W Boothroyd Room w Parlamencie – 15 stycznia – odbyło się spotkanie mające na celu uczczenia II rocznicy działalności Polskiego Centrum Pomocy w Hackney. Inicjatorem pomysłu był Simche Steinberger, który zaprosił na to wydarzenie parlamentarzystów Partii Konserwatywnej – Andrew Rosindella, Nick de Boisa, Andrew Boffa, a także Filipa Ślipaczka, Katarzynę Krause z Ambasady RP w Londynie, pracowników Centrum oraz mieszkańców dzielnicy Hackney.
Konserwatyści. Za czy przeciw?
– Cieszę się, że Simche i społeczność polska tak aktywnie działają na terenie Hackney. Ale przede wszystkim, że powstało Polskie Centrum, które pomaga polskiej społeczności w Londynie. Należy pamiętać, że nie tylko London, ale i cała Wielka Brytania bardzo wiele zawdzięcza Polakom. I nie chodzi tylko o ostatnie kilka lat, kiedy do Zjednoczonego Królestwa przyjechali polscy imigranci, ale także o kwestie historyczne. Polska społeczność, która jest niezwykle liczna wniosła ogromny wkład w dorobek Wielkiej Brytanii – również ten ekonomiczny, dzięki małym i średnim przedsiębiorstwom i pracy w pozostałych sektorach. Dlatego powinniśmy być Polakom wdzięczni, za to, że zakładają tu swoje firmy, chcą żyć w Londynie, zakładać rodziny i posyłać tutaj swoje dzieci do szkoły. Otrzymałem wiele ciepła ze strony polskiej społeczności i mam nadzieję, że uda mi się odwdzięczyć – przekonywał Andrew Boff.
Na zakończenie swojego przemówienia Boff zostawił zgromadzonych z pewnym przemyśleniem, które spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem Polaków z Hackney.
– Ludzie myślą, że jeżeli pojadą do innego kraju to są tam obcy. Mogę jednak powiedzieć, że nie w Londynie. Polacy są Londyńczykami i częścią Wielkiej Brytanii – zakończył.
W Wielkiej Brytanii i w samym Londynie funkcjonuje wiele polskich przedsiębiorstw. Powstają też nowe. I rokrocznie zasilają one Brytyjski budżet wieloma milionami funtów.
– W mojej okolicy – Enfield – w ostatnim czasie powstało kilka nowych firm, także polskich. I tak jest też w innych częściach Londynu. A jako, że sam jestem przedsiębiorcom znam trud, jaki się z tym wiąże, dlatego doceniam ryzyko, jakie podejmują polscy przedsiębiorcy. Cieszę się, że próbują i dlatego my powinniśmy robić wszystko by ułatwiać im funkcjonowanie – mówił Nick de Bois.
Jak zapewniają członkowie partii konserwatywnej doceniają Polaków i ich pracowitość oraz wkład, jaki wnieśli swoją obecnością do Wielkiej Brytanii.
– Uważam, że Polacy wnieśli ogromny i pozytywny wkład w życie Londynu i Wielkiej Brytanii – mówił Andrew Rosinedell. – A my nigdy nie zapominamy o naszych przyjaciołach, a tymi bez wątpienia są dla Zjednoczonego Królestwa Polacy. To oni walczyli i ginęli za wolność zarówno Wielkiej Brytanii, jak i swojej ojczyzny. Dlatego należy się im szacunek – dodał.
Niemniej jednak słowa premiera dotyczące w dużej mierze polskich imigrantów wywoła ogromną burzę. Eksperci uważają natomiast, że oszczędności, jakie mogą przynieść ewentualne cięcia w dodatkach na dzieci mieszkające poza Wielką Brytanią nie będą duże. Poza tym, co wydaje się istotniejsze, do zmian trudno będzie doprowadzić, gdyż wymagałyby one modyfikacji traktatów unijnych, które dopuszczają wypłatę świadczeń, nawet, jeśli dziecko nie mieszka z rodziną.
Istnieją także opinie, że prawdziwym celem premiera nie jest obniżenie bezrobocia, które jest najniższe od 2009 r. (7,4 proc.), ale powstrzymanie spadku notowań Partii Konserwatywnej przed tegorocznymi wyborami europejskimi i parlamentarnymi w przyszłym. Torysi pozostają już w tyle nie tylko za Partią Pracy, ale nawet za eurosceptyczną Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa UK Independence Party, która w sondażu przeprowadzonym przez ComRes uzyskała aż 27-procentowe poparcie.
Padło również pytanie, że skoro Polacy są mile widziani w Wielkiej Brytanii dopóki respektują kulturę i tradycję, przestrzegają prawa, ciężko pracują – a robią to, gdyż pokazują różnorodne badania – dlaczego premier Cameron piętnuje Polaków za to, że wykorzystują benefity i system mimo tego, że inni tego nie robią? Skąd możemy mieć, jako mniejszość narodowa pewność, że będziemy traktowani na równi z obywatelami Brytyjskimi teraz czy w przyszłości?
Radny dzielnicy Hackney zapowiedział, że wraz z pracownikami Polskiego Centrum w Hackney, w imieniu społeczności wystosują list do premiera Camerona w sprawie jego wypowiedzi o pozbawieniu imigrantów z krajów Unii Europejskiej dodatku rodzinnego na dzieci, które na co dzień przebywają w ojczyźnie oraz innych kwestii imigranckich. Cameron wymienił przy tym Polaków, jako tę grupę, której problem dotyczy w największym stopniu.
– Jestem zawiedziony słowami premiera tak samo, jak cała polska społeczność. Nie pochwalam tego zachowania i wraz z pracownikami Polskiego Centrum postaramy się coś zrobić – przekonywał Simche Steinberger.
Gdzie po pomoc?
Polskie Centrum w Hackney powstało z inicjatywy radnego dzielnicy Hackney Simche Steinbergera. Celem funkcjonowania Centrum jest zapewnianie pomocy i doradztwa prawnego oraz księgowego wszystkim członkom polskiej społeczności w Hackney, dlatego każdy, kto boryka się z problemami wynikającymi z życia na terenie Wielkiej Brytanii może liczyć na pomoc Centrum.
– Są dwie organizacje. Pierwszą z nich jest Polish Help Center otwarte dwa lata temu, które angażuję się we wszelaką pomoc, dla społeczności polskiej zamieszkującej dzielnicę Hackney. Drugą jest zaś Conservative Friends of Poland, która również stara się zwracać uwagę na problemy Polaków w naszej dzielnicy, ale nie tylko – mówi specjalnie dla Dziennika Polskiego Simche Steinberger. – Dlatego jeżeli coś złego dzieje się członkom naszej społeczności, jak ma to miejsce w ostatnim czasie, staramy się interweniować i stajemy w ich obronie.
W Polskim Centrum w Hackney można uzyskać różnorodną pomoc. Od porad w załatwianiu spraw prawnych przez pomoc w rozwiązywaniu konfliktów społecznych po udzielanie wsparcia i porad życiowych.
– Można uzyskać pomoc w zakresie podatków od wartości nieruchomości, można liczyć na nas w sprawie problemów komunikacyjnych, ale także porad księgowych. Świadczymy usługi w zakresie uzyskiwania ubezpieczeń i rejestracji każdego rodzaju działalności, rozliczeń podatkowych, uzyskaniu benefitów. Mamy ludzi, którzy zajmują się specyficznymi przypadkami, bo każdy jest inny – kontynuuje.
Polskie Centrum powstało z myślą o Polakach mieszkających we wschodnim Londynie. Ale wszyscy pozostali, mieszkający w innych częściach miasta mogę korzystać z doradztwa Centrum, jeżeli o takową pomoc wystąpią.
– Pomocy udzielamy też Polakom z Polski, którzy coraz częściej dzwonią z pytaniami. Pomagamy każdemu, kto się do nas zgłosi. Nikt nie odejdzie z kwitkiem – przekonuje Weronika, sekretarka i asystentka Simche Steinbergera, zajmująca się Centrum. Jak mówi o niej Steinberger, jeżeli ktoś może pomóc i coś załatwić, to tym kimś jest właśnie Weronika, a bez niej Polskie Centrum nie zaszłoby tam, gdzie znajduje się teraz.
Tomasz Lizon