18 sierpnia 2014, 12:06 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Londyn z perspektywy bicykla

W ostatni weekend cztery kółka zdecydowanie nie były w modzie – ulice Londynu zdominowały jednoślady. Po raz drugi w Anglii odbył się prawdziwy festiwal rowerowy – Prudential London Ride. Każdy kto opanował sztukę jeżdżenia na rowerze mógł spróbować swoich sił, nawet na bardzo amatorskim poziomie. Wśród nich znalazła się także wysłanniczka „Dziennika Polskiego”.

Rowerzyści na starcie - Trafalgar Square / fot. Magdalena Grzymkowska
Rowerzyści na starcie - Trafalgar Square / fot. Magdalena Grzymkowska

Wcześnie rano na zaspanych jeszcze londyńskich ulicach zaczęli się pojawiać rowerzyści. Najpierw pojedynczo, nieśmiało, potem im bliżej centrum, coraz liczniej, w zorganizowanych grupach, zajmując całą szerokość jezdni i zmierzając zgodnie w tym samym kierunku. Tego dnia nawet najbardziej imponujące auta nie robiły wrażenia. Grzęznący w potężnych korkach kierowcy samochodów zazdrośnie patrzyli na cyklistów, czerpiących przyjemność z jazdy w promieniach letniego słońca. Ale nikt nie narzeka. Londyńczycy są przyzwyczajeni do tego rodzaju imprez. Jak nie londyński maraton, to Tour de France – trzeba odstać swoje lub inaczej zaplanować podróż.

Trasa FreeCycle Prudential London Ride biegła przez największe atrackje turystyczne miasta / fot. Magdalena Grzymkowska
Trasa FreeCycle Prudential London Ride biegła przez największe atrackje turystyczne miasta / fot. Magdalena Grzymkowska

Nikt nie podnosi larum, jak w przypadku warszawskiej Masy Krytycznej – przejazdu rowerzystów przez centrum polskiej stolicy, odbywającego się cyklicznie raz w miesiącu po zamkniętych na parędziesiąt minut drogach. Na przykład, Mike Wright musiał w sobotę pracować, a że pracuje w centrum nic nie stanęło mu na przeszkodzie, aby wypożyczyć „borysa” (jak pieszczotliwie nazywają londyńczycy rowery z miejskiej wypożyczalni Barclays Cycle Hire – od imienia inicjatora, burmistrza Londynu) i pojechać tam na rowerze, korzystając z pięknej pogody i wolności przejazdu bez stania na czerwonym świetle. – If you can’t beat them, join them – dodaje z przekąsem inny uczestnik wydarzenia.

Serce Londynu zostało zamknięte dla ruchu na całe dwa dni. A raczej otwarte – dla ruchu i zdrowia, bo czymże innym jest jazda na rowerze. Największe święto cyklistów na świecie rozpoczęło się w sobotę 9 sierpnia na Guildhall Yard biciem rekordu Guinessa przez 600-osobową orkiestrę, która pod przewodem prawdziwego dyrygenta zagrała na uprzednio nastrojonych… rowerowych dzwonkach!

Gdy impreza została oficjalnie otwarta, uczestnicy dosiedli swoje dwukołowce i ruszyli w 10-milową trasę FreeCycle biegnącą przez najbardziej znaczące punkty Londynu. Od St James’s Park, przez Trafalgar Square, następnie wzdłuż Tamizy do St Paul’s Cathedral i przez City do tonącego w morzu czerwonych maków Tower i z powrotem do Buckingham Palace. Rowerzyści mogli wjechać tam, gdzie na co dzień nie mają prawa się znaleźć, np. na trasach szybkiego uchu czy w podziemnym tunelu. Swoją radość z tego przeżycia wyrażali szaleńczym dzwonieniem lub okrzykami radości.

