08 września 2014, 12:47 | Autor: Agata Karbowicz
Polska niedziela na Ealingu

Goniec Polish Festival jest organizowany nieprzerwanie od pięciu lat i z roku na rok przyciąga coraz większe tłumy nie tylko Polaków, ale także lokalnej społeczności. 5. edycja imprezy odbyła się w niedzielę, 31 sierpnia, na skwerze Haven Green, nieopodal stacji metra Ealing Broadway. Obok występów polskich artystów nie zabrakło rozrywek dla dzieci i urozmaiceń dla dorosłych. Na scenie pojawiła się Majka Jeżowska oraz Donatan&Cleo. O dobrą zabawę zadbała też grupa „The Elements”.

Cleo podczas występu. / Fot. Katarzyna Paśko
Cleo podczas występu. / Fot. Katarzyna Paśko

Głównym organizatorem festiwalu był „Goniec Polski”, który po raz kolejny za cel postawił sobie przede wszystkim promocję polskiej kultury i tradycji. Program imprezy miał zagwarantować miło spędzony czas w polskim towarzystwie. Ponadto festiwal miał zaprezentować Polaków od jak najlepszej strony. W tym roku, wydarzenie na Ealingu cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Mimo że piknik był skierowany głównie do polskich rodzin, stanowiących liczną grupę wśród mieszkańców zachodniego Londynu, na imprezę przybyli również goście z innych, dalszych części miasta. Jak co roku, nie zabrakło dzieci i młodzieży. Równie ochoczo w imprezie wzięły udział osoby starsze. – Zdecydowałam się tu dziś być, ponieważ uważam, że tego typu imprezy są niezwykle istotne. Budowanie naszej tożsamości na obczyźnie jest ważne – mówi pani Janina, która mieszka we wschodnim Londynie od blisko 30 lat i wraz z mężem po raz piąty bierze udział w wydarzeniu – Wiem jaki stereotyp Polaka panuje na Wyspach, musimy być tego świadomi i za wszelką cenę udowadniać, że nie jesteśmy jedynie bandą imigrantów czy tanią siłą roboczą – dodaje. Jestem częścią polskiej społeczności i wiem, że powinno się uczestniczyć w życiu społecznym Polonii. Oby takich wydarzeń było więcej – podsumowuje pani Janina.

Tegoroczną edycję festiwalu niewątpliwie umiliła pogoda – bezchmurne niebo i temperatura powyżej 22 stopni sprawiły, że zabawę można zaliczyć do udanych. Organizatorzy przygotowali mnóstwo atrakcji. Malowanie twarzy, dmuchane zamki, stoiska ze słodyczami – wszystko po to, by najmłodsi ani przez chwilę się nie nudzili. Furorę robiła również zumba dla dzieci – milusińscy mogli skorzystać z aktywnych zajęć przy muzyce. Tak jak w latach ubiegłych, tak i w tym roku, nie zabrakło, potrafiących rozbawić do łez, klaunów.

Przez cały czas trwania festiwalu odbywała się promocja polskich, prężnie działających biznesów. Zebrani goście mieli możliwość zapoznania się z bogatą ofertą usług przeznaczonych dla polskiej społeczności na terenie W. Brytanii. Oblegane były stoiska z polskimi produktami, a największą popularnością – jak chyba co roku – cieszyły się te ze specjałami polskiej kuchni. Unoszący się zapach grillowanej kiełbaski, polskiego bigosu i pierogów przyciągał tłumy – i to nie tylko Polaków. Należy bowiem zaznaczyć, iż wśród uczestników imprezy można było spotkać także Brytyjczyków, którzy doskonale potrafią asymilować się z polską kulturą, przede wszystkim kulinarną.

