Wielka Brytania jest i zawsze była krajem pełnym migrantów. A każdy z nich ma pewną historię do opowiedzenia. Wystawa „100 Images of Migration” w Hackney Museum, stworzona przy współpracy z Migration Museum Project, prezentuje wachlarz migracyjnych doświadczeń, uchwyconych na stu fotografiach. Wśród nich znajdują się dwie autorstwa polskiej artystki, Pauliny Patrykowskiej.
Zygmunt i Janina
Zaczęło się od polskiej szkoły sobotniej, gdzie zdała egzaminy i przystąpiła do bierzmowania. Nigdy nie miała problemów z nauką i ksiądz też ją bardzo lubił, więc gdy przyszła do niego z projektem o ludziach, którzy mają wpływ na polską społeczność w Coventry – z ochotą pomógł. Zrobiła więc portret m.in. księdza oraz założyciela portalu społecznościowego, który mieszkał w okolicy.
Temat polskiej „starej” emigracji postanowiła pogłębić przy okazji kolejnego projektu o weteranach wojennych. Chciała dowiedzieć się o tych ludziach czegoś więcej, poznać ich historię i udokumentować ją na zdjęciu. Nie wiedziała jednak, jak do tych osób dotrzeć. Wykorzystała więc znajomość z księdzem, który pomógł jej nawiązać kontakt z przedstawicielami starszego pokolenia.
„Wybrałam ‘parę’, panią i pana, żeby każdy mógł się do nich odnieść. Byłam bardzo mile zaskoczona ciepłym odbiorem i przyjęciem mnie, obcej osoby, do swoich domów” – opowiada. Usłyszane historie nie tyle ją zaciekawiły, co bardzo zaskoczyły, bo będąc młodą dziewczyna nie myślała nigdy wcześniej o tym, kim są i co przeżyli ci starsi ludzie, których codziennie mija na ulicy, którzy mieszkają tuż za rogiem.
„Bardzo byłam zdziwiona tym, jakie mają historie i że mało kto o nich wie. Okazało się, że pan Zygmunt walczył pod Monte Cassino i znał niedźwiedzia Wojtka – byłam w szoku. Przeżyli straszne rzeczy… Mieszkają u mnie w mieście, a w ogóle ich nie znam” – wyznaje fotografka. Janina Kulak opowiedziała o swej „podróży przez piekło” – o bestialskim traktowaniu więźniów, nieludzkich warunkach w sześciotygodniowej podróży pociągiem, nieustającym głodzie, chorobach roznoszonych przez owady i śmierci najbliższych. Po wojnie, w 1947 roku, pani Janina zamieszkała w Anglii. I choć mieszkała w skromnych warunkach, w porównaniu z tym, co przeżyła, czuła się jak w niebie.
Różnica pokoleń
„Nie miałam wcześniej kontaktu ze ‘starą’ emigracją. Myślałam, że są bardzo niemili, nie wydawali się nigdy sympatyczni. Jednak bardzo mile się zaskoczyłam, bo okazali się bardzo chętni do rozmowy, właściwie z zupełnie obcą osobą” – wspomina pierwsze spotkanie z Janiną Kulak i Zygmuntem Rucińskim. Być może starsze pokolenie zdziwienie Pauliny rozśmieszy, może spojrzą na jej słowa z łagodnym uśmiechem. Jednak, jak twierdzi, w Coventry bardzo trudno jest młodzieży nawiązać relacje ze starszymi ludźmi. Być może wynika to ze zwyczajnej różnicy pokoleń, a może stereotypy o „zepsutej młodzieży” są zbyt silne i zniechęcają do wzajemnej rozmowy. Paulina nie spodziewała się tak miłego przyjęcia, bo „stara” emigracja, jej zdaniem, jest dosyć zamkniętą społecznością.
„Starsi ludzie maja własne kółka, w kościele siedzą oddzielnie, krzywo patrzą na młodych – mówi Paulina. – Chociaż ostatnio to może i mają rację, bo połowa młodzieży zeszła trochę na psy. Niektórzy za bardzo się zintegrowali ze złą częścią Brytyjczyków. W sumie to się im nie dziwię, że nie chcą się z nami kontaktować. Pewnie mają nam za złe, że popsuliśmy im image”. Konflikt pokoleń jednak da się, i co ważniejsze, warto przełamywać. „Najbardziej mi się podobało to, że mimo strasznej historii, mimo tak wielu przejść, są teraz bardzo weseli. Bardzo mili, ciepli ludzie, cały czas uśmiechnięci” – podsumowuje.
Rozmowa kluczem
Historie Janiny i Zygmunta to zaledwie dwie krople w morzu wojennych opowieści. Paulina Patrykowska dzięki nim zainteresowała się tematyką II wojny światowej, losami Polskiej emigracji niepodległościowej, zsyłkami na Syberię i chciała się dowiedzieć czegoś więcej o tym, jak trafili w końcu do Anglii.
„Wydaje mi się, że ktoś powinien się zainteresować ich historiami, może zrobić eventy – żeby młodzi mogli popytać, wykazać się sensownością i mądrością. Może wtedy starsi by zobaczyli, że nie jesteśmy tacy głupi” – mówi. Ze wszystkich zdjęć zrobionych podczas rozmowy Paulina stworzyła krótki film z podkładem muzycznym i fragmentami ich wypowiedzi. „Po obejrzeniu filmiku na sali zapadła cisza, nikt się nie chciał odezwać” – wspomina. Jej koledzy z uczelni kompletnie nic o tych wydarzeniach nie wiedzieli. „Wydaje mi się, że tego typu projekty są potrzebne, może nie tyle Polakom, bo oni wiedzą, o co chodzi, ale Anglikom, bo ci często nie maja pojęcia, że Polacy tyle przeszli” – dodaje.Jednym z jej pomysłów na poszerzanie wiedzy o starszym pokoleniu polskich imigrantów w Wielkiej Brytanii jest organizacja spotkań z jej przedstawicielami, np. w szkołach sobotnich. Jak przeczuwa, młodzież zapewne sama by na takie spotkanie nie przyszła, dlatego szkoła powinna być pierwszym bodźcem, który wywołałby u młodych zainteresowanie. Kto wie, może w efekcie na kolejne spotkanie przyjdą już z własnej woli. Ze swojej zaś strony Paulina Patrykowska planuje kontynuować projekt o polskich weteranach wojennych w rozszerzonej wersji, z większą ilością osób.
Wystawa „100 Images of Migration” jest czynna do 31 sierpnia 2013, Hackney Museum, London E8 1GQ. Wstęp wolny.
Magdalena Czubińska