Jest między trzydziestką, a czterdziestką. W Wielkiej Brytanii mieszka śerdnio od 7 lat. Pracuje w branżach finansowej, księgowej, prawniczej lub IT. Ma bogatą osobowość, proaktywnie nawiązuje kontakty. Jest kobietą lub mężczyzną – płeć czy stan cywilny nie grają roli. W równym stopniu deklaruje, że zostanie tu na stałe, wróci do Polski lub wyjedzie do innego kraju. Tak wygląda statystyczny Polak, którego spotkamy w londyńskim City.
Taki profil naszych rodaków, pracujących w centrum finansowym Europy nakreśla Dorota Zimnoch, prezes organizacji Polish City Club zrzeszającej polskich profesjonalistów w Londynie. – Polacy w oczach pracodawców to osoby ambitne, zdeterminowane, rzetelne i pracowite. Umieją rozwiązywać problemy, mają otwarty umysł i szeroki światopogląd. Nie boją się wyzwań – przekonuje Zimnoch.Studia i kariera
Polacy w City to osoby z biegłą znajomością angielskiego, często posługujący się też kilkoma innymi językami. Zasadnicza większość posiada wyższe wykształcenie. Część z nich zdobyła je w kraju i tam poszli do swojej pierwszej pracy, a Londyn stał się kolejnym etapem, często w drodze awansu z roli lokalnej do globalnej. Inne osoby przyjechały do Wielkiej Brytanii na studia i tu rozpoczęły swoją ścieżkę kariery, dochodząc do obecnych stanowisk.
Taką drogę obrała Dorota Sakwerda, idąc na studia w Wielkiej Brytanii. „Brytyjskie uczelnie rozwijają osobowość i uczą myśleć”, stwierdza. Obecnie pracuje na stanowisku analityka w amerykańskiej firmie technologicznej, zajmującej się sprzedażą i obsługą oprogramowania.
– Studia za granicą – wybrane z chęci nauczenia się języka, spotkania międzynarodowego towarzystwa, czy rozpoczęcia międzynarodowej kariery – są jednym z ważnych powodów, dla których Polacy wyjeżdżają. Zagraniczny dyplom postrzegany jest jako prestiżowy i dający szersze możliwości – mówi Zimnoch. Poza tym wymienia jeszcze takie przyczyny jak: chęć spróbowania czegoś nowego, chęć rozwoju i dostępu do nowej wiedzy (tak było z karierami bankierskimi – Londyn oferował dostęp do większych wyzwań, wiedzy, szkoleń etc.) lub dostrzeżenie potencjału współpracy między Polską a Wielką Brytanią (np. outsourcing zachodnich rozwiązań, usługi tłumaczeń, usługi finansowe).
– Dusiłam się w Polsce, wyjazd był zawsze moim marzeniem. Ponadto chciałam nauczyć się języka, poznać kulturę i obyczaje innego kraju – wyznaje Monika Jedynak, starszy konsultant w brytyjskiej firmie z branży management consulting – w City od dwóch lat.
Michał Rzonca to z kolei trader w Société Générale. Do Londynu przyjechał 7 lat temu. Powód? Możliwości rozwoju i większych zarobków.
Nie ma City bez kolców
Zgodnie ze starym, nieco wyświechtanym powiedzeniem: pieniądze to nie wszystko. Droga do osiągnięcia szczęścia w wielkim mieście nie jest usłana różami i Polacy, często zdani tylko na siebie, napotykają liczne bariery.
– Na początku był wielki entuzjazm i ekscytacja. Chyba każdy z emigrantów z tego doświadczył tuż po przyjeździe. Nieograniczony dostęp do bogatej oferty kulturalnej, możliwość próbowania nowych rzeczy… Łatwo się zachłysnąć – wspomina Jedynak.
– Można znaleźć ciekawe zajęcie, a pracodawcy nie myślą szablonowo. W ogóle ludzie są bardziej otwarci i tolerancyjni, chętniej udzielają się społecznie, częściej uprawiają sport. No i płace. Nawet za minimalną pensję, pracując na pełnym etacie można sobie pozwolić na podstawowe rzeczy, od czasu do czasu większe przyjemności i jakieś podróże – dodaje Sakwerda.
Jednak w końcu przychodzi moment, kiedy pojawiają się problemy.
– Chociażby w komunikacji. I nie mówię tu o nieznajomości języka, ale o pewnych zachowaniach. Formy grzecznościowe, small-talki, specyficzne poczucie humoru – bez umiejętności zręcznego manewrowania nimi, możesz być nawet postrzegany jako źle wychowany – zauważa Jedynak. Różni się również sposób pracy w brytyjskich korporacjach.
– Nikt będzie stał nad tobą i mówił, co masz robić. Musisz sam wychodzić z inicjatywą, proponować własne pomysły i być samodzielnym. Brytyjczycy są także bardziej wyczuleni na konwenanse. Dla mnie nowością było również to, że biznesowe lunche i drinki z klientami to również część mojej pracy – tłumaczy.
Motywacja kosztem zarobków
Tęsknota za krajem i bliskimi jest powtarzającym się motywem chęci powrotu do ojczyzny.
