby, które są w grupie ryzyka dostają szczepionkę po ośmiu tygodniach, pozostali czekają dwanaście tygodni. NHS w podejmowaniu decyzji o różnych odstępach czasowych bazował się na badaniach naukowych przeprowadzonych na wolontariuszach z różnych krajów.

A czy jeśli mam kłopoty sercowe, to czy mogę odmówić szczepienia i poprosić o inny preparat?

– Możesz. Osobom poniżej 40. roku życia od razu proponowany jest Pfizer lub Moderna, ale ty także możesz powiedzieć, że się martwisz o swoje zdrowie i poprosić o Pfizera. 

Niektórzy twierdzą, że są młodzi, zdrowi, nie chorują, więc nie muszą się szczepić.

– Nie szczepiąc się gramy w rosyjską ruletkę, bo my nie wiemy, w jaki sposób zareaguje nasz organizm, czy przechorujemy tę chorobę lekko czy gorzej. Naprawdę nikomu nie życzę zachorowania na covid.

Co byś doradziła osobom, które nie mają takiego przygotowania medycznego, jak ty i nie wiedzą, która informacja znaleziona w sieci jest prawdziwa, a która fałszywa?

– Ja sama ekspertem nie jestem w temacie szczepień, po prostu bazuję na rzetelnych informacjach, jakimi są badania naukowe. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wiele osób nie ma dostępu do tych baz danych i nie wie, gdzie szukać takich badań naukowych. Ja po prostu to wiem. Ale to też nie jest tak, że korzystam tylko z jednego źródła. Patrzę na różne dane i porównuję je ze sobą, sprawdzam ich wiarygodność. I to mogę wszystkim polecić: nie polegajcie na tym, co przeczytacie w jednym miejscu lub co wam powie koleżanka. Tylko szukajcie danych z różnych źródeł. Lub skontaktujcie się z lekarzem, bo sam lekarz może wam przekazać wiele informacji.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_