Już nie tylko polskim dzieciom i ich rodzinom polskie szkoły na Wyspach niosą wsparcie. Różnego rodzaju zresztą. Od edukacji, która jako pierwsza wpisana jest w misję placówek, po doradztwo i pomoc w wielu dziedzinach życia. Można powiedzieć, że zaczęło się od nauczania języka i kultury, a potem już spektrum działań stało się wielotorowe, zgodnie z oczekiwaniami i zapotrzebowaniem, bo nie tylko sytuacja polskich szkół stale podlega zmianom, ale również zakres ich działania staje się coraz większy.
Polska Szkoła Sobotnia im. M. Skłodowskiej-Curie na Putney-Wimbledon znana jest właśnie z takiej wielotorowej działalności. Sama jest instytucją charytatywną, samofinasującą się, ale jej dyrekcja i zarząd potrafią tak prowadzić placówkę, by z tego wszystkiego, co składa się na działalność instytucji, mogli korzystać także inni, niekoniecznie związani ze szkołą. To stąd pochodzi inicjatywa konkursów międzyszkolnych, skierowanych nie tylko do uczniów londyńskich placówek uzupełniających, ale rozproszonych poza nim. To dyrekcja właśnie tej placówki, jak dotąd najprawdopodobniej jedynej, wychodząc naprzeciw problemowi braku miejsc dla nowych uczniów, znalazła rozwiązanie w postaci utworzenia filii szkoły na New Malden. Dzisiaj filia działa już samodzielnie, ale więź między placówkami stale rośnie w siłę. Jest przecież skąd czerpać przykład i dyrekcja szkoły na New Malden, jak zapewnia Małgorzata Lasocka, dyrektor szkoły na Putney-Wimbledon, zawsze może liczyć na wsparcie ze strony szkoły im. M. Skłodowskiej-Curie. Trudno jednak nadążyć w tej kwestii ze śledzeniem inicjatyw, które podejmowane są pod pieczą Małgorzaty Lasockiej.
Trzeba umieć się dzielić i dobrocią obdarzać innych
Zaledwie kilka tygodni temu miała miejsce w szkole zbiórka dla pozostającego w śpiączce ucznia, który znajduje się pod opieką „Budzika”. Rodzice uczniów wyrazili wolę, aby pomóc rodzinie chłopca, która w obliczu sytuacji w jakiej się znalazła, powinna zdaniem rodziców i uczniów placówki, skupić się na opiece nad swoim synem, a nie martwić o zabezpieczenie potrzeb dnia codziennego.
Potem przyszła pora na sponsorowane dyktando, z którego dochód przeznaczony został, wedle woli uczniów, prawie po połowie, na WOŚP i na pomoc dla ludności Filipin. Dyrektor placówki, Małgorzata Lasocka, mówi, że to uczniowie zadecydowali, aby prawie po równo, zebrane z dyktanda fundusze przeznaczyć na te inicjatywy.
Wreszcie w obliczu trudnej sytuacji na Ukrainie, zrodził się pomysł pomocy właśnie dla tego kraju. To właśnie rodzice uczniów na czele z nową prezes zarządu Agnieszką Kłak, podjęli inicjatywę, o czym przekonuje dyrektor placówki, aby zrobić zbiórkę i pozyskać fundusze. Szczególne brawa należą się pod adresem nowej pani prezes, bo przysłowiowym strzałem w dziesiątkę okazał się koncert zorganizowany przez zarząd, rodziców i dyrekcję szkoły na Putney-Wimbledon, który odbył się w sobotę 8 marca, w auli Ursuline High School. Na widowni zasiedli uczniowie klas V-IX oraz ich rodzice, a także rodzice ze szkoły na New Malden. Wstęp na koncert był bezpłatny, ale mile widziane były wolne datki, które między innymi złożyły się na dochód pomocy Ukrainie. Przed koncertem, zaproszonych gości częstowano ciastami pochodzącymi z domowych wypieków rodziców. Nie zabrakło symbolicznych gestów na znak włączenia się do akcji.