– W Londynie jestem już zmęczony pędem życia oraz pewną niestabilnością relacji międzyludzkich – każdy jest w pędzie, przeprowadzce, nic na stale… Czasem człowiek chciałby już zapuścić korzenie – kwituje Rząca.
– Brakuje mi rodziny – zwierza się Sakwerda. – W Polsce tańsze nieruchomości i opieka nad dziećmi. Ale jest też sporo argumentów na nie: biurokracja, niski poziom debaty społecznej i politycznej, niskie zarobki, trudność w znalezieniu pracy – wymienia swoje obawy.
Faktycznie. Polacy z City nie mają co liczyć na takie same zarobki, jakie otrzymywali w Wielkiej Brytanii.
– Kandydaci chcący wrócić do Polski, wykazują zazwyczaj wysoką motywację do powrotu i liczą się z obniżeniem swojego dotychczasowego wynagrodzenia. Jednocześnie warunki i koszty życia są w Polsce nadal znacznie niższe – to w jakimś stopniu rekompensuje te różnice – tłumaczy Karolina Lis-Sosnowska, Accountancy & Finance Team Leader w Hays Poland. Zaznacza również, że jest zapotrzebowanie na takich specjalistów w Polsce. Kandydaci z Wielkiej Brytanii mają szanse znaleźć pracę w ramach struktur Shared Service Centers lub BPO. W tym przypadku ważne są kwalifikacje językowe.
– Jeśli chodzi o wysokie profile managerskie, np. CFO, Finance Manager – to często doświadczenie w ustawianiu procesów w spółkach zagranicznych jest wysoko oceniane. Często liczy się także znajomość konkretnego rynku zagranicznego i doświadczenie w pracy na danym terenie – dodaje Lis-Sosnowska. Nie dla każdego jednak znajdzie się praca, np. w księgowości kandydaci z zagranicy nie są pożądani, gdyż nie znają polskich przepisów – wypadają w ten sposób z polskiego rynku pracy .
A na jakie ułatwienia w procesie rekrutacyjnym mogą liczyć aplikanci z zagranicy?
– Mogą wziąć w nim udział „zdalnie”, są to zazwyczaj rozmowy telefoniczne lub poprzez Skype’a. Firmy są w tym zakresie coraz bardziej elastyczne. Czasami w przypadku ostatniego etapu rekrutacji jest jednak potrzebne spotkanie bezpośrednie w Polsce lub w innej części Europy lub świata. W takim przypadku należy także pamiętać, że dużym atutem tego pierwszego rozwiązania, jest bardzo duża oszczędność czasu, a także pieniędzy – ripostuje ekspertka Hays.
Również PCC oferuje usługi headhunterskie, ale raczej ukierunkowane na rynek brytyjski.
– Nasi coachowie kariery oferują pomoc w zakresie przygotowania się do nowych ról, do poszukiwania kolejnej pracy, do pracy w środowisku międzynarodowym. Pomagają też w zbudowaniu przewagi konkurencyjnej na rynku pracy, zwracając uwagę na promowanie znajomości kultury i znajomości rynków zbytu jak Polska i kraje ościenne – sumuje szefowa PCC.Zatem, wracać, czy nie wracać…
Monika Jedynak jeszcze nie jest gotowa na powrót.
– Miałam swoje wzloty i upadki, ale ogólnie mi się tu podoba. A jeżeli miałabym porzucić Londyn, to prawdopodobnie wybrałabym inne miasto niż Warszawa. Może Nowy Jork? – zastanawia się.
Dorota Sakwerda uzależnia swoją decyzję od narzeczonego.
– Jeżeli Wojtek będzie bardzo naciskał na powrót, to wrócę z nim. Najbardziej prawdopodobne jest to, że wrócimy, jeśli co najmniej jedno z nas znajdzie pracę za satysfakcjonującą pensję. Szczerze mówiąc nie szukamy jej sami, ale słyszeliśmy o paru ofertach, które były w miarę ciekawe – przyznaje.
Michał Rząca czuje, że w jego życiu przyszedł czas na zmiany. Jest się spełniony w swojej pracy, osiągnął już dość duży sukces zawodowy, teraz marzy o nieco spokojniejszym życiu rodzinnym i społecznym, które jego zdaniem w Londynie jawi się jako trudne do zrealizowania.
– W Polsce jest wiele ofert dla osób z dużym doświadczeniem, więc skłonny byłbym się przenieść do Polski – zauważa. Ma na to różne pomysły. Zamierza zacząć od 6-miesięcznej przerwy, aby „stworzyć sobie przestrzeń zarówno intelektualną, jak i fizyczną na nowe projekty.” Może sobie na to pozwolić, gdyż dzięki pracy w City jest w pewnym stopniu niezależny finansowo.
– Nie muszę już pracować dla pieniędzy, teraz mogę rozwijać się twórczo, a Kraków, skąd pochodzę ma właśnie taką atmosferę. Londyn przegrywa konkurencję z innymi, przyjaźniejszymi rodzinom miastami w Polsce – mówi.
Magdalena Grzymkowska
Paweł Kornak
Pewnie, że nie ma sensu wraca. Jak patrze na to, co sie dzieje w Polsce, to mam wrazenie, ze nigdy nie wroce.