W strefach festiwalowych - moc atrakcji: m.in. rozgrywki rowerowego polo, dyskoteka napędzana siłą mięśni i wyścigi na nietypowym sprzęcie / fot. Magdalena Grzymkowska
W strefach festiwalowych - moc atrakcji: m.in. rozgrywki rowerowego polo, dyskoteka napędzana siłą mięśni i wyścigi na nietypowym sprzęcie / fot. Magdalena Grzymkowska

Niezwykłą atmosferę tego wydarzenia potęgował niezwykle kolorowy przekrój ludzi, biorących w nim udział. I starsi i zupełne maluchy, rodzice z dziećmi w tandemach, pary wbrew zasadom bezpieczeństwa trzymające się cały czas za ręce, profesjonaliści na kolarkach, ekstremalni amatorzy BMX-ów oraz bardzo stylowe panie na holenderkach z małymi pieskami w koszyczkach. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, życzliwie nastawieni i w razie potrzeby niosący koleżeńską pomoc.

Bo na takich masowych imprezach niestety zdarzają się także wypadki. Ktoś się zagapi, ktoś w kogoś wjedzie. Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Choć kask nie był wymagany przez organizatorów, nie można zapominać o ostrożności. Gdy jednak doszło do mniejszego lub większego wypadku, na miejscu zdarzenia natychmiast pojawiały się służby medyczne i wolontariusze, pomagający rannemu. Organizatorzy w kwestii bezpieczeństwa uczestników spisali się na medal.

Na trasie / fot. Magdalena Grzymkowska
Na trasie / fot. Magdalena Grzymkowska

W ogóle zorganizowanie takiej imprezy robi ogromne wrażanie. Sama trasa przejazdu świetnie oznaczona, a na poszczególnych jej etapach – punkty informacyjne, Bike Cafe, strefy festiwalowe z atrakcjami dla dzieci i dorosłych, muzyką na żywo. Nie zapominajmy także, że Londyn jest jedną z najchętniej odwiedzanych przez turystów z całego świata stolicą europejską. Dla odwiedzających rajd był nie lada atrakcją, ale też utrudnieniem, gdy nagle się okazywało, że w miejscu, gdzie chcieli przejść na drugą stronę ulicy, tego przejścia nie ma. Wówczas z pomocą przychodzili wolontariusze, którzy zatrzymywali na chwilę rowerowy ruch i przepuszczali pieszych. To z kolei powodowało do czasu do czasu mały zastój, zwłaszcza tam, gdzie trasa się zwężała, ale przy liczbie 60 tysięcy rowerów jest to absolutnie zrozumiałe.

Wysłanniczka "Dziennika Polskiego" na swoim bicyklu / fot. Maciej Kwiatkowski
Wysłanniczka "Dziennika Polskiego" na swoim bicyklu / fot. Maciej Kwiatkowski
A to był dopiero początek. Jeszcze tego samego dnia profesjonaliści zmierzyli się w Prudential Ride London Grand Prix. W niedzielę, kolejnych 20 tysięcy chętnych wzięło udział w stumilowym wysięgu przez wzgórza Surrey aż do Londynu. Niektórzy brali w nim udział nie tylko dla własnej satysfakcji czy też  sławy, ale również w szczytnym celu, wspierając fundacje, niosąc poruszające serca historie lub walcząc z własnymi słabościami. Niepełnosprawni miłośnicy ekologicznych środków transportu wzięli udział w kategorii „handcycle”. W sumie kategorii było więcej – drużyny, tandemy, celebryci, biznesmeni… W zeszłym roku udział w rajdzie wziął także burmistrz Londynu – Boris Johnson. W tym roku zrezygnował z rywalizacji, ale w wypowiedziach dla mediów nie omieszkał zaznaczyć, że festiwal jest szczególnie bliski jego sercu.

– W ten weekend Prudential Ride London utwierdził swoją pozycję największego na świecie rowerowego festiwalu – powiedział. – To fantastyczna promocja dla kolarstwa i dla naszego miasta – dodał.

Następny rajd dopiero za rok, ale właśnie ruszyły zapisy. Choć nie ma limitu miejsc, warto to zrobić już dziś, aby nie przegapić tej fenomenalnej imprezy.

Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (1)

  1. Osobliwe wehikuly tam sie przetoczyly! 🙂