Na plac w centrum Lublina wjeżdża czołg. Prawdziwy, nie jakaś tam plastikowa imitacja. Huczy, zgrzyta, piszczy i wydala kłęby spalin, jak prawdziwy smok pancerny a ludzie z wrażenia rozstępują się przed stalowym potworem. Zresztą pada deszcz i każda lipa z dykty, kleju i plastików imitujących metalowe nity zaraz uległaby rozpuszczeniu. My, Polacy, nie lubimy tandety w stylu made ich China. Jak czołg to czołg: porządny, stalowy, ciężki, ogromny i pot z niego spływa. Czołg nie byle jaki, bo to model 7TP, najnowocześniejszy, jaki wyprodukowała II Rzeczypospolita przed wybuchem drugiej wojny światowej. Zdaniem specjalistów, w swoich czasach był lepszy od jakiegokolwiek czołgu niemieckiego czy sowieckiego. 7TP miały jedną, jedyną wadę… było ich zbyt mało we wrześniu 1939r. aby mogły przeważyć losy wojny na naszą korzyść. Wojnę przegraliśmy, ale mamy się czym chwalić. Kilka lat temu grupa entuzjastów postanowiła odbudować nasz najlepszy przedwojenny czołg i obecnie prezentuje go w Polsce na różnych festynach historycznych. No i dobrze, bo to żywa lekcja patriotyzmu, a ludziom słuchającym z lękiem informacji docierających z Ukrainy i Rosji serca rosną, gdy widzą pancerną legendę. Jak mamy takie czołgi, to nic nam nie grozi! Na razie jest tylko jeden, ale jak trwoga to naród potrafi się zmobilizować i w mig wyprodukuje setki czołgów. Znów będziemy mieli najlepsze maszyny w Europie i Putin ze swoją armią już nam nie zagrozi.
Poza tym mamy jeszcze spore rezerwy porozrzucane po całym kraju: otóż w Polsce po wojnie była moda na stawianie czołgów w charakterze pomników. Są ich pewnie setki w większych i mniejszych miastach, nie licząc eksponatów zgromadzonych w muzeach. Każdy taki czołg – w razie zagrożenia – można by uruchomić i wykorzystać do obrony. Sam widziałem, jak na Ukrainie grupa ochotników wdrapała się na taki pomnik, coś tam pogmerała, nalała paliwa i bez problemu… włączyła maszynę po prawie 70 latach od zakończenia wojny! A propos pomników – mamy jeszcze tajniejszą broń niż czołgi stojące na cokołach. Jak wiadomo na wojnie żołnierz strzela, a Pan Bóg kule nosi. Albo inaczej: tak żołnierz strzela jak mu dowódca rozkaże. I to jest nasza tajna broń: DOWÓDCA. Nikt chyba nie zaprzeczy, że dowódców mieliśmy w historii samych najlepszych. Od Mieszka I co zgromił Niemców nad Odrą, przez Kościuszkę który pogonił Ruskim kota, aż po Piłsudskiego, który – jak wiadomo – w 1920r. uratował przed bolszewizmem Polskę i pół Europy. Mieszka zostawmy w spokoju, bo już za stary i zapewne nie chciałoby się mu schodzić z pomnika, ale Kościuszko, Piłsudski? – czemu nie, chętnie pomogą ojczyźnie w potrzebie. Wiem nawet, gdzie trzeba jechać – na początek do Kocka. To ważne dla najnowszej historii Polski miasteczko, tu przecież rozegrała się ostatnia bitwa kampanii wrześniowej 1939r. a 150 lat wcześniej zawitał tam sam Kościuszko. Teraz w centrum Kocka stoi pomnik naszego bohatera narodowego i przyznam – to jeden z najbardziej bojowych jakie widziałem. Kościuszko stoi tam w pozie „na baczność”, lewą rękę przyciska do serca, a w prawej trzyma szablę. Ale jak trzyma! Uniesiona ręka wyciąga broń wysoko do góry a mocno splecione palce na rękojeści zdradzają wyjątkowy hart ducha i wolę walki. Kościuszko woła: nie bójcie się, poprowadzę was do zwycięstwa! No to jestem spokojny, co prawda w czasach naczelnika insurekcji kościuszkowskiej nie było czołgów, ale dla wielkiego wodza to nie problem, wystarczy tylko kosynierów zastąpić komandosami, a konie – wozami pancernymi i efekt będzie ten sam. A jeśli nie wystarczy Kościuszko, to poprosimy o pomoc samego marszałka Piłsudskiego, np. tego z Katowic. Tam marszałek siedzi w pozie bojowej na koniu, jedną ręką mocno trzyma zwierzę na wodzy, druga silnie odgięta do tyłu dzierży szablę gotującą się do ataku! Marszałek choć faktycznie nic nie mówi, bo mu artysta nie zrobił dziurki na usta, i tak do nas woła: bolszewika goń, goń, goń! A zresztą – do wyboru do koloru –pomników marszałka mamy mnóstwo, jak komu nie odpowiada ten z Katowic, to może wybrać innego idola: stojącego samotnie, zadumanego, opartego o szablę a nawet siedzącego z córkami. Mnie najbardziej bojowo nastraja Piłsudski z szablą ruszający do ataku na wschód.
Andrzej Kisiel