– Zbiórkę pieniędzy przekażemy docelowo do stowarzyszenia Lekarzy Polskiego Pochodzenia na Wołyniu za pośrednictwem lubelskiej Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza na bezpośrednią pomoc medyczną ofiarom Majdanu. Pragniemy w ten sposób tylko wesprzeć ludzi dotkniętych obecną tam sytuacją, ale również oddać hołd tym, którzy polegli w krwawych zamieszkach zbrojnych – powiedziała, witając zebranych gości na koncercie prezes Zarządu Szkolnego Agnieszka Kłak.
Krótko i z potrzeby serca
Podczas zaledwie 40 minut publiczność usłyszała m.in. utwór ze „Skrzypka na dachu”, „Czardasza” Montiego a także kompozycje Roberta Schumanna wykonane przez gościa specjalnego, nauczyciela muzyki, Ulianę Novikovą z Ukrainy. Koncert zakończyło „Tango na głos i jeszcze jeden głos”, z repertuaru znanego na Wyspach chóru Ave Verum w wykonaniu Brygidy Wimbush. Jest ona nie tylko solistką wspomnianego chóru, ale również szanowanym lekarzem, mamą trzech uczniów polskiej szkoły jak i czynnie działającym członkiem Zarządu Szkolnego. Utwór wraz ze wzruszającymi obrazami towarzyszącymi na ekranie, poruszył widzów i dokładnie oddał przesłanie koncertu.
– Ze względu na wydarzenia Komitetu „70 lat temu…”, które tego dnia również miały miejsce w POSK-u i w których uczestniczyli uczniowie naszej szkoły, w koncercie na rzecz Ukrainy nie mogła uczestniczyć cała populacja placówki. Jednak o koncercie wiedzieli wszyscy z otoczenia szkoły, a nauczyciele w klasach przeprowadzali lekcje na temat wydarzeń na Ukrainie. Były też wspólne modlitwy – mówiła dyrektor placówki, która podkreślała, że idea zorganizowania akcji pomocy Ukrainie zrodziła się spontanicznie i wynikała z potrzeby serca. Pomysłodawcą idei koncertu był jeden z rodziców, Anglik z pochodzenia, którego córka pobiera lekcje skrzypiec u wspomnianej artystki z Ukrainy i która również tego dnia wystąpiła na scenie.
– Obok Lidii Louw, uczennicy klasy IV wystąpiła również Emilia Trubshaw z klasy VIII, która również gra w angielskiej Narodowej Orkiestrze Dziecięcej. Na specjalne zaproszenie dyrektor koncert uświetniło rodzinne Trio Jagoda – Dominika (flet), Małgorzata (skrzypce) i Wojtek (wiolonczela) – reprezentanci lokalnych drużyn harcerskich – kontynuowała dyrektor szkoły.
I udało się. Nie po raz pierwszy i nie ostatni z pewnością. A wszystko dzięki wspólnemu działaniu i pracy rodziców, bez których żadna z polskich szkół nie mogłaby istnieć i rozwijać się. Już wkrótce zebrana podczas koncertu kwota, blisko 1200 funtów dotrze do celu swojego przeznaczenia. I być może dla jednych może wydawać się ona niewielka, to przecież czy nie właśnie z małych rzeczy składają się, te godne podziwu i czy nie małymi krokami wchodzi się na sam szczyt?
Tylko pogratulować .Właśnie takich sukcesów i takiej postawy trzeba życzyć innym dyrekcjom szkół. To wspaniała lekcja, jak motywować nie tylko dzieci, ale przede wszystkim ich rodziców do posyłania swoich pociech do polskich szkół sobotnich i do uczestnictwa rodziców w życiu polskich placówek. Warto pamiętać o tym, że wszyscy w szkole są sobie nawzajem potrzebni.
Tekst: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Fot. Ludomir Lasocki