Położna, absolwentka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Iwona Wojtuszko pracuje na sali porodowej w Walsall Manor Hospital w Wielkiej Brytanii oraz prowadzi (nie)Szkołę Rodzenia dla przyszłych rodziców. Autorka profilu na Instagramie @polska.polozna.uk, na którym pisze o ciąży, porodzie i macierzyństwie. Pochodzi z Kaszub, a prawie dziesięć lat temu przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii. Mieszka z partnerem i dwójką dzieci w okolicach Birmingham. Rozmawia Barbara Sadowska
Praca…
Często mówię, że mam najlepszy zawód na świecie – jestem położną! Uwielbiam w mojej pracy to, że jestem obecna, gdy na świat przychodzi nowe życie. Ale to, co najbardziej kocham, to fakt, że bycie położną daje mi ogromną różnorodność. Jestem również nauczycielką – uczę studentki tego zawodu, a także edukuję przyszłych rodziców, prowadząc moje coraz bardziej popularne zajęcia (nie)Szkoły Rodzenia. Czasem jestem też opiekunką, powierniczką sekretów bądź obaw, oparciem emocjonalnym, często również masażystką dla moich pacjentek, np. w trakcie porodu. Najpiękniejsze w moim zawodzie jest to, że jestem obecna podczas narodzin dziecka, ale również narodzin Mamy, bo gdy rodzi się dziecko, kobieta zmienia się w Mamę i ona też potrzebuje objęcia i zaopiekowania. Kobiety są dla mnie skarbnicą mocy, wewnętrznych bogactw i inspiracji.
Zainteresowania…
Dużo czasu i energii pochłania rozwój mojego Instagrama @polska.połozna.uk oraz prowadzenie zajęć (nie)Szkoły Rodzenia. Traktuję tę działalność jak swego rodzaju misję, aby odczarować wielu osobom spojrzenie na poród, aby wyzbyły się lęku i spojrzały na ten nadchodzący czas z ekscytacją. Poza tym całą rodzinką lubimy spędzać wolny czas aktywnie, podróżując w przeróżne zakątki świata, ale również odkrywając piękne miejsca w Wielkiej Brytanii. Naszą ulubioną destynacją jest Walia, gdyż bardzo przypomina rodzinne miejsca mojego partnera, który pochodzi z Rumunii.
Motywacja do działania…
W pracy moją motywacją są pacjentki i ich zwyczajne „dziękuję”. Choć zawsze odpowiadam im, że to dla mnie zaszczyt być z nimi i dzielić tak ważne chwile w ich życiu, i że to one są bohaterkami, a ja jestem tylko obok. Wiadomości i podziękowania za zajęcia przygotowujące do porodu od moich uczestników dają mi również wiele motywacji. Z miesiąca na miesiąc utwierdzam się w tym, że mam wiele dobrego do zaoferowania światu.
Marzenia…
Dwa lata temu, gdy byłam w drugiej ciąży, mój dom rodzinny w Polsce, który odziedziczyłam po śmierci kochanej Mamy, został okrutnie podpalony i spłonął doszczętnie. Był to prawie stuletni, drewniany dom, który był rodzinnym domem dla czterech pokoleń. Obecnie moim największym celem jest odbudowanie chociaż małego domku w tym cudownym miejscu, w samym sercu lasu na Kaszubach.
Najpiękniejszy moment w życiu…
Najpiękniejszym momentem było spełnienie mojego największego marzenia… Odkąd pamiętam, zawsze pragnęłam zostać mamą. Choć to zabrzmi bardzo egoistycznie, chciałam, aby ktoś pokochał mnie tak mocno i tak bezwarunkowo, jak ja kochałam swoją Mamę. Oczywiście nadal Ją tak kocham, ale od wielu lat ta miłość okryta jest również ogromną tęsknotą… Moment, w którym zostałam mamą, był dla mnie najcudowniejszy. Poród w wodzie był magiczny, pozwolił mi na uchwycenie swojego dzidziusia prosto z wody i objęcie go w ramionach. Można powiedzieć, że przyjęłam swój własny poród – ten moment dał mi ogromne poczucie mocy, miłości i siły, którego do tej pory nie znałam.
Bycie mamą…
Najpiękniejsza w byciu mamą jest miłość – oczywiście! Bezwarunkowa miłość jest najcudowniejsza! Muszę przyznać, że od kiedy mam drugie dziecko, najpiękniejszym widokiem jest miłość moich dzieci do siebie – to, jak o siebie dbają, przytulają i bawią razem. To daje mi największą radość i spełnienie.
Miejsce na ziemi…
Umiem cieszyć się z małych rzeczy, dlatego o ile jestem otoczona moją rodziną, każde miejsce to „moje” miejsce na ziemi. Wychowałam się w samym sercu lasu, więc bardzo lubię zieleń, naturę i ciszę, ale umiem odnaleźć się również w samym centrum dużego miasta. Przez osiem lat mieszkałam w Trójmieście i tam też czułam się swobodnie.