Aleksandra Podhorodecka
Nieraz, obserwując Brytyjczyków, jak się szykują do świąt Bożego Narodzenia, zadaję sobie pytanie: czy oni wiedzą, na czym polegają te święta? Czy rozumieją znaczenie słowa Christmas? Czy ono kojarzy się im z czymkolwiek? Szykują się do świąt, kupują prezenty, zamawiają indyka, zapraszają gości, chcą się bawić, cieszyć, mieć wolne w pracy, ale nie zastanawiają się w ogóle nad tym, jaki to ma związek z Bożym Narodzeniem, najradośniejszym świętem chrześcijańskiego kalendarza liturgicznego. Świętem, które od ponad 2000 lat gromadzi chrześcijan wokół żłóbka, zapatrzonych w Bożą Dziecinę, która przyniosła światu nadzieję.
A jednak święto to komuś wyraźnie przeszkadza. Czytamy w prasie o różnych posunięciach czy to w środowiskach pracy, czy w szkołach, gdzie starają się usunąć wszystko co ma jakikolwiek związek z religijnością. Nie urządza się Christmas Parties, bo słowo Christmas, którego znaczenia (jak napisałam powyżej) pewnie większość pracowników i tak nie rozumie, może urazić uczucia niechrześcijan (czytaj: np. muzułmanów), a jasełka szkolne powinny być o zimie, o Królowej Śniegu, o krasnoludkach, a nie o jakimś tam wydarzeniu w Betlejem. Kartki świąteczne, kupowane i wysyłane masowo (oczywiście nie w tym roku, bo strajki pocztowe i odstraszający koszt znaczków pocztowych zwyczaj ten trochę przyhamowały), rzadko kiedy mają tematykę świąteczną. Zawierają obrazy ośnieżonych lasów, zwierzątek, pajaców czy skrzynek pocztowych, a w środku życzenia „Wszystkiego najlepszego” albo nawet i „Wesołych świąt”, ale treści religijnej żadnej, brak nawiązania do tego, czym te święta są de facto. Nawiasem mówiąc, martwi mnie to, że i do Polski, kraju ongiś bardzo katolickiego, wkradają się dziwactwa, które napawają mnie niepokojem. Ostatnio wyczytałam taką informację: Z czego jest opłatek? Opłatki chlebowe wykorzystywane przy świątecznym stole wypiekane są wyłącznie z mąki i wody. Współcześnie za pomocą szablonów, przedstawiają najczęściej Święta Rodzinę lub Dzieciątko Jezus. Istnieją również kolorowe opłatki przeznaczone do dzielenia się ze zwierzętami. Informację tą pozostawiam czytelnikom bez komentarza.
Mimo tych zasmucających mnie dziwactw trzeba pamiętać, że ostatnie statystyki wykazały, że w Wielkiej Brytanii mieszka 28 milionów chrześcijan. Liczba ta jest mniejsza niż dziesięć lat temu i jest to dla nas smutna informacja. Niemniej te 28 milionów to blisko połowa społeczności i dla nich – i nas również – święta Bożego Narodzenia mają szczególne znaczenie. Miło było gościć w domu dzieci, wnuki i prawnuki, które razem tworzyły sporą gromadkę. Cieszyć się ich obecnością i dzielić z nimi radość Bożego Narodzenia. A wokoło i sąsiedzi witali z radością rodzinę, krewnych czy znajomych, z którymi spędzali święta.
Jak miło było posłuchać kolęd płynących z londyńskiego opactwa Westminster, gdzie młodzi chórzyści – a między nimi młodzi śpiewacy z pogrążonej w wojnie Ukrainy – oddawali część Bogu, chwaląc Jego przyjście na świat. Jednym z gości w opactwie była księżniczka Walii, przyszła królowa, podkreślając swoją obecnością znaczenie świąt w rodzinie królewskiej.
Olbrzymią wagę świąt potwierdził miłościwie nam panujący król Karol III, który w swoim pierwszym świątecznym wystąpieniu nawiązał do wartości chrześcijańskich. Powołał się również na postawę życiową swojej matki, królowej Elżbiety, która była mocno wierzącą i praktykującą osobą. „Wiara mojej matki w moc światła (płynącego z Betlejem) była istotną częścią jej wiary w Boga – powiedział – ale była również częścią jej wiary w ludzi i ja podzielam te uczucia całym sercem. Jest to wiara w niezwykłą zdolność każdej osoby do dotykania, z dobrocią i współczuciem, życia innych i świecenia światłem w otaczającym ich świecie. Uważam, że jest to istotą naszej wspólnoty i fundamentem naszego społeczeństwa”. W innym momencie nawiązał do podróży do Ziemi Świętej. „Kilka lat temu mogłem spełnić życiowe pragnienie odwiedzenia Betlejem i Bazyliki Narodzenia Pańskiego. Tam zszedłem do kaplicy żłóbka i stałem w milczącej czci przy srebrnej gwieździe, która jest inkrustowana na podłodze i oznacza miejsce narodzin naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie mogę wyrazić tego, co czułem, stojąc w miejscu, gdzie, jak mówi Biblia, «światłość, która przyszła na świat», narodziła się”. To dobrze, że król, choć panuje nad całym brytyjskim społeczeństwem i jest świadom jego wielokulturowego oblicza, kładzie nacisk na wiarę chrześcijańską.
To prawda, że wielu ludzi dzisiaj odrzuca wiarę i zaprzepaszcza praktyki religijne, ale przecież żyjemy w świecie, którego zasady, prawa, reguły oparte są na cywilizacji chrześcijańskiej. Otoczeni jesteśmy śladami tej cywilizacji. Mamy przepiękne kościoły, katedry, bazyliki; mamy obrazy, architekturę, poezję i literaturę; mamy sprawiedliwe prawa i ustawy. Cywilizacja ta objawia się w tylu aspektach naszego życia. My nawet myślimy po chrześcijańsku! Nawet ateista, z niesmakiem patrzący na przygotowania świąteczne, musi to dostrzegać i doceniać. Współczesny świat wiele zawdzięcza cywilizacji chrześcijańskiej, nawet gdy nie chce się do tego przyznać! A dla nas, wierzących, święta to czas magiczny, niezastąpiony, radosny. Doskonale to ujął David Frost w artykule w angielskim „Daily Telegraph” (z 22.12.2022): „Święta Bożego Narodzenia są ciągle ostatnim świętem, które nie zostało niemal całkowicie zdesakralizowane. Dla chrześcijan jest to ten moment, w którym Bóg wkracza w świat, jako postać, a nie tylko jako autor. Inni również z pewnością identyfikują się z podstawową historią macierzyństwa i wrażliwości. Ale więcej: znajoma historia, światła, drzewo, kolędy, świece, wszystkie mają moc, której nie mają w innych porach roku. Aniołowie, pasterze, zwierzęta są niezbędne dla tej opowieści, chociaż «nie ma ona dowodu». Nie jesteśmy twórcami tej historii, tylko jej strażnikami”.
Może jesteśmy mniejszością; może liczba praktykujących chrześcijan w Anglii maleje, ale dalej jesteśmy siłą, z którą społeczeństwo musi się liczyć, i nie możemy pozwolić na to, aby ignorowano zasady chrześcijańskie w życiu publicznym.