Czytając kolejne litery, usta same zaczynają nucić. Recytując słowa, ciało samo wprawia w ruch rozbujane ramiona, palce, a nieraz nawet stopa sama zaczyna stukać o podłogę. Wsłuchując się w wiersze Marleny Zynger – laureatki nagrody Złote Pióro XIII Światowego Dnia Poezji UNESCO 2013 – z tomiku poezji „Do-tykanie”, umysł sam przechodzi w tęskny nastrój.
Poezja Marleny Zynger przenosi nas do świata wspomnień, pełnego wielkich i drobnych miłości, tych nad wyraz romantycznych, jak i tych prostych, codziennych rutynowych dni. Oprowadza po tym, co poetce jest tak dobrze znane i bliskie, nie zawsze jednak wskazuje konkretne miejsce. Poezja ta nie wstydzi się przeszłości, nie wybiega też daleko w przyszłość. Liczy się przede wszystkim to, co tu i teraz. Liczą się chwile, tylko te warte pamięci momenty. Zwłaszcza te intymne – poezja Marleny Zynger emanuje kobiecą zmysłowością. Poetka otacza bohaterów swoich utworów delikatną aurą tajemnicy, nie pozbawia ich jednak namiętności. W wyobraźni czytelnika powstają romantyczne obrazy: stanowcze kroki tanga, zwiewna czerwona sukienka, mocny męski uścisk czy uczciwe spojrzenia. Obrazy te napełniają tym wyjątkowym, tak bardzo przez wielu pożądanym uczuciem ciepła i tęsknoty – za dotykiem, bliskością, zapomnieniem się choć na chwilę.
Chociaż wiersze w „Do-tykaniu” są przeważnie o miłości – do ludzi, natury, miejsc, a nawet siebie – to nie ma w nich banałów i niegustownej prostoty. Poetka zgrabnie dobiera słowa, czasami tworzy je sama, bawiąc się przy tym. Co więcej, pozwala bawić się także czytelnikowi. Zmusza go, aby wyszedł poza sztywne ramy myślenia, budzi wyobraźnię i każe jej płynąć bez końca. I nagle w głowie czytelnika tworzą się obrazy, historie i zagadki – czym jest to „pstroto”, co siedzi za szafą? Czu uda się rozdzielić zaplecione, zagubione w tarantelli dłonie?
Godna pochwały jest też sympatia Marleny Zynger do rodzinnych stron i znaczących w jej życiu miejsc. Poetka jest silnie związana z Warszawą, a moc tego związku pokazuje niemal w każdym wierszu. I tak o to chadzamy wraz z nią po zacienionych uliczkach Łazienek Królewskich, karmimy wiewiórki, siadamy w kawiarni i popijamy powoli kawę, delektując się zapachem wiosny i powiewem wiatru we włosach. Chwilę później spacerujemy uliczkami Krakowskiego Przedmieścia, Nowego Świata i Foksal. Przeprosiwszy się z wieloletnią koleżanką „Literatką”, udajemy się do „Cavy”, na kawę.
Niezwykłą zaletą wierszy Zynger jest ich rytmiczność i dynamika. Słowa, niczym nuty, narzucają melodię. Utwory chce się nie tyle czytać, co śpiewać. Bezwiednie, zresztą, nuci się słowa pod nosem. Jej poezja stała się inspiracją dla polskich i zagranicznych wokalistów, jak np. dla polskiej piosenkarki mieszkającej w Londynie, Moniki Lidke, oraz dla wielu malarzy i rysowników – pełen pasji obraz autorstwa Renaty Brzozowskiej widać na okładce tomiku.
Dla czytelnika, „Do-tykanie” to ucieczka od codziennego pędu, przyziemnych trosk i problemów. Jest to szansa na zatrzymanie się na chwilę, zauważenie pięknych, drobnych przyjemności, jakie oferuje nam świat, i przypomnienie sobie, co tak naprawdę liczy się w relacjach z ludźmi. Tomik poezji Marleny Zynger to dobra propozycja na oderwanie myśli od szarej rzeczywistości czy rutyny.
Magdalena Czubińska