Majka Jeżowska chętnie pozowała z fanami do zdjęć i rozdawała autografy. / Fot. Katarzyna Paśko
Majka Jeżowska chętnie pozowała z fanami do zdjęć i rozdawała autografy. / Fot. Katarzyna Paśko

Organizatorzy zaprosili wykonawców, których utwory są znane niemal każdemu Polakowi. Na scenie wystąpiła Majka Jeżowska, na której muzyce wychowali się przecież dzisiejsi -30 i -40 latkowie. Artystka wykonała znane wszystkim utwory, m.in. „A ja wolę moją mamę”, „Wszystkie dzieci nasze są” i te najnowsze, jak „Idą wakacje”. Po koncercie Jeżowska przez ponad godzinę pozowała z fanami do zdjęć i rozdawała autografy. Podobnie jak w ubiegłym roku, podczas tegorocznej edycji festiwalu, publiczność rozgrzewał zespół „The Elements”. Wspaniałą zabawę zapewnili dzięki wykonaniu największych polskich przebojów takich grup jak Lombard, Lady Pank, Feel czy Perfect. Uczestnicy imprezy bawili się w rytm znanych i lubianych hitów sprzed lat.

Centralnym punktem wydarzeń był długo wyczekiwany koncert Donatana&Cleo, którzy niewątpliwie byli gwiazdami tego wieczoru. Na ich występ publiczność czekała od południa, aż w końcu około godziny 17 Cleo powitała swych fanów gorącym okrzykiem – ,,Witajcie kochani Słowianie!” Atmosfera stworzona na scenie oraz brzmienie muzyki prezentowanej przez duet doskonale odpowiadały młodej publiczności, która pod samą sceną bujała się w rytm najpopularniejszych utworów grupy.

– Jesteśmy tu żeby podziękować wam za wszystkie głosy oddane podczas tegorocznej Eurowizji – powiedział Donatan, autor hitu „My Słowianie”, dzięki któremu zespół zajął 14. miejsce w konkursie. Niestety ze względu na regulamin, głosy oddane przez Polonię w W. Brytanii nie przełożyły się na punkty, które mogłyby sprawić, że Polska zajęłaby wyższe miejsce w finalnej klasyfikacji. Koncert zakończyły gromkie brawa, a zebrana publiczność odśpiewała „Sto lat” dla Donatana, który obchodził swoje 30 urodziny. Organizatorzy przygotowali dla solenizanta tort, który wręczono mu na scenie.

– Tego się nie spodziewałem. Urodziny mam we wtorek, ale nasz koncertowy „dream team” zrobił mi niespodziankę już dziś w Londynie. Dziękuję wszystkim, którzy to przygotowali, jestem wzruszony – napisał później na Facebooku Donatan.

– Impreza może i udana, dla organizatorów i dla tych, którzy przyszli tutaj z zamiarem napicia się piwa i zjedzenia bigosu – ocenia Martyna, polska studentka Uniwersytetu w Birmingham, która przyjechała na weekend do Londynu. – Mam wrażenie, że artyści, którzy wystąpili, czyli Donatan&Cleo, nie reprezentują dobrze naszego kraju. Ich występ był zbyt wulgarny. Zawstydza mnie przekaz idący w świat na temat naszego narodu. Wynika z niego, że potrzebujemy tylko chleba i igrzysk – dodaje wzburzona.

Niewielki skwer Haven Green odwiedziło ponad 10 tysięcy osób. Niektórzy kreatywnie spędzali czas w gronie rodzinnym, korzystając z różnorodnych atrakcji. Była też rzesza osób, które przyszły w tym dniu na Ealing jedynie po to, by orzeźwić się zimnym piwem.

– Pomysł organizowania takich imprez to inicjatywa, która z pewnością wspomaga integrację środowiska polonijnego – mówi Michał, który mieszka w zachodnim Londynie od 10 lat. Nie jestem jednak pewien, czy to wydarzenie zakwalifikować jako festiwal czy festyn. Za dużo tutaj przypadkowych ludzi, za dużo tez alkoholu – reasumuje.

Jak zatem żartobliwie stwierdził, żegnając się z publicznością, wodzirej Tomasz Kania, który czuwał nad całością imprezy: – jeśli wam się podobało polecajcie ten festiwal przyjaciołom, jeśli nie, polecajcie go wrogom.

 

Agata Karbowicz

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Agata Karbowicz

komentarze (0)

_