08 marca 2023, 09:54 | Autor: admin
Scena Polska w UK: Teatr który stawia pytania

 

 

Miłośnicy Sceny Polskiej.UK wiedzą, że spektakle tego teatru są rozrywką z najwyższej półki zmuszającą widza do głębokiej refleksji nad życiem i światem który nas otacza. Dramat Marka Otwinowskiego „Ścielę wieczne łoże” w reżyserii Heleny Kaut-Howson i Wojtka Piekarskiego, który Scena zaprezentuje w dwie ostatnie niedziele marca w Studio w POSKu, na pewno potwierdzi tą opinie.

Tym razem będziemy mieli okazję zastanowić się i porozmawiać po spektaklu o wykluczeniu, samotności i potrzebie przynależności. Rozmawiała Anna Ryland.

 

Od pierwszych chwil przedstawienia wiemy, że wchodzimy w intymny i mroczny świat ludzi, których łączy podobne zrozumienie rzeczywistości, gdzie czują się na tyle bezpiecznie, aby wyjawiać swoje tajemnice. W czasie nocnej audycji radiowej, redaktor, nazywany przez słuchaczy bratem Markiem przyjmuje telefony od ludzi, którzy z ufnością zwracają się do niego z problemami, spodziewając się rady i pomocy. Redaktor wita ich wylewnie i sugeruje rozwiązania, które zaskoczą publiczność.

Dramat Marka Otwinowskiego i sprawy które porusza są mocno osadzone we współczesnych realiach. „Sztuka jest reakcją autora na popularność kultów ideologicznych i grup quasi-religijnych. Jest to spektakl o wykluczeniu i samotności, a równocześnie ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem manipulacji,” wyjaśnia Helena Kaut-Howson.

 

„Jest to sztuka o ludziach odrzuconych, wykluczonych ze społeczeństwa, którzy mają potrzebę przynależności,” mówi Wojtek Piekarski, odtwórca głównej roli i współreżyser spektaklu. „Jest to również rzecz o potrzebie ostrożności w stosunkach z przywódcą, za którym nie wolno podążać bezkrytycznie, niezależnie od tego jaki mamy do niego stosunek osobisty. Całkowite zawierzenie jednostce stojącej na czele, może przesłonić ideę przewodnią grupy i doprowadzić do tragedii. Ślepo zapatrzeni w przywódcę ludzie, pozwalają mu na kompromisy, przymykając oczy na zbrodnie.”

Patrycja Zając, która wciela się w postać Wandy z Zagrórza, również uważa, że dramat Otwinowskiego wiernie odzwierciedla nasze czasy. „Czytając tekst sztuki od razu pomyślałam jak dobrze pokazuje on odizolowanie człowieka, które stworzył nam świat wirtualny. Doprowadził on do zatracenia umiejętności kontaktu na żywo, do chorobliwego wręcz chowania się za ekranem monitora, czy jak w tym przypadku, słuchawką telefonu.”

 

„Niepokojący jest również w sztuce motyw dziwnej, radiowej wspólnoty. Przy całej, szlachetnej idei wzajemnego wsparcia i pomocy, łączy ich jednomyślność w swoistej nienawiści, w podejściu do pojęcia odwetu i zemsty, konserwatywne wręcz przekonanie o walce za słuszne sprawy. Ma to wszystko wydźwięk mocno fanatyczny, a fanatyzm, jak, jak historia pokazała, jest destrukcyjny.”

 

Helena Kaut-Howson, znana publiczności polonijnej ze swojego ogromnego dorobku w dziedzinie reżyserii teatralnej, podkreśla: „Teatr nie daje nam odpowiedzi na trudne pytania. Teatr zadaje nam te pytania. One mogą nas niepokoić, i to jest zasługa teatru. Czasami idziemy przez życie z zamkniętymi oczami i teatr zmusza nas do myślenia o sprawach, które świadomie lub nieświadomie od siebie odsuwamy. Sztuka Marka Otwinowskiego daje ludziom okazję do zastanowienia się nad kondycją ludzką i nad tym, jak bardzo skomplikowana jest dusza ludzka.”

 

„Sztuka wydaje mi się niezwykle intrygująca i błyskotliwa. Największą jej zaletą jest napięcie dramatyczne, przesycenie grozą, a jednocześnie sporą dawką czarnego humoru. Jesteśmy w trakcie prób i choć aktorzy skupieni są na zgłębianiu swych postaci, tekst sztuki ciągle nas zaskakuje i bawi swoją oryginalnością.”

 

Język szyfrem i bohaterem
Wojtek Piekarski był pomysłodawcą wystawienia przez Scenę Polską dramatu Otwinowskiego. „Sztuka Marka Otwinowskiego bardzo mnie zaintrygowała. Od pierwszego kontaktu z tym tekstem zafascynował mnie język postaci, który gra ogromną rolę w tej sztuce, reprezentując różne środowiska, z których pochodzą bohaterowie. Jest instrumentem charakteryzującym postacie, ich przeszłość, sposób myślenia, osobowość. Język bohaterów łączy słowa pseudoreligijne, dewocyjne z wulgaryzmami. Jest pełen rytualnej wzniosłości, a jednocześnie prostactwa. A jest tam również poezja i liryka. Uważam, że ten wyrazisty język jest ogromnym atutem przedstawienia. Marek Otwinowski jest autorem i scenarzystą, ale również muzykiem i radiowcem, dlatego dobrze rozumie to medium i jego silę wyrazu.”

Również Helena Kaut-Howson jest pod wrażeniem języka sztuki. „Marek Otwinowski ma wspaniałe wyczucie niuansów językowych i literackich. W sztuce używa cytatów z dzieł znanych poetów, takich jak Asnyk, ale parodiuje je. Sięga do rożnych źródeł literackich oraz historii Polski, ale po to aby wydobyć z nich elementy narodowościowe i religijne, nie zawsze o pozytywnym znaczeniu. Jest tam element władzy nad duszami, który reprezentowany jest przez brata Marka. Jest on przewodnikiem, pseudo-poetą a jednocześnie kapłanem swoich idei. W polskiej historii rola takiego przewodnika dusz ma głębokie korzenie.”

„Sztuka Marka Otwinowskiego zawiera wiele aluzji do znanych dziel literackich. Ostatnia scena, w której brat Marek prawie się unicestwia, sądzę, że została zainspirowana Wielką Improwizacją Konrada z Dziadów i monologiem Kordiana na szczycie Mont Blanc. Zawiera on elementy heroikomiczne, tak jak poematy Krasickiego.”

 

Enigmatyczni bohaterowie
Każda z postaci w sztuce Marka Otwinowskiego ma życiorys pełny niedomówień i tajemnic. Wcielają się w nie czołowi aktorzy Sceny Polskiej tacy jak Wojciech Piekarski i Renata Lambourne, jak również młodsze pokolenie artystów: Patrycja Zając, Łukasz Zapłotny i Jarosław Redestowicz. 

Przysłowiowy ‘rząd dusz’ sprawuje nad nimi redaktor audycji brat Marek, który od pierwszych słów zaskakuje i intryguje swoją postacią, językiem i pomysłami. Kim jest brat Marek? pytam Wojtka Piekarskiego. „Brat Marek jest przywódcą duchowym sekty, ludzi z odległych części kraju, którzy się z nim kontaktują, szukając praktycznych rad i duchowego wsparcia. Prowadzi program radiowy, do którego dzwonią ludzie, aby ‘dać swoje świadectwo’ w rożnych sprawach. Kieruje, nim chęć przewodzenia innym i ta rola przewodnika wyraźnie mu schlebia.” 

„Postać brata Marka jest bardzo skomplikowana psychologicznie. Zwroty, jakie używa, sugerują, że jest on osobą uduchowioną. Ale jego język pełny wulgaryzmów zaprzecza temu. I w tym właśnie wyraża się przewrotność autora, który zmusza widza do uwagi i odrzucenia powierzchownych skojarzeń. Brat Marek wierzy, że on pomaga swoim słuchaczom, ale jednocześnie zachęca do aktów przemocy. Jest w nim dużo gniewu i agresji oraz uwielbienie uproszczonej wizji przeszłości. To nie różni się od słów i zachowań niektórych współczesnych liderów politycznych, którzy próbują ‘prać mózgi’ swoim zwolennikom i często im się to udaje. Spójrzmy co się stało w Waszyngtonie w styczniu 2021 roku i co się dzieje dzisiaj w Rosji.”

„Roli brata Marka może sprostać tylko bardzo utalentowany i doświadczony aktor,” podkreśla Helena Kaut-Howson, która pracuje z Wojtkiem od 1982, kiedy stworzyli razem spektakl Wyjątkowe pozwolenie na pobyt oparty na życiorysach artystów-emigrantów, którzy znaleźli sie w Londynie po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. „Dlatego chętnie zaakceptowałam wybór Wojtka. Jest bardzo niewiele aktorów, którzy mogą udzwignąć tą brawurową rolę, wymagającą od aktora umiejętności przekazania szerokiego wachlarza uczuć i emocji. Teatr wystawia Hamleta tylko wówczas, kiedy ma aktora, który mógłby go zagrać. Podobnie jest Kordianem. Tak również było tym razem.”

Jedną z najbardziej enigmatycznych postaci dramatu jest Wanda z Zagrórza grana przez Patrycję Zając. „Wanda jest kobietą uduchowioną, skrytą, zamkniętą w sobie przedstawiająca się jako niedoszła siostra zakonna,” wyjaśnia Patrycja. „Sposób, w jaki ona mówi i postrzega świat, sugeruje, że jest wrażliwą, być może nawet romantyczną duszą. Jest w tym, jednak bardzo ambiwalentna, raz, mówiąc o wszystkim zwyczajnie i po prostu, innym razem, nazywając to „ciężarem ponad siły”. To sugeruje, że pod pokrywką ‘zwykłości’ kryje się dramat w tych zwierzeniach.”


Teatr performatywny
Sztuka Otwinowskiego jest dużym wyzwaniem warsztatowym i artystycznym dla wszystkich twórców.

„Spektakl ten, jak wszystkie nasze poprzednie propozycje teatralne, które zakończyła dyskusja z publicznością, pokażemy w formie zaawansowanej próby performatywnej, co oznacza, że aktor gra z tekstem w ręku,” mówi Wojtek Piekarski. „W przypadku tego dramatu może to być utrudnieniem dla aktora. Rola Brata Marka wymaga ogromnego zaangażowania się w zakamarki duszy tej postaci i wynurzanie się, aby konsultować się z tekstem może przerywać tę nitkę głębokich emocji. Szczególnie dramatyczna jest scena finałowa, którą można porównać do monologu Kordiana na szczycie Mont Blanc.”

Podobne myśli Patrycja Zając. „Rola Wandy z Zagórza jest dla mnie sporym zadaniem aktorskim. Już sama forma naszej inscenizacji, a więc czytanie performatywne, stanowiła dla mnie wyzwanie. Kartka z tekstem rozprasza mnie, dlatego zwykle możliwie jak najszybciej uczę się tekstu, aby przejść do prób bez scenariusza w ręku. Wanda jest postacią na wskroś enigmatyczną, trudną do opracowania już na poziomie interpretacji i poszukiwania ukrytych znaczeń. Ten etap, konieczny do zbudowania roli, jest jak próba odcyfrowywania szyfru. Ponadto, postać tak ograniczona ruchowo na scenie, ma jedno narzędzie do tego, aby rzeczywiście na tej scenie zaistnieć – jest to jej głos. Sposób mówienia, z jego rytmem, melodią i tonem, jest tym, przez co może ona przekazać ukryte pod tekstem emocje i znaczenia.”

Ścielę wieczne łoże, stawia niezwykłe wyzwania przed reżyserem. Akcja toczy się w studiu radiowym, które prezentuje naturalne ograniczenia w sensie ruchu scenicznego, kostiumów czy dekoracji, które zwykle pomagają kierować uwagą widza. Pracujemy w tej chwili na tym, jak te dylematy rozwiązać i przekazać bogactwo spraw i emocji zawartych w tej sztuce,” wyjaśnia Helena Kaut-Howson.

„Ta forma inscenizacji, z akcentem na tekst i grę aktorską, często wydobywa to, co jest najważniejsze w sztuce. Mamy nadzieję, że dramat Marka Otwinowskiego spotka się z nie mniejszym entuzjazmem i nie mniej ożywioną dyskusją z publicznością, niż pamiętne prezentacje Sceny Polskiej w Jazz Cafe, takie jak Trash Story Magdy Fertacz, czy Między nami dobrze jest Doroty Masłowskiej.”


Powrót na scenę
Przedstawienie Ścielę wieczne łoże jest powrotem Wojtka Piekarskiego na deski Sceny Polskiej po trzech latach nieobecności w teatrze. Od 1982 roku, kiedy zadebiutował w nowo otwartym teatrze POSKu, Wojtek występował prawie we wszystkich zespołach teatralnych polskiego Londynu, biorąc udział w pięćdziesięciu premierach teatralnych, jako aktor, ale również, reżyserując niektóre z nich.

„Stęskniłem się za teatrem,” mówi Wojtek Piekarski. „Jak to powiedział Kazimierz Dejmek ‘aktor jest od grania’. Jeżeli aktor czuje powołanie do swojego zawodu, trudno mu żyć bez grania. Przypadkiem wpadła mi w ręce sztuka Marka Otwinowskiego i od pierwszego czytania zafascynowała mnie. Uzmysłowiła mi jak brakowała mi teatru. Chciałem ja reżyserować, ale Helena Kaut-Howson obsadziła mnie w głównej roli.”

„Występuję na scenie emigracyjnej od roku 1982. Nawet nie zdawałem sobie sprawę, że był to w zeszłym roku czterdziestoletni jubileusz. Zaczynałem w Ambasadorze, Sławomira Mrozka w reżyserii Leopolda Kielanowskiego. Była to prapremiera zagraniczna, na którą autor przyjechał do Londynu. Następnie była Mała Apokalipsa Konwickiego, którą reżyserowała Helena Kaut-Howson, a potem wiele innych rol. Bardzo bliski jest mi spektakl Wyjątkowe pozwolenie na pobyt, który oparty był na naszych życiorysach. Piosenki Jacka Kaczmarskiego stworzyły niezapomnianą atmosferę tego spektaklu.”

„Ale myślę również często o rolach, których nie zagrałem. Bardzo chciałem zagrać rolę Kaliguli w dramacie Alberta Camusa pod tym samym tytułem. Nawet napisałem pracę magisterską na temat tej postaci. Starałem się zrozumieć, dlaczego stał się on jednych z nawiększych łotrów w historii. Co myślał i czuł człowiek, który przekroczył wszystkie granice. No ale, jest to rola dla młodego aktora, a ja jestem już na dalszym etapie życia i drogi zawodowej.”

 

Na co czekamy
Po przerwie spowodowanej pandemią, i po cieszącym się dużym powodzeniem długim cyklu przedstawień Moralności Pani Dulskiej, Scena Polska, zaplanowała bogaty repertuar dla swoich wiernych widzów i miłośników teatru.

W maju w Teatrze POSKu Scena Polska.UK ma zamiar uczcić pamięć zmarłej w czasie pandemii wielkiej akompaniatorki i legendy sceny emigracyjnej Marii Drue, wznawiając przedstawienie Fortepian Marysi, oparty na jej autobiografii Swoją drogą, Jest to nie tylko historia życia Marii Drue, ale również obraz emigracyjnej estrady i teatru od Hemara po Irenę Anders, od Teatru Nowego po Scenę Poetycką.

Twórcy Sceny przygotowują również przedstawienie muzyczno-poetyckie o Wisławie Szymborskiej na setną rocznicę jej urodzin, zatytułowane Sto pociech.

Ponadto Żona Macieja Wojtyszki, tragiczna historia Liny Prokofiew, z Joanną Kańską i Pawłem Zdunem w rolach głównych, wróci na deski Studia.

Scena Polska planuje wystawić także nową sztukę Jakuba Kurzyńskiego, który współpracuje ze Sceną, o młodych Polakach, emigrantach pracujących i mieszkających w Wielkiej Brytanii.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_