03 grudnia 2013, 14:53 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Trafficking: ofiary czy przestępcy?

Różnice między ofiarami traffickingu a nielegalnymi imgrantami są pozornie niewielkie
Różnice między ofiarami traffickingu a nielegalnymi imgrantami są pozornie niewielkie
W ostatnią sobotę w parafii na Devonii odbył się wykład na temat traffickingu. Wydarzenie było zorganizowane przez International Organization for Migration UK i miało na celu zapoznanie społeczności polskiej z tym problemem nazywanym współczesną formą niewolnictwa.

Wykład rozpoczęto od przedstawienia legislatywy. Zgodnie z protokołem z Palermo z 15 listopada 2000 r., terminem trafficking określa się: „(…) werbowanie, transport, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osób z zastosowaniem gróźb lub użyciem siły lub też z wykorzystaniem innej formy przymusu, uprowadzenia, oszustwa, wprowadzenia w błąd, nadużycia władzy lub wykorzystania słabości, wręczenia lub przyjęcia płatności lub korzyści dla uzyskania zgody osoby mającej kontrolę nad inną osobą, w celu wykorzystania. Wykorzystanie obejmuje, jako minimum, wykorzystanie prostytucji innych osób lub inne formy wykorzystania seksualnego, pracę lub usługi o charakterze przymusowym, niewolnictwo lub praktyki podobne do niewolnictwa, zniewolenie albo usunięcie organów”. Polski odpowiednik terminu trafficking to „handel ludźmi”, co nie do końca oddaje charakter tego procederu, ponieważ przywodzi na myśl przykłady związane z przymusową prostytucją kobiet z krajów trzeciego świata, a jak widać definicja ta jest o wiele szersza. Dlatego na potrzeby tego artykułu będę się posługiwała terminem anglojęzycznym.

Następnym punktem zajęć, które przybrał charakter warsztatowy, uczestnikom podzielonym na 4 grupy zostały rozdane przykładowe scenariusze i na ich podstawie musieli zdecydować, czy w danym przypadku maja do czynienia z traffickingiem czy nie. Przykładowy jeden ze scenariuszy przedstawiał historię Antonia, 12-letniego chłopca z wiejskich terenów kraju P. Jako najstarszy z szóstki rodzeństwa czuł się w obowiązku odciążenia matki-wdowy. W momencie, gdy nadarzyła się okazja wyjazdu do pracy na farmie do sąsiedniego państwa, postanowił z niej skorzystać. Matka została zapewniona, ze syn w miejscu pracy otrzyma wikt i opierunek, a ona dostała ekwiwalent sumy 100 dolarów, co było dla niej bardzo dużą sumą pieniędzy. Gdy Antonio trafił na farmę okazało się, ze musi mieszkać w koszmarnych warunkach i bardzo ciężko pracować od świtu do zmierzchu, za co nie dostaje wynagrodzenia. Gdy chłopiec postanowił uciec, złapała go policja i postawiła zarzut nielegalnej imigracji. W tym przypadku nikt nie miał wątpliwości, ze doszło do traffickingu.

Ale nie wszystkie scenariusze były takie jednoznaczne. Inny z nich mówił o 24-letniej prostytutce Kim, która postanowiła wyjechać z kraju, ponieważ robiła się coraz starsza i bała się zmniejszenia zarobków. Pomógł jej w tym George, który kupił bilet lotniczy i zaaranżował wszystko w kraju Y. za te pomoc oczekiwał zapłaty w postaci 7000 dolarów. Zapewnił, że będzie w stanie zarobić tą kwotę w ciągu miesiąca. Kim przekroczyła granicęjako turystka, ponieważ wtedy nie potrzebowała wizy. Jako turystka w kraju Y mogła przebywać miesiąc. Bardzo dużo pracowała w domu publicznym, od godziny 10 rano, do 5 następnego poranka, aby spłacić swój dług. Po miesiącu zarobiła zaledwie tysiąc dolarów. Kim zdecydowała się kontynuować swój pobyt i dalej pracować na spłatę długu mimo, że nie zarabiała na siebie. Aby uniknąć problemów z policją zostało zaaranżowane małżeństwo Kim z klientem, aby mogła zostać dłużej w kraju. Dom publiczny zapłacił mu za to 5000 dolarów, które Kim oczywiście musiała odpracować, jednakowoż zachowała jako taką swobodę, łącznie z tym, że posiadała konto w banku, gdzie mogła odkładać zaoszczędzone pieniądze. Po spłaceniu długów, odeszła od prostytucji, ale postanowiła pozostać na stałe w kraju Y. Ten scenariusz wzbudził dyskusje na temat, czy można to uznać za trafficking, czy też nie. Chociaż historia Kim nosiła pewne znamiona traffickingu, to mimo wszystko nie był to handel ludźmi, ponieważ posiadała ona wiedzę, że przebywa w kraju nielegalnie, a mimo to zdecydowała się zostać, a ponadto po ślubie z obcokrajowcem posiadała pewną wolność, a nawet miała rachunek bankowy. W związku z tym uznano, że ten przypadek nie należy zaliczać do traffickingu.

Annie Morris podczas swojej prezentacji wytłumaczyła, czym jest trafficking / fot. Magdalena Grzymkowska
Annie Morris podczas swojej prezentacji wytłumaczyła, czym jest trafficking / fot. Magdalena Grzymkowska
Po takim praktycznym wstępie Annie Morris, Project Assistant w International Organization for Migration UK przedstawiła prezentację przedstawiającą różnice pomiędzy traffickingiem a nielegalną imigracją. Podstawową różnica jest to, że handel ludźmi jest przestępstwem wobec ludzi, a nielegalna imigracja jest wymierzona w państwo, do którego się wyjeżdża. Przy nielegalnej imigracji zwykle osoby przekraczające granice mają świadomość tego, że robią to nielegalnie i są aktywnymi uczestnikami tego procesu, znają też jego warunki. Są też zwykle zależne od innych w trakcie podroży lub jakiś czas po przybyciu do kraju imigracji, ale potem stają się niezależne. Ofiary traffickingu w odróżnieniu od nielegalnych imigrantów nie posiadają tej wiedzy, a ich wolność w trakcie podroży, jak i po niej jest mocno ograniczona.

Podczas prelekcji zastanawiano się także dlaczego trafficking mimo niosących ze sobą zagrożeń i sankcji jest wciąż takim rentownym biznesem. Generalnym wnioskiem jest fakt, że wynika to z jednej stron z dużego popytu na tanią siłę roboczą, a z drugiej strony utrzymującej się podaży w biednych regionach świata na wyjazd za granicę, gdzie ludzie są przekonani, że czeka ich lepsze życie. W kraju nie czeka na nich nic dobrego, żyją bez pracy w skrajnej nędzy, nie mają dostępu do mediów, nie są wyedukowani, brakuje jakichkolwiek perspektyw rozwoju. Przyzwyczajeni są do przemocy, wobec tego często godzą się na bycie poniżanym, głodzonym, a nawet więzionym. A pracodawcy poszukują takich karnych, posłusznych pracowników, którzy bez zadawania zbędnych pytań za miskę strawy będą pracować dzień i noc. Obniżają koszty „produkcji” wobec czego mogą zwiększyć własne zyski.

Prowadząca przedstawiła także symptomy, po których można rozpoznać ofiary traffickingu w swoim najbliższym otoczeniu. Pierwszym krokiem jest zastanowienie się, czy dana osoba została zrekrutowana, przetransportowana, a następnie utrzymywana przez jedną osobę lub organizację; czy jest zastraszana, bita lub więziona przez swoich pracodawców; czy jest zmuszana do prostytucji lub do ciężkiej niewolniczej pracy bez poszanowania jakichkolwiek standardów pracy. Jeżeli na te trzy pytania odpowiedź jest twierdząca możemy mieć niemal pewność, że mamy do czynienia z ofiarą traffickingu. Oczywiście, często sytuacje są bardzo niejednoznaczne, a identyfikacji nie sprzyja to, że te osoby same nie potrafią się przyznać do tego, że są ofiarami.

Następnie głos zabrał Kevin Hyland, detektyw i inspektor Metropolitan Polce Service, który tłumaczył, jak można pomóc tym osobom. Przede wszystkim należy je traktować jako ofiary, a nie jako przestępców, zapewnić, że mamy dobre intencje, że chcemy pomóc i zachowamy poufność. Należy zachęcić i ośmielić ofiarę do podejmowania własnych decyzji w kwestii poprawienia swojej sytuacji. Nie należy oceniać ofiar czy użalać się nad ich losem, gdyż wówczas taka nasza postawa może mieć odwrotny skutek od zamierzonego. W następnej kolejności o ile to możliwe należy zorientować się jaka firma lub organizacja zatrudnia poszkodowanego i całą sprawę zgłosić na policję lub odpowiedniej organizacji społecznej lub pozarządowej, która specjalizuje się w tego typu przypadkach traffickingu. Nie należy działać na własną rękę, ponieważ taka „pomoc” może bardziej zaszkodzić poszkodowanemu, a nawet narazić własne życie. – To są często bardzo niebezpieczni ludzie – powiedział Hyland.

Kevin Hyland rozmawia z uczestnikami wykładu  / fot. Magdalena Grzymkowska
Kevin Hyland rozmawia z uczestnikami wykładu / fot. Magdalena Grzymkowska
Na koniec dodał, że policja stara się współpracować z możliwie wszelkimi organizacjami, nie tylko globalnymi takimi jak Salvation Army, ale również lokalnymi, działającymi wewnątrz społeczności mniejszości narodowej w Londynie, w tym z polskim instytucjami, ambasadą, konsulatami, a także polskimi parafiami. Dzięki tej współpracy jeden z gangów zajmujących się handlem żywym towarem zostanie skazany w przyszłym miesiącu.

Osoby zainteresowane tematem lub chcące zgłosić przypadki traffickingu w ich okolicy proszone są o kontakt na poniższe numery telefonów:

  • The Salvation Army: 03003038151
  • NCA UK Human Trafficking Centre: 0800 555 111

lub o odwiedzenie stron internetowych tych instytucji oraz Departamentu UNODC działającego przy ONZ: www.ungift.org.

Magdalena Grzymkowska